Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Wakacyjne info

Obraz
Hej :) Mam kilka spraw. Po pierwsze, chcę Was strasznie przeprosić, że w poniedziałek nie było posta. Jest on napisany... tylko, że na kartce. Przyznaję się, nienawidzę przepisywać, zwłaszcza swoich rękopisów, na komputer. Od dawna tego nie robiłam. Przeliczyłam się.  Po drugie, chcę Wam życzyć udanych i bezpiecznych wakacji! Tak, już koniec roku szkolnego! Na pewno nie tylko ja się tak cieszę ;) Po trzecie i chyba najważniejsze, muszę ogłosić, że w te wakacje posty będą się pojawiać zupełnie nieregularnie. Wyjątkowo mało czasu spędzam w domu. Mam też wiele planów, o których zapewne napiszę na drugim blogu << tu klik >>. Dlatego chcę Was przeprosić. Myślę, że mi to wybaczycie ;) Jeszcze raz superowych wakacji, DR

Dwie Dusze #80

Obraz
"KOLOROWE PIÓRA" Czekałem już kilka dobrych chwil. Krzak, za którym się schowałem przysłaniał mi większość pola widzenia. Nogi już mi drętwiały od klęczenia. Przy każdym szeleście ściskałem dzidę w ręku jeszcze mocniej. Wstążka przytrzymująca kamień na jej końcu, powiewała na wietrze. Nie mogłem wrócić z pustymi rękami. Hana na mnie liczyła. Musiała jeść, prawda?         Nagle zauważyłem ruch. Coś koło mnie przebiegło. Z całych sił cisnąłem bronią. Grot wśliznął się w ciało wychudzonego bażanta. Dookoła niego śnieg zabarwił się na czerwono. Szkliste oczy jakby zmatowiały, a pióra straciły blask. Nie lubiłem zabijać. W Lesie jednak panowało prawo dżungli. A jak wiemy, prawo się przestrzega.         Sprawdziłem czy ptak na pewno już umarł. Dla pewności jeszcze raz go dźgnąłem. Teraz już nie miałem wątpliwości. Chwyciłem go za nogi i ruszyłem w stronę obozu. Polowanie mogłem uznać za udane. Mieliśmy jedzenie na kilka najbliższych dni. Dłuższą chwilę szedłem zapamiętaną

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #29

Dziś chcę się z Tobą podzielić moją pracą konkursową, napisaną na Konkurs Literacki o "Tęczowe Pióro".  Polecam słuchanie tego , podczas czytania. „ZEMSTA ERENY” legenda o trzebińskim Balatonie Pewnego lipcowego, późnego wieczora, gdy świat już spowił mrok, na ulicach zapanowała cisza, a sowy wyruszyły na łowy, w trzebińskim kamieniołomie pięciu robotników zjeżdżało zardzewiałą ze starości windą do podziemi. Zaczynała się ich zmiana. W ręku każdy trzymał po torbie, w której znajdowały się termos z kawą, coś na rozgrzanie i kanapki. Śmiali się, pukali nawzajem w ochronne, żółte kaski. Podziemna moda stawiała na flanelową koszulę, najlepiej w kratę, ciepłą bluzę z polaru, trochę za luźne, wiecznie brudne ogrodniczki z wielką kieszenią z przodu, wysokie, sznurowane buty i oczywiście odblaskową kamizelkę. Hitem była żółta. Wszystkim dopisywały dobre humory, choć czekała ich noc pełna pracy.         Otworzyły się skrzypiące drzwi i całą gromadkę powitał dobrze znany i