Opowiadania i sceny bez ładu i składu #16

"KLIF ŚMIERCI"

Wstaję z łóżka o ósmej, tak jak każdego dnia. Zakładam szlafrok. Schodzę po drewnianych schodach na parter. Robię sobie herbatę. Nie lubię kawy. Siadam na skórzanej czarnej kanapie w salonie przed wielkim telewizorem. Podziwiam moją willę z dużą ilością wielkich okien, w środku wszędzie wyłożoną drewnianą boazerią. Przytulnie tu. Dopijam ostatni łyk. Wkładam kubek do zmywarki. Jaka tu cisza, spokój, wręcz idealna harmonia. Idę do garderoby na piętrze. Ubieram się w szary sweter i dżinsy. Robię makijaż. Upinam włosy w kok. Przechodzę do biura, gdzie przez cztery godziny piszę kolejny rozdział mojej powieści. Ciekawe, kiedy zobaczę ją na półce w księgarni. Potem przeszukuję internet, może znajdę coś ciekawego. Postanawiam obejrzeć jakiś film. Robię sobie popcorn i kolejną herbatę, tym razem owocową z sokiem. Siadam przed ekranem, szukam ciekawej produkcji. Trafiam na jakieś romansidło.


Nagle coś przykuwa moją uwagę za oknem. Podchodzę do szklanej tafli. Kolejny, myślę. Wzdycham. Wyłączam telewizor i odkładam herbatę na ławę. Szuram stopami po miękkim dywanie. Szybko idę do wiatrołapu. Zakładam w pośpiechu skórzane botki. Wychodzę na dwór i szybkim krokiem idę we mgle do zarysu męskiej sylwetki. Wiem, że nadal się zastanawia czy skoczyć. To nie pierwszy i nie ostatni tutaj. Wielu chciało się zabić na tym klifie. Jednak odkąd tu mieszkam niewielu się to udało.

- Cześć – mówię, stojąc jakieś dwa metry od młodego chłopaka. Ma zabawnie postawioną na żelu fryzurę i kilka kolczyków w uchu. Na dźwięk mojego głosu wzdryga się przestraszony. Powoli odwraca się w moją stronę. – Jestem Kate, a ty?

- Mike… - cicho odpowiada na moje pytanie.

- Może wpadniesz do mnie na herbatę? Chodź, to niedaleko – uśmiecham się, pokazując jedną ręką kierunek, a drugą trzymając w kieszeni.

Skinienie głowy. Ruszamy do mojego domu. Mike jest ode mnie wyższy i to sporo. Do tego przystojny. Dlaczego chce popełnić samobójstwo? Słyszałam już tyle powodów, że nie chcę się nawet domyślać. Wchodzimy do środka. Ściągamy buty. Zapraszam go do salonu i proponuję ciasto. On cały czas milczy. Stawiam przed nim paterę z sernikiem, makowcem, szarlotką i torcikiem owocowym. Pytam się, na jaką herbatę ma ochotę. W końcu uzyskuję odpowiedź: zieloną. Oczywiście w moich zapasach jest kilkanaście rodzajów herbat. Zawsze jestem przygotowana. Zaparzam napój w szklanym dzbanku i wraz z filiżankami kładę go na ławie. Mike stoi przy oknie i patrzy na wyłaniający się z mgły klif. To piękny widok. Szkoda, że zyskał miano „klifu śmierci”.

- Piękny widok, prawda? – zaczynam rozmowę, siadając na kanapie.

- Tak, śliczny – odpowiada beznamiętnie.

- Skąd jesteś? – zadaję więcej nic nie znaczących pytań.

- Z okolic Los Angeles.

- Podobno to również piękna okolica.

- Nie powiedziałbym. Po prostu zwykła – dalej wpatrywał się w skały swoimi dużymi, szarymi oczami.

- Tylko słyszałam, nigdy tam nie byłam – kłamię. Przecież tam się urodziłam. – Co tutaj robisz?

- Eh… przyjechałem pooglądać klify – nie jest dobrym kłamcą. 

Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone] 

Komentarze

Przeczytaj też...

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl