Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2016

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #26

Obraz
źródło Co się działo po zakończeniu akcji "Władcy Pierścieni"?  Silver została wiecznym włóczykijem i listonoszem.  Oto jedna ze scen, opisująca część tej historii: Stał przy jej łóżku, trzymając jej dłoń. Miał dość jej płaczu. Ciężarna Arwena lamentowała już któryś dzień z rzędu. W tym momencie do komnaty weszła Silver. Jak zawsze miała na sobie swój magiczny płaszcz i lekką zbroję. Wszystko w czerni. - Jak się cieszę, że w końcu jesteś – powitał ją Aragorn. - Słyszałam, że potrzebujesz pomocy czarodzieja, więc jestem. Co się stało? – spytała, po czym spojrzała na swoją przyjaciółkę. Nie wiedziała, że Arwena spodziewa się dziecka. - Ono nie kopie – zapłakała elfica. - Od kiedy? - Już jeden księżyc będzie… - Rozumiem, że mam sprawdzić, co się z nim dzieje? – Silver spojrzała swoimi stalowymi oczami na Aragorna. Ten przytaknął.          Czarodziejka zdjęła palto i wyjęła z torby jakieś olejki i niepokojąco pachnące zioła. - Pobrudzę ci łóżko – zastrz

Dwie Dusze #75

Obraz
"KAŻDY NA TO ZASŁUGUJE" - Tis…? - Tak? Coś się stało? - Może… pochowamy tego Cosia? – Wskazałam spojrzeniem o kogo mi chodzi. - Jeśli bardzo chcesz… Nie wiem, czy dam radę ci pomóc… - Spokojnie, dam sobie radę – przerwałam mu, sadzając go pod drzewem.         Położyłam obok niego plecak. Wzięłam dzidę i nią rozgarnęłam śnieg, a potem wierzchnią warstwę ziemi. Potem przerzuciłam się na ręce. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam płakać. Zmrożona ziemia stawiała mi naprawdę duży opór. Po chwili znów chwyciłam za laskę. Zamknęłam oczy. Byłam zmęczona. Chciałam, by szybciej się kopało.         Nagle poczułam, że narzędzie wbija się głębiej i jakby łatwiej w glebę. Spojrzałam na nie. Zamiast grota na końcu patyka znajdowała się łyżka od łopaty. - Jak ty to…? – spytał Tis. - Czary? – Próbowałam się zaśmiać.         Wróciłam do pracy. Tis się zdrzemnął. Skończyłam, gdy zaczynało świtać. Wtargałam Cosia do dołka, po czym ułożyłam go z rękami na piersiach, włożyłam w

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #25

Obraz
"MIŁOŚĆ PO GRÓB" źródło Z ciemności wyłania się jego twarz. Znam ją wyjątkowo dobrze. Jednak tym razem jest już usiana zmarszczkami. Zakładam okulary i cofam się od lustra. Przechodzę przez korytarz do zakrystii. Są tu już dwaj ministranci, przygotowują się do ceremonii.  - Kogo dziś chowamy? - pytam.  Jeden z nich zagląda na kartkę papieru na blacie - akt zgonu. Czyta imię i nazwisko. W tym momencie butelka wina wyślizguje mi się z rąk i upada na podłogę, roztrzaskując się na milion kawałków. Nie mogę w to uwierzyć, to nie może być prawda.  Stoję nad jej czarną trumną. Czytam bardzo dobrze znany mi test. Znam go od wielu lat. Wiele razy już uczestniczyłem w pogrzebach. Jednak od dawna nie sprawiało mi to tyle trudu. Co chwilę mylę linijki. Obraz przed oczami rozmazuje mi się od łez. Karcę siebie w duchu.  Najbliżej mnie stoi zapłakana matka. Niewiele się zmieniła odkąd ostatnio ją widziałem. Wówczas żegnaliśmy się na koniec trzeciej klasy gimnazjum. Robiła nam

Dwie Dusze #74

Obraz
"ZNALEZIONA ZGUBA" Z trudem podniosłam się. Wydawało mi się, że wszystkie dźwięki ucichły. Słyszałam tylko głuchy pisk. Dotarłam do Tisa. Zwijał się z bólu, ale nie płakał. Starał się udawać, że to nic wielkiego. Nie wiedziałam, co robić. Rozwiązałam jego but i rozerwałam nogawkę. Omal nie zwymiotowałam. Wyglądało to naprawdę źle. W głowie szukałam sposobu, by zatamować krwawienie. Bandaż. Tak, zdecydowanie był mi potrzebny bandaż. Tylko skąd ja go…         W tym momencie zauważyłam, co miał przy sobie Osaranea – mój plecak. Szary, ze sztucznej tkaniny i z suwakiem. Musiał być mój. Podbiegłam po niego. Otworzyłam. W środku było prawie wszystko, co spakowałam tamtego wieczoru. Brakowało tylko czekolady. Wyjęłam kawałek bandaża i podeszłam do rannego. - Skąd to masz? – Tis wskazał mój plecak. - To jest… znaczy był Osaranea, który mnie okradł pierwszego dnia w Podpagórku. Prawie nic nie zginęło. Daj, zawiążę ci nogę. Na trzy wyciągnę nóż, okej? – Jego mina wskazywała

Dwie Dusze #73

Obraz
"NIE CHWAL DNIA PRZED ZACHODEM SŁOŃCA" - Wiesz, co najbardziej podoba mi się w tym krajobrazie? – spytał. - Niebo? - Nie, strzelaj dalej. - Drzewa. - Pudło. - Ta dziura przed tobą? – niedowierzałam.         Nie zdążył odpowiedzieć, wpadł w głęboki dół. Mówiłam jego imię. Było za późno. Słyszałam jak uderza rękami o ściany.         Dźwięki były coraz wyraźniejsze.         Obróciłam się na drugi bok i otworzyłam oczy. Nie było żadnej dziury ani Seby. Było dość ciemno. Za to koło mnie siedział Tis, nasłuchując czegoś. Wskazał mi palcem, bym była cicho. Pod nami coś chrobotało i stukało w nieprzyjemny sposób. Narzucił płaszcz i chwycił w rękę dzido-laskę. Skinieniem dłoni dał mi do zrozumienia, że mam zostać. Bałam się, ale chciałam iść z nim. Zeskoczył z naszej kryjówki. Zaraz usłyszałam jego krzyk. Bez zastanowienia poszłam w jego ślady. Znalazłam się na ziemi. Wszystko działo się tak szybko. Zobaczyłam zarys Tisa i znajomą posturę. Coś miał w ręku miecz, m

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #24 - dalsza część 'Harry Potter - historia Hany Silversun'

Obraz
źródło Nie miałam apetytu. Wszystkie potrawy przede mną tak pięknie pachniały i wyglądały, ale nie byłam głodna. Wmuszałam w siebie kolejne kęsy pieczeni. Między ramionami Rona i Harry’ego widziałam wpatrzonego we mnie Malfoya. Też wyglądał na spiętego. Nie słuchałam, o czym rozmawiają moi przyjaciele. Wszystko zlewało się w jeden szum. Wzięłam do ręki szklankę, już chciałam się napić, gdy wstał. Poszedł do wyjścia. Przełknęłam ostatni kęs i podziękowałam. - Hana, gdzie ty idziesz? Prawie nic nie zjadłaś – chwyciła mnie za rękaw Hermiona. - Nie jestem głodna. Dobrze wiesz, gdzie idę. - Powodzenia – szepnęła.         Ruszyłam do wyjścia. Czułam na sobie wzrok moich przyjaciół. Byłam pewna, że gdy wyjdę, zaraz zaczną rozmawiać na mój temat.         Widziałam go, stał przy wejściu, jak gdyby nigdy nic. Czekał na mnie. Przez chwilę miałam ochotę uciec, póki nie patrzył. Plan skończył się fiaskiem – spostrzegł mnie. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w jego stronę. Bałam się.