Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #2 - dalsza część 'Żużlistki'

Potwornie boli mnie… wszystko. Dosłownie całe ciało, ale chyba najbardziej głowa i prawa noga. - Witam– mówi jakiś mężczyzna. Nie widzę go. W moim polu widzenia jest tylko sufit. Nie mam siły nawet ruszyć palcem. – Słyszysz mnie? Jeśli nie masz siły mówić, mrugnij dwa razy. No i jeśli mnie rozumiesz. - Słyszę pana – odpowiadam cichym, zachrypniętym głosem, jakby nie moim. – Ile już tu leżę? - Trzy dni – to ja aż tyle byłam nieprzytomna? – Spokojnie, nie spałaś przez ten czas. Obudziłaś się jedenaście godzin po tym, jak cię przywieziono. Nic nie pamiętasz, bo miałaś wstrząśnienie mózgu – wyjaśnia. - A… A co z panem Marcinem? – pytam dalej. Boję się odpowiedzi. - Barczykiem? - Tak. - Jest w lepszym stanie niż ty. Ma, co prawda złamane jedno żebro, skręconą kostkę i wybity palec u lewej ręki. Nic poza tym – odpowiada. - To, co mnie jest? – jestem przerażona. Skoro Barczyk jest w lepszym stanie ode mnie, a ma złamane żebro, to wolę nie wiedzieć, co ja mam uszkodzone

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #1

Napisałam dziś fragment... historii, tak, to dobrze brzmi. Tak czy inaczej nie miałam pomysłu, co napisać, więc zdecydowałam się opisać pewien wyścig.  Zapraszam :) Żużlistka Widzę go, stoi przy stole i rozmawia z moim ojcem. Mam nadzieję, że nie o mnie. Minęło prawie siedem lat, odkąd ostatni raz mnie widział. To wówczas postawił na mnie krzyżyk, powiedział, że nigdy nie zostanę żużlowcem, bo się do tego nie nadaję. Chyba mu szczęka opadła, gdy dowiedział się, że będę startować w tym sezonie na Grand Prix. Dobra, idę. Wchodzę do jadalni i mówię grzecznie „dzień dobry”. Czuję, że serce mi bije sto razy mocniej niż na torze, a o to naprawdę trudno. Barczyk obraca się do mnie. Nie widzę uśmiechu na jego twarzy. Wręcz przeciwnie, wydaje się być zły. Zagryzam policzki od środka, ale wciąż utrzymuję z nim kontakt wzrokowy. Zapada cisza, zbyt długa cisza. Boję się. - No, Mała – przerywa ją, marszcząc czoło, tak jak wtedy, gdy prawie zniszczył moje marzenia. Robi pauzę, bierze odde

Dwie Dusze #37

"WYJĄTKOWA" Czułam iskry między nami. Jakbyśmy tworzyli między nami elektryczność. Czy to jest możliwe? Seba przeniósł swoją lewą rękę na mój policzek. Zaczął mnie po nim głaskać kciukiem. Położyłam moją dłoń na jego dłoni. Czułam jego ciepłe palce ogrzewały moje zimne ciało. Drugą przesunął mnie jeszcze bliżej siebie. Położył ją na moich plecach. Zatonęłam w jego oczach. Nasze usta zbliżyły się do siebie. Były bardzo blisko. Chciałam tego, bardzo chciałam. Nagle usłyszeliśmy trzask. Ktoś próbował otworzyć od zewnątrz drzwi, które wcześniej jakimś sposobem zamknęła Florinda. Odsunęłam się od Seby. Wstałam, choć on się nawet nie poruszył, wyraźnie wyrwany z czasoprzestrzeni. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. W zasięgu mojego wzroku pojawiło się okno. - Seba, chodź – podałam mu rękę. Sebastian niechętnie wstał, wziął swój plecak i podał mi mój, który w ferworze walki znalazł się pod biurkiem. Gdy poprawiał kaptur, z kieszeni wypadła mu różdżka. Od

Dwie Dusze #36

"NASZ WDECH" Upadłam na kolana i zaczęłam płakać, skuliłam się. Wciąż się zastanawiałam, jak mogłam ją zabić. Jak? Czy ja nie mam serca?          Seba chwycił różdżkę i podniósł z ziemi plecak. Westchnął. Czy on też uważa mnie za bezduszną zabójczynię? - Hana, nie płacz – powiedział cichym, łagodnym głosem, jak do dziecka. Niestety, skutek prośby był odwrotny. – Przecież nic się nie stało. Nic nam nie jest. Żyjemy. Więc czemu się mazgaisz? - Jak ja mogłam? – zawyłam. – Zabiłam ją! - Przestań, proszę cię. To była samoobrona. Tylko nas broniłaś – usprawiedliwiał mnie. – A tak między nami, to miałaś mega dobry plan – uśmiechnął się z podziwem. Popatrzyłam na niego spode łba. Ta, jasne. Liczy się to, że miałam plan, a nie to, że zabiłam kobietę! – No co? - Ty nie rozumiesz?! Właśnie ją… zabiłam! Zamordowałam niewinną kobietę! Ona nie żyje! Już nigdy nie będzie żywa! Odebrałam jej to! To wszystko moja wina! – zaczęłam wrzeszczeć i bić się po nogach, nie przestając pła

Dwie Dusze #35

"MOKRA ŚMIERĆ" Chwyciłam różdżkę obiema rękami za końce. - Seba, trzymaj ją – powiedziałam, a on usiadł na czarownicy. – Dobra. Jeśli zrobisz najmniejszy ruch, złamię ją – zwróciłam się do Florindy. – Zrozumiano?          Pokiwała głową, a ja, trzymając wciąż kijek, ruszyłam ku wazonowi. Czułam, jak całe moje ciało się spina. Bałam się swoich własnych planów. „Dasz radę” – powtarzałam sobie. Choć od naczynia dzieliło mnie zaledwie kilka metrów, teraz wydawało mi się to nieskończenie daleko. Słyszałam każdy swój krok, każdy oddech. Czułam jak krew płynie w moich żyłach i nagrzewa się; jak serce bije mi w całym ciele; jak coś ściska mi wnętrzności. W pokoju panowała prawie idealna cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami. Z każdym z nich coraz bardziej zwalniałam. Odnosiłam wrażenie, że grawitacja rosła i rosła, a moje ciało stawało się coraz cięższe i jakby… nie moje… Minęła minuta, a może dwie, nim dotarłam do bukietu. Z namaszczeniem położyłam różdżkę na stoliku

Opowieść Mirty Fenix #16

'WIELE DOBRYCH WIEŚCI'          Harry i Ron pojechali pomoc George’owi Weasley’owi w jego sklepie, gdyż otrzymał nową dostawę. Ginny wybrała się na mugolski targ po jarzynę. W domu zostały tylko Hermiona i Mirta. Ta pierwsza przesiadywała w salonie, czytając kolejną książkę o lempatach i wpływach księżyca wypożyczoną z biblioteki. Dziewczynka zaś starała się uszyć najładniejszą lalkę, jaką kiedykolwiek miała. Dziewczynka siedziała i szyjąc rozmyślała o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia. Żałowała, że nigdy nie zobaczy ich w Hogwarcie. Czas mijał bardzo przyjemnie. Pozostały już tylko dwa tygodnie do upragnionej Wigilii. „Co bym mogła dać Harry’emu i Ginny? A co Ronowi i Hermionie?” – myślała. Po głowie krążyły jej tysiące myśli. Tyle pomysłów poddawane było selekcji, gdy nagle ukuła się igłą w palec. „Co jeśli nie będą mnie chcieli na Wigilii? Przecież nie mam jak im kupić prezentu, bo nie mam pieniędzy. Nie jestem też z nimi spokrewniona!” – przestraszyła się. W ty

Dwie Dusze #34

"GENIALNY POMYSŁ" Florinda podniosła różdżkę. Otworzyła usta, by wypowiedzieć jakąś formułkę czaru. A ja nie mogłam się ruszyć. Byłam  sparaliżowana ze strachu. W mojej głowie myśli biegły zbyt szybko. Było ich więcej i więcej. Jednak nie mogłam ich pozbierać w całość. Byłam pewna, że zaraz nastąpi to, o czym często myślę, ale też się tego boję. "Odejdę w stronę światła" i już nigdy nie powrócę. Nigdy nie spojrzę na Sebę i nigdy nie będę musiała się tłumaczyć mamie. Właśnie. Może ona też tam jest?      Nagle Seba chwycił Królową za łokieć. Ta przerwała formułkę. Obróciła się do niego i uderzyła go otwartą dłonią w ucho. Sebastian lekko się zachwiał, ale nie poluźnił uścisku. Wręcz przeciwnie - mocniej zacisnął palce, tak, że pobielały mu kłykcie. Florinda cicho syknęła i spróbowała się wyrwać, bez skutku. Za to mój przyjaciel wyrwał jej różdżkę. Wówczas czarownica nadepnęła mu obcasem na stopę. Seba wydał z siebie ciche "ałć" i upuścił magiczny przyrząd