Dwie Dusze #65

"W MOICH OCZACH"
- Żartujesz – ni to stwierdziłam, ni to spytałam. 
- Czy wyglądam na żartownisia?! – zdenerwował się.
- Jak mogliśmy się zgubić? Mówiłeś, że znasz ten las! – zaczęłam krzyczeć.
- Bo… znam… a raczej znałem… - zawstydził się.
- Dobra… uznajmy… że rozumiem. Las mógł się zmienić przez te ostatnie trzy lata. Musimy coś wymyślić – zaczęłam przechadzać się od drzewa po lewej do pnia po prawej. – Może… rzucisz jakieś zaklęcie? Miałeś dziś mnie uczyć tego Dziesięciu Stron Świata.
        Zaśmiał się. Po chwili jego śmiech zmienił się w płacz. Usiadł na śniegu i zaczął kołysać się w przód i w tył. Cały czas jak szaleniec chichotał płacząc.
- Ta… rzucę zaklęcie… bo to takie proste… że też ja o tym nie pomyślałem… - schował twarz w dłoniach.
- O co ci chodzi? – nie uzyskałam odpowiedzi. Podeszłam do niego i chwyciłam go mocno za ramię. – Co ci się, do cholery, dzieje?! Uspokój się!
- Nic… po prostu… - przestał się gibać i wydawać dziwne odgłosy. Jego twarz jakby poszarzała, a uśmiech znikł z twarzy. – Nie mogę – powiedział, patrząc w przestrzeń.
- Jak to nie możesz? Masz przy obie różdżkę. Przecież widziałam, jak chowasz ją przed moimi drzwiami.
- Nie w tym sęk…
- To w czym niby? Nie mów, że nie znasz formułki. Jak chciałeś mnie uczyć?
- Znam ją, rozumiesz?! Aż taki głupi nie jestem! – popatrzył na mnie z wyrzutem, po czym wstał. Odwrócił się i odszedł do najbliższego drzewa.

- To co się dzieje? – klęczałam nadal na śniegu. On stał do mnie tyłem. Milczał. – Co się dzieje? – ponowiłam pytanie bardziej natarczywie. Nadal zero reakcji. – Może i jestem… wiesz jaka, ale możesz mi wszystko powiedzieć. Wszystko. Ja zrozumiem – zmieniłam ton na łagodniejszy. Nie odezwał się. Chciał bym mówiła dalej, czy naprawdę się zastanawiał czy wyjawić mi jakąś wielką tajemnicę, skrywaną przed światem? Nie ważne jak było, kontynuowałam. – To, że się na mnie zawiodłeś raz, nie oznacza, że się zawiedziesz po raz drugi. Zaufaj mi. Nie będę się śmiać, obiecuję. Nie zmalejesz w moich oczach tak nagle, gdy się dowiem. Nie da się kogoś tak ni stąd, ni zowąd znienawidzić. Nie da się – podeszłam do niego powoli. 
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
----------------------------------------------------
Gdyby jeszcze jakiś czas temu ktoś powiedział mi, że moje opowiadanie będzie miało ponad 25000 słów (wiem, nie jest to super imponująca liczba), wyśmiałabym go. Jednak pisanie tu, na bloga sprawia mi tyle radości... to wszystko dzięki Wam!
Pozdrawiam :)

Komentarze

  1. Bardzo fajnie prowadzone dialogi. Dziwne jednak są jego reakcje. Zbyt gwałtowne,jak na tak krótki fragment,ale cóż,nie wiemy czemu tak jest,może i słusznie ;)
    Pozdrawiam.
    http://angelikapisze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny teskt :)

    Obseruję pod nazwą katrin, może rewanż? :) Mój nowy blog http://fromkatrin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)

Przeczytaj też...

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl