Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2015

Dwie Dusze #59

"PORANEK" - Jesteś – uśmiechnął się Alfa i podał jej rękę, a Omega podstawił krzesło. – W porządku? - Tak, trochę mi się niedobrze zrobiło i tyle – odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. Wyglądała na zmęczoną. Było mi jej żal. - Ale już jest okej? – upewniła się Netka. - Tak, kontynuujcie – położyła sobie dłonie na brzuchu. - Proszę, mów, Kasiu – uśmiechnął się do niej życzliwie i jakoś tak dziwnie Bigos… Odwzajemniła to. Dopiero teraz zauważyłam, że ma pomalowane oczy. - A więc, jak wiecie, Hana i Seba nie dają oznak życia. Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Żadnych wieści – mówiła, a głos jej się jakby załamał, po policzku popłynęła mała łza, psując czarną kreskę na dolnej powiece. – Minęło już… tyle… miesięcy… zanim wrócą… Rika będzie miała dziecko… o ile wrócą – zaczęła płakać i szlochać. Bigos objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego. Kilka osób, głównie dziewczyn też wycierało łzy. - Dlatego też… - kontynuował za Kame Bigos – mamy propozycję, by… urzą

Dwie Dusze #58

"NIESPODZIANKA" Nic mi się na szczęście nie stało. Przeniosłam tom na stół, gdzie otworzyłam go na pierwszej stronie. - „Zaklęcia rzeczywistościowe autorstwa Pamelli i Beanina z Ósmego Wzgórza” – przeczytałam tytuł. Zaczęłam kartkować dzieło. – „Zaklęcie zmiany zakrzywienia równej rzeczywistości dalekosiężnych”, „Urok zamiany umysłowej rzeczywistości” – wszystkie brzmiały jak bełkot… prócz jednego – „Zaklęcie zwierciadła” – uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać. – „Aby zobaczyć, co dzieje się w innej rzeczywistości lub innym miejscu w aktualnej rzeczywistości, musisz posiadać zwierciadło i odrobinę magii.”         Podbiegłam szybko do komody, na której leżało małe lusterko ze srebrną rączką. Wróciłam do stołu i zaczęłam wykonywać instrukcje. Najpierw musiałam wypowiedzieć dość skomplikowane zaklęcie, które do złudzenia przypominało łamaniec językowy. Z resztą, trzy razy się w niego ugryzłam. Potem wystarczyło pocałować lusterko. Od teraz, gdy przesunęłam nad nim ręką, myś

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #15

"PORA NA ODWAGĘ" W krwi Sarmatów skąpany, Często przez miłość szarpany, Wojownik z krwi i kości, Człowiek pełen miłości, Ten, który wszystkiemu podoła, Lepszy, niż każda pierdoła. Próżno szukać lepszego faceta, Do poświęceń gotowy jak asceta. Przystojny, silny, czuły. Dziewczyny serce nadkuły, Ale On nadal się trzyma, Zawsze słowa dotrzyma, Z bystrymi oczyma, Kroku Jej dotrzyma. Nawet, gdy Ona coś myśli, On od razu się domyśli. Sercem się kieruje, Bóg mu wtóruje. Uśmiech niczym anioła, Czysty jak z Kościoła. Smutki szczęście wypierały. Te dwie litery wiele lat umijały, W sercu nie jednej dziewczyny. Pora na Nią. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone] --------------------------------------------- Ten wiersz był pisany na prośbę mojego kolegi. Miałam go zmotywować do podejścia do pewnej dziewczyny. Obiecał mi, że podejdzie, jeśli napiszę wiersz z pewnymi elementami, które On mi poda. 

Dwie Dusze #57

"KOSZMAR SENNY" Hana Podniosłam się szybko na łokciach z krzykiem na ustach. To był przerażający sen. Nie lubię takich. Jeszcze chwilę się trzęsłam i głęboko oddychałam. Przyzwyczaiłam się już do tego, że co noc śni mi się Seba, ale… tym razem był z Andreą. Miała na sobie swoją różową, potarganą suknię i ten przerażający makijaż…         Wstałam i poszłam do łazienki, po drodze chwytając świeżą, niebieską sukienkę w grochy. Zielony dywanik, przypominający zapachem i dotykiem trawę, przesuwał się wraz ze mną, gdy podchodziłam do wanny. - Cześć, jelonku – uśmiechnęłam się i zawiesiłam ręcznik na porożu namalowanego na ścianie zwierza. – Jak wam minęła noc? – spytałam kolejne dzieło, czyli dwa jeże i cztery błękitne ptaki.         Rzuciłam ubrania na krzesło i nalałam przy użyciu telekinezy wodę do wanny. Dolałam olejku lawendowego i wskoczyłam do cieplutkiej kąpieli. Słońce na suficie raziło mnie swoim blaskiem. Nadal nie mogłam uwierzyć, że odkąd tu jestem, nauczyłam

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #14 - dalsza część "Podwójne Ja"

- Nic ci nie jest? – pyta, a ja wymownie wskazuję mu ramię. - Wiesz co, nie. Tylko zostałam zaatakowana, postrzelona i ogółem nieźle poturbowana. Nie, można to porównać do oberwania poduszką – dramatyzuję. Nienawidzę drugiej Megan! - Przepraszam – szybko się reflektuję. – Boli cię coś? Dasz radę wstać? - Myślę, że dam radę – uśmiecha się, a ja odwzajemniam gest. Jednak jego uśmiech szybko blednie i przeradza się w wyraz bólu i strachu. John kładzie rękę na klatce piersiowej , zaczyna szybciej oddychać, a na jego czole pojawiają się krople potu.         Rozpinam jego bluzę i podwijam koszulkę. Jedno z żeber przebiło skórę i złamana, goła kość odbija światło księżyca. Mam ochotę zacząć krzyczeć i płakać. Boję się go ruszać. Nie mamy wyjścia. Nie zostawię go. Mogłabym pobiec po brata. Ale jeśli te zdziry się obudzą…         Zdejmuję kurtkę i robię z niej opaskę uciskową. Sprawdzam czy nie ma w kieszeni telefonu, bo ja oczywiście nie mam własnego, bo „po co mi on”. Jest! Jest! W

Dwie Dusze #56

"NOWY MAKIJAŻ" Otworzyłem powoli oczy. Jednak wszędzie było czarno. Nie czułem się obolały lub ranny. Podniosłem się na łokciach. Znałem to miejsce. Byłem w nim tylko raz. Znów lewitowałem we mgle. - Hana? – krzyknąłem w ciemność, a moje echo odbijało się po niewidocznych ścianach. – Andreaaaa?!          Wstałem i zacząłem rozglądać się dokoła. Ciągle nawoływałem. - Jesteś, Sebo – usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się. Andrea stała w swojej sfatygowanej sukni. Tym razem wyglądała inaczej. Na jej twarzy, która tak dobrze mi się kojarzyła, znalazł się przerażający makijaż. Coś w rodzaju czarnych łez zastygło na niej. Same oczy również pomalowała na czarno, niczym upiór. - Po co tu jestem? Gdzie Hana? – pytałem coraz bardziej przerażony. Uśmiechnęła się. - Śpi. Ma tak słodki sen po ciężkim dniu… miło jest śnić o płatkach róż na jeziorze, nieprawdaż? – podeszła bliżej mnie. - Nie wiem, nigdy nie miałem takich snów – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Mamy

Bonus na Mikołajki!

Obraz
źródło Hej, moi Mili, Dziś są mikołajki i mam nadzieję, że prezenty spełniły Wasze oczekiwania (kto dostał rózgę?).  źródło W regionie, w którym mieszkam niegdyś inaczej obchodzono to święto. W ramach bonusu chciałabym, dzięki uprzejmości mojego kolegi (któremu bardzo dziękuję), pokazać Wam pewną mikołajkową wróżbę, którą musiałam lekko przerobić, gdyż dotyczyła XIX w.  T  Napisz w dowolnej kolejności liczby od 1 do 10. T  Napisz również w dowolnej kolejności litery od A do M. T  Skreśl pierwszą i trzecią liczbę z początku i od końca. T  To samo zrób z literami.  T  Przeczytaj wyniki. Skreślona liczba parzysta oznacza, że wróżba spełni się, a nieparzysta niestety na odwrót. PAMIĘTAJ, ŻE TO TYLKO ZABAWA! T Jeśli skreśliłeś/aś: A - znalezienie chłopaka/dziewczynę/zmiana stanu cywilnego B - pójście do zakonu C - wynalezienie czegoś D - odnalezienie nowych krain   E -  napisanie epopei  F - odziedziczenie dużego majątku G - zachorowanie na śmiertelną chorobę

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #13 - dalsza część "Podwójne Ja"

Powolnym ruchem zdejmuję plastelinowe kulki i sięgam po moją broń, niczym po rękojeść miecza. Stoję za Rowanem. Podejdę od tyłu i… nie wierzę, ja mam zamiar kogoś zabić, a przynajmniej porządnie zranić! Dobra, raz się żyje. Dość szybko i jak najciszej podchodzę do niego. Jestem tuż przy nim. John już mnie widzi, ale na szczęście nie zdradza wzrokiem czy wyrazem twarzy mojego położenia. Profesjonalista. Patrzę na masywne ciało. Gdzie najlepiej wbić ten cholerny szpikulec? W tors? Nie chcę go zabić, a jedynie sprawić, by nic nam nie zrobił. W sumie, to jedno i to samo. Noga? Przewróci się i tak może w nas strzelić. Głowa? Nie, nie odważę się. Ręka! Tak, ręka! Wypuści pistolet i będziemy mogli uciec! Brawo, Megan. Mierzę w rękę, którą w połowie trzyma przy sobie. Dam radę, dam radę. Zamachuję się i wbijam szpikulec. Słyszę krzyk i strzał. Jarzębina upada. Łapie się za… bok. Robi mi się zimno. Widzę krew tryskającą z rany. Nie mogę się ruszyć. - Ty szmato! – wrzeszczy na mnie. Wyc