Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Dwie Dusze #59

"PORANEK" - Jesteś – uśmiechnął się Alfa i podał jej rękę, a Omega podstawił krzesło. – W porządku? - Tak, trochę mi się niedobrze zrobiło i tyle – odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. Wyglądała na zmęczoną. Było mi jej żal. - Ale już jest okej? – upewniła się Netka. - Tak, kontynuujcie – położyła sobie dłonie na brzuchu. - Proszę, mów, Kasiu – uśmiechnął się do niej życzliwie i jakoś tak dziwnie Bigos… Odwzajemniła to. Dopiero teraz zauważyłam, że ma pomalowane oczy. - A więc, jak wiecie, Hana i Seba nie dają oznak życia. Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Żadnych wieści – mówiła, a głos jej się jakby załamał, po policzku popłynęła mała łza, psując czarną kreskę na dolnej powiece. – Minęło już… tyle… miesięcy… zanim wrócą… Rika będzie miała dziecko… o ile wrócą – zaczęła płakać i szlochać. Bigos objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego. Kilka osób, głównie dziewczyn też wycierało łzy. - Dlatego też… - kontynuował za Kame Bigos – mamy propozycję, by… urzą

Dwie Dusze #58

"NIESPODZIANKA" Nic mi się na szczęście nie stało. Przeniosłam tom na stół, gdzie otworzyłam go na pierwszej stronie. - „Zaklęcia rzeczywistościowe autorstwa Pamelli i Beanina z Ósmego Wzgórza” – przeczytałam tytuł. Zaczęłam kartkować dzieło. – „Zaklęcie zmiany zakrzywienia równej rzeczywistości dalekosiężnych”, „Urok zamiany umysłowej rzeczywistości” – wszystkie brzmiały jak bełkot… prócz jednego – „Zaklęcie zwierciadła” – uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać. – „Aby zobaczyć, co dzieje się w innej rzeczywistości lub innym miejscu w aktualnej rzeczywistości, musisz posiadać zwierciadło i odrobinę magii.”         Podbiegłam szybko do komody, na której leżało małe lusterko ze srebrną rączką. Wróciłam do stołu i zaczęłam wykonywać instrukcje. Najpierw musiałam wypowiedzieć dość skomplikowane zaklęcie, które do złudzenia przypominało łamaniec językowy. Z resztą, trzy razy się w niego ugryzłam. Potem wystarczyło pocałować lusterko. Od teraz, gdy przesunęłam nad nim ręką, myś

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #15

"PORA NA ODWAGĘ" W krwi Sarmatów skąpany, Często przez miłość szarpany, Wojownik z krwi i kości, Człowiek pełen miłości, Ten, który wszystkiemu podoła, Lepszy, niż każda pierdoła. Próżno szukać lepszego faceta, Do poświęceń gotowy jak asceta. Przystojny, silny, czuły. Dziewczyny serce nadkuły, Ale On nadal się trzyma, Zawsze słowa dotrzyma, Z bystrymi oczyma, Kroku Jej dotrzyma. Nawet, gdy Ona coś myśli, On od razu się domyśli. Sercem się kieruje, Bóg mu wtóruje. Uśmiech niczym anioła, Czysty jak z Kościoła. Smutki szczęście wypierały. Te dwie litery wiele lat umijały, W sercu nie jednej dziewczyny. Pora na Nią. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone] --------------------------------------------- Ten wiersz był pisany na prośbę mojego kolegi. Miałam go zmotywować do podejścia do pewnej dziewczyny. Obiecał mi, że podejdzie, jeśli napiszę wiersz z pewnymi elementami, które On mi poda. 

Dwie Dusze #57

"KOSZMAR SENNY" Hana Podniosłam się szybko na łokciach z krzykiem na ustach. To był przerażający sen. Nie lubię takich. Jeszcze chwilę się trzęsłam i głęboko oddychałam. Przyzwyczaiłam się już do tego, że co noc śni mi się Seba, ale… tym razem był z Andreą. Miała na sobie swoją różową, potarganą suknię i ten przerażający makijaż…         Wstałam i poszłam do łazienki, po drodze chwytając świeżą, niebieską sukienkę w grochy. Zielony dywanik, przypominający zapachem i dotykiem trawę, przesuwał się wraz ze mną, gdy podchodziłam do wanny. - Cześć, jelonku – uśmiechnęłam się i zawiesiłam ręcznik na porożu namalowanego na ścianie zwierza. – Jak wam minęła noc? – spytałam kolejne dzieło, czyli dwa jeże i cztery błękitne ptaki.         Rzuciłam ubrania na krzesło i nalałam przy użyciu telekinezy wodę do wanny. Dolałam olejku lawendowego i wskoczyłam do cieplutkiej kąpieli. Słońce na suficie raziło mnie swoim blaskiem. Nadal nie mogłam uwierzyć, że odkąd tu jestem, nauczyłam

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #14 - dalsza część "Podwójne Ja"

- Nic ci nie jest? – pyta, a ja wymownie wskazuję mu ramię. - Wiesz co, nie. Tylko zostałam zaatakowana, postrzelona i ogółem nieźle poturbowana. Nie, można to porównać do oberwania poduszką – dramatyzuję. Nienawidzę drugiej Megan! - Przepraszam – szybko się reflektuję. – Boli cię coś? Dasz radę wstać? - Myślę, że dam radę – uśmiecha się, a ja odwzajemniam gest. Jednak jego uśmiech szybko blednie i przeradza się w wyraz bólu i strachu. John kładzie rękę na klatce piersiowej , zaczyna szybciej oddychać, a na jego czole pojawiają się krople potu.         Rozpinam jego bluzę i podwijam koszulkę. Jedno z żeber przebiło skórę i złamana, goła kość odbija światło księżyca. Mam ochotę zacząć krzyczeć i płakać. Boję się go ruszać. Nie mamy wyjścia. Nie zostawię go. Mogłabym pobiec po brata. Ale jeśli te zdziry się obudzą…         Zdejmuję kurtkę i robię z niej opaskę uciskową. Sprawdzam czy nie ma w kieszeni telefonu, bo ja oczywiście nie mam własnego, bo „po co mi on”. Jest! Jest! W

Dwie Dusze #56

"NOWY MAKIJAŻ" Otworzyłem powoli oczy. Jednak wszędzie było czarno. Nie czułem się obolały lub ranny. Podniosłem się na łokciach. Znałem to miejsce. Byłem w nim tylko raz. Znów lewitowałem we mgle. - Hana? – krzyknąłem w ciemność, a moje echo odbijało się po niewidocznych ścianach. – Andreaaaa?!          Wstałem i zacząłem rozglądać się dokoła. Ciągle nawoływałem. - Jesteś, Sebo – usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się. Andrea stała w swojej sfatygowanej sukni. Tym razem wyglądała inaczej. Na jej twarzy, która tak dobrze mi się kojarzyła, znalazł się przerażający makijaż. Coś w rodzaju czarnych łez zastygło na niej. Same oczy również pomalowała na czarno, niczym upiór. - Po co tu jestem? Gdzie Hana? – pytałem coraz bardziej przerażony. Uśmiechnęła się. - Śpi. Ma tak słodki sen po ciężkim dniu… miło jest śnić o płatkach róż na jeziorze, nieprawdaż? – podeszła bliżej mnie. - Nie wiem, nigdy nie miałem takich snów – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Mamy

Bonus na Mikołajki!

Obraz
źródło Hej, moi Mili, Dziś są mikołajki i mam nadzieję, że prezenty spełniły Wasze oczekiwania (kto dostał rózgę?).  źródło W regionie, w którym mieszkam niegdyś inaczej obchodzono to święto. W ramach bonusu chciałabym, dzięki uprzejmości mojego kolegi (któremu bardzo dziękuję), pokazać Wam pewną mikołajkową wróżbę, którą musiałam lekko przerobić, gdyż dotyczyła XIX w.  T  Napisz w dowolnej kolejności liczby od 1 do 10. T  Napisz również w dowolnej kolejności litery od A do M. T  Skreśl pierwszą i trzecią liczbę z początku i od końca. T  To samo zrób z literami.  T  Przeczytaj wyniki. Skreślona liczba parzysta oznacza, że wróżba spełni się, a nieparzysta niestety na odwrót. PAMIĘTAJ, ŻE TO TYLKO ZABAWA! T Jeśli skreśliłeś/aś: A - znalezienie chłopaka/dziewczynę/zmiana stanu cywilnego B - pójście do zakonu C - wynalezienie czegoś D - odnalezienie nowych krain   E -  napisanie epopei  F - odziedziczenie dużego majątku G - zachorowanie na śmiertelną chorobę

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #13 - dalsza część "Podwójne Ja"

Powolnym ruchem zdejmuję plastelinowe kulki i sięgam po moją broń, niczym po rękojeść miecza. Stoję za Rowanem. Podejdę od tyłu i… nie wierzę, ja mam zamiar kogoś zabić, a przynajmniej porządnie zranić! Dobra, raz się żyje. Dość szybko i jak najciszej podchodzę do niego. Jestem tuż przy nim. John już mnie widzi, ale na szczęście nie zdradza wzrokiem czy wyrazem twarzy mojego położenia. Profesjonalista. Patrzę na masywne ciało. Gdzie najlepiej wbić ten cholerny szpikulec? W tors? Nie chcę go zabić, a jedynie sprawić, by nic nam nie zrobił. W sumie, to jedno i to samo. Noga? Przewróci się i tak może w nas strzelić. Głowa? Nie, nie odważę się. Ręka! Tak, ręka! Wypuści pistolet i będziemy mogli uciec! Brawo, Megan. Mierzę w rękę, którą w połowie trzyma przy sobie. Dam radę, dam radę. Zamachuję się i wbijam szpikulec. Słyszę krzyk i strzał. Jarzębina upada. Łapie się za… bok. Robi mi się zimno. Widzę krew tryskającą z rany. Nie mogę się ruszyć. - Ty szmato! – wrzeszczy na mnie. Wyc

Dwie Dusze #55

"BÓL" - Tak? – spytałem, podchodząc do mentora. Ametyst i Raisa już wyszli. - Musisz coś wiedzieć, w Twierdzy uczysz się walki z konkretnego powodu. Nie po to, by się czymś zająć, gdy Hana ćwiczy swoje umiejętności magiczne. Musisz nauczyć się ją chronić. Po to  ci inne imię. Nie rób tu głupstw. Naucz się porządnie bronić swej przyjaciółki. To naprawdę ważne. Możesz być jej potrzebny nawet w najmniej spodziewanym momencie; nawet, gdy między wami coś będzie nie tak. Nigdy o tym nie zapomnij. Wspomnisz moje słowa – mówił, ciągle patrząc na zieleń, rozpościerającą się za szybą. Zapadła niezręczna cisza. - Nic jej nie jest, prawda? – przerwałem ją. Miałem już dość milczenia. - Możesz już iść – jakby nie usłyszał pytania. - Jest zdrowa i bezpieczna? – ciągnąłem dalej. - Możesz już iść – powtórzył o wiele wolniej przez zęby. - Nic jej nie jest? – spytałem po raz trzeci, w ten sam sposób, co on. - Idź! – krzyknął. - Nigdzie się stąd nie ruszam, póki nie odpowiesz

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #12 Dalsza Część "Podwójne Ja"

Koniec końców, odwracam się, ale John gdzieś zniknął. Super… Ruszam w stronę domu, kiedy przypominam sobie o paczuszce. Powoli odwijam papier. W środku jest szkatułka. Zwykła, drewniana szkatułka z… moimi inicjałami?         Nagle znikąd pojawia się dwóch mężczyzn. Obaj są ubrani na czarno, więc prawie ich nie widzę. Jeden wyrywa mi szkatułkę, a drugi powala na ziemię. Siada na mnie i próbuje uderzyć mnie czymś w głowę. W ostatniej chwili odskakuję i krzyczę. Może ktoś usłyszy. Kolejna próba i kolejny unik. Jakimś cudem udaje mi się przewrócić na plecy. Przy kolejnym zamachu mężczyzny, chwytam za długi, metalowy pręt. Gdyby mnie nim uderzył, moja głowa byłaby w kawałkach. Pcha na mnie, zamiast wyrywać. Idiota, ale dla mnie to lepiej… chyba. Po chwili ni mam siły. Drugi mężczyzna ogląda szkatułkę. Ma nas gdzieś. - Six, może byś pomógł? – pyta się ten, który mnie przygniata. - Spokojnie, Rowan. Za chwilę – odpowiada Six. Pręt jest coraz bliżej mojej piersi. Wtem Rowan przypomina s

Dwie Dusze #54

"BERT" - To co, idziemy do Berta? – pyta elfka. - No, jasne! Trzeba mu przedstawić Młodego! – szturcha mnie Ametyst.          Dziewczyna chwyta mnie za rękę i prowadzi do drzwi. Jej dotyk sprawia, że czuję przyjemne mrowienie na całym ciele. Wychodzimy z sypialni chłopców i zmierzamy długim, również drewnianym korytarzem do sali o niskim suficie i wielu niewielkich oknach. Wszystko tu jest wykończone drewnem… wygląda tak staro i swojsko. Przy drzwiach na ścianie wisi broń biała prawie każdego rodzaju. Dwóch chłopaków w samych spodniach biło się na środku pomieszczenia na czymś w rodzaju maty. Stosowali wiele uników i efektownie wyglądających ciosów. Obok nich, tyłem do nas stał rosły mężczyzna o posturze lepszej niż niejeden atleta. Jego skrzyżowane na piersiach ręce i krótko przystrzyżone ciemne włosy, przez które przeświecało słońce, przyprawiały o ciarki na plecach. - Panie profesorze – odezwała się Raisa. – Przyprowadziliśmy Sebę, obudził się.          Mężczyzn

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #11 - dalsza część 'Podwójne ja'

Jest mi lżej, ale się boję. Spoglądam na zegar nad biurkiem. Wskazuje jedenastą trzydzieści. Mam mało czasu. I co ja powiem bratu?         Schodzę na dół, po drodze biorąc latarkę i plastelinę. List chowam do kieszeni. Mój brat czeka na mnie w salonie. - I co, znalazłaś ich, albo jakąś wiadomość? – pyta od razu. - Nie, nic nie znalazłam – kłamię, a jestem w tym piekielnie dobra. - Do kitu – wzdycha, rzuca się na kanapę i bierze pilota. Po kilku sekundach jest już zajęty. Ja zmierzam do kuchni.         Wszystkie ostre przedmioty są w małym kuferku na blacie, którego strzeże kłódka z kodem. Jest tu z mojego powodu. Kiedyś często miewałam napady złości. Wówczas nóż był najlepszą bronią przed lekarstwami. Służył mi też do innych celów. Patrzę na nadgarstek. Pewnego dnia złamałam kod. Od teraz mama zmienia go, co drugą sobotę. Nie wie, że znam każdy następny. Zawsze chowa kartkę z kodem pod chlebak. Wmawia mi, że jest przyklejony do blatu. Nie docenia mnie.         Przesuwam ch

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #10

Z dedykacją dla Michała... "ONA" Lubię marzyć. To właśnie w marzeniach jesteś Ty. Ta dziewczyna z trzeciej ławki pod ścianą. Jesteś dobrą uczennicą, lubisz matematykę i kanapki z trzema plastrami sera. Zawsze nosisz zerówki, by wyglądać mądrzej. Często piszesz w zeszytach cytaty z piosenek. Zawsze wiążesz sznurówki na podwójną kokardkę. Ten blond kolor na Twoich włosach nie jest naturalny, w rzeczywistości jesteś brunetką. Wiem o Tobie tyle, a nawet nie rozmawiamy. Jesteś dla mnie wszystkim, ale ja dla Ciebie niczym. Zawsze siadam w ostatniej ławce, by móc patrzeć jak zgłaszasz się do  odpowiedzi; jak piszesz zgrabne, małe literki z zawijasami czarnym długopisem; jak złościsz się na polskim, gdy dostajesz kiepską ocenę z ortografii; jak rysujesz na marginesie pacyfki. Na przerwach siedzę na przeciwko Twojej ulubionej ławki za filarem. Nigdy nie masz parzystej liczby kanapek i pijasz soki owocowe, zwłaszcza pasuje Ci jabłkowy. Plotkujesz ze swoimi dwiema

Challenge #9 - 16 XI 2015 - 'Róże'

Obraz
"RÓŻE" Stoi na oknie. Tyle przypomina, tyle znaczy. Druga taka sama, a inna. Zupełnie inna. link Pierwsza się źle kojarzy, już dawno uschła, opadły z niej płatki. Dostałam ją w ramach przeprosin. Byłam wtedy taka głupia. Tyle cierpień za chabazia, który i tak zwiędnął po kilku dniach. Taki grudniowy dowód na to, że miłość to coś pięknego do czasu. Druga też czerwona, nawet z taką samą wstążką. Jednak ta jest miła, choć też smutna. Była prezentem dla „tej jedynej” na dzień kobiet. Szkoda, że potrzebny tu ten cudzysłów. Już kilka tygodni później inna dostała to miano. Mimo wszystko ta schła powoli, aż do kwietnia. Trzyma się w całości, jakby zasnęła, a nie była martwa. Szkoda, że obie są tylko wspomnieniami. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Challenge #8 - 15 XI 2015 - 'Impreza'

Obraz
Penelopie...   "IMPREZA" Zaprosiła mnie na urodziny. Będzie fajnie. Kupiłam już prezent. link Nikt nigdy mnie nie zaprasza na imprezy. A jak już zaprosi – i tak nie idę. Jednak tym razem Robert, mój chłopak, prosił mnie tak nachalnie, że się zgodziłam. Nie wiem czemu mu tak zależało. To dziwne. Pukam do drzwi na Kwiatowej. Słyszę głośną muzykę, a za oknem miga stroboskop. Oj, będzie do kitu. Kilka głębokich wdechów i używam dzwonka. Dopiero teraz otwiera mi Milena. Jak zawsze wygląda fenomenalnie. Różowa obcisła sukienka idealnie pasuje  do jej blond włosów. Istna Barbie, ale tylko z wyglądu. Wszyscy faceci na nią lecą, a ona ich zmienia co tydzień. Składam życzenia i idę do salonu. Pełno ludzi. Nie podoba mi się to. Siadam w kącie na kanapie. Resztę wieczora spędzam tu. Dopiero kiedy zachciewa mi się pić, idę do kuchni. Wyciągam z lodówki puszkę oranżady. Podnoszę się i widzę Milenę w objęciach Roberta. Całują się. Mój świat właśnie wywraca się do góry nogam

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #9

"W PRZYRODZIE NIC NIE GINIE'' Biegam po pokoju, zaglądają w każdy możliwy kąt. Na kanapie siedzi moja siostra, ogląda telewizję. - Zsuń się – warczę do niej. - Już, już, wilczyco – nabija się ze mnie i przesuwa się w prawo. Zaglądam pod poduszkę. Tu też nic. Wzdycham. Czego tak uporczywie szukasz? Spokojnie, marycha jest na miejscu – śmieje się. - Bardzo zabawne – złoszczę się. - O, przestań, przecież wiem, że nic nie bierzesz. Czego szukasz? – poważnieje. - Telefonu! - Spokojnie, w przyrodzie nic nie ginie – uśmiecha się. - Nie mędrkuj mi tu! - Jest na blacie w kuchni – wzdycha ze śmiechem, a ja biegnę do kuchni. Chwytam telefon i wzdycham. Jest! Nie zgubiłam go.         Nagle komórka zaczyna dzwonić. Wyświetla się numer mamy. - Halo? Cześć, mamuś – mówię do słuchawki. Jednak nie odzywa się mama. - Dzień dobry, tutaj Piotr Goblinowski – przedstawia się grobowym głosem mężczyzna. – Do kogo się dodzwoniłem? - Mam na imię Ania, mam szesnaście lat –

Challenge #7 - 14 XI 2015 - 'Przechodzień'

Obraz
link ''PRZECHODZIEŃ'' Patrzysz na mnie ledwie kilka sekund. Co widzisz? Dziewczynę w glanach? Niską, chudą marchewę? Człowieka? Przedstawiciela homo sapiens z przeciwstawnymi kciukami? Nawet nie wiesz, że to nie mój naturalny kolor włosów; że mam imię i nazwisko, wiek, adres czy ulubioną piosenkę; że te glany to podróby, a skórzana kurtka na mnie jest z ekologicznej skóry; że mam na sobie kilo tapety. Nie wiesz czy mam znajomych, rodzinę, przyjaciół czy chłopaka, jakiej jestem orientacji albo narodowości, w co wierzę. Jest dla Ciebie tylko kolejnym mijanym przechodniem. Nie zapamiętasz mnie nawet na godzinę. Mijasz takich jak ja codziennie. Są dla Ciebie niczym. Ty jesteś dla mnie tym samym. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Challenge #6 - 13 XI 2015 - 'Pesel'

"PESEL" Odkąd pamiętam, chciałam być kimś wielkim, zrobić coś ciekawego, coś, dzięki czemu zostanę zapamiętana. Próbowałam wielu rzeczy. W młodości pisałam wiersze, które po latach traciły sens. Potem zajęłam się malarstwem. Nie miałam za grosz talentu i cierpliwości. Zaczęłam grać na instrumentach, ale czułam, że to nie to. Także starałam się śpiewać, choć wychodziło mi to fatalnie. Po studiach zaczęłam nawet szukać skarbów. Nigdy nic nie znalazłam, prócz miłości. Wzięłam ślub i poczęłam komponować, co było jednym wielkim nieporozumieniem. Potem próbowałam swych sił jeszcze w aktorstwie i chemii. To też mi nie szło. Chwytałam się każdej możliwej pracy, by zobaczyć, czy to jest właśnie moja droga. Za każdym razem kończyłam bez pracy. Nigdzie nie zostawałam na długo. Mój mąż uważał mnie za wariatkę i się ze mną rozwiódł. Podróżowałam. Byłam w naprawdę wielu miejscach. Potem byłam tak zdesperowana, że szukałam swego miejsca w polityce. Chyba nie muszę mówić jak to się sk

Challenge #5 - 12 XI 2015 - 'Niedoszła rocznica'

Obraz
Dziś troszkę naciągniemy zasady. Opowiadanie, które za chwilę przeczytasz powstało dwa tygodnie temu.  "NIEDOSZŁA ROCZNICA" link Dziś byłby ten dzień, pierwszy z wielu i któryś z kolei, wyjątkowy, szczęśliwy. Potem powtarzałby się  co rok. Byłby inny niż wszystkie. Bylibyśmy z siebie dumni, dawalibyśmy innym przykład. Może każde z nas dostałoby prezent, życzenia. Zabrałbyś mnie w jakieś wspaniałe miejsce. Byłoby cudownie. Gdyby nie ja… Zaczęłam to i zakończyłam. Może to był zły wybór, błąd. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Challenge #4 - 11 XI 2015 - 11 Listopada

Obraz
Stojąc na ulicy, widzę pełno biało-czerwonych flag, powiewających na wietrze. Gdzie się nie obejrzę, ludzie mówią, obraz - link piszą, czytają o tym święcie. Mamy wolne. W szkole była akademia. Na rynku zbierze się dziś kilka sztandarów. Dziś wkleję w okno kartkę ze zwykłym słowem: dziękuję. Tylko tyle mogę zrobić. Nie wiem, jak to było, gdy Polski nikt nie mógł znaleźć na mapie. Nie chcę wiedzieć. Czasem niewiedza jest lepsza. Ty też wklej dziś w okno magiczne słowo na narodowym tle. By nie musieć się nigdy dowiedzieć, a jedynie upamiętnić. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #8

"HISTORIA PEWNEJ KŁÓTNI" Znów do mnie piszesz, że powinnam poznać Marcina. Wiem, że to Twój „brat”. Opowiadasz mi o nim za każdym razem, gdy się odzywasz, czyli niestety, rzadko. Uważam, że to coś więcej.         Pytasz się, co robię w sobotę. Co mogę robić? Siedzę i czytam. Nie mam zamiaru iść na jakąś pizzę z Twoją paczką. Znów czułabym się niezręcznie, gdy Ty będziesz się z nimi wygłupiać, a ja nie będę umiała. Masz do mnie o to pretensje. O to, że nie lubię wychodzić z domu. Nie mam z kim i po co. Nie przyszłaś do mnie od miesiąca, a mieszkasz zaledwie pięćdziesiąt metrów dalej. Nie raz Cię zapraszałam, ale wtedy były inne zajęcia. Kiedy chodziłam się spytać, czy jesteś, dowiadywałam się, że nie. Zawsze byłaś u jakiejś innej koleżanki. Przyjaźnimy się siedem lat. A może raczej przyjaźniłyśmy? Mam ochotę napisać: to koniec. Ignorujesz mnie. Jestem dla Ciebie już tylko kolejną osobą do opowiedzenia po raz setny tej samej historii.         Zmieniłaś się. I to bardzo.