Dwie Dusze #37
"WYJĄTKOWA"
Czułam iskry między nami. Jakbyśmy tworzyli między nami elektryczność. Czy
to jest możliwe?
Seba przeniósł swoją lewą rękę na mój policzek. Zaczął mnie po nim głaskać
kciukiem. Położyłam moją dłoń na jego dłoni. Czułam jego ciepłe palce ogrzewały
moje zimne ciało. Drugą przesunął mnie jeszcze bliżej siebie. Położył ją na
moich plecach. Zatonęłam w jego oczach. Nasze usta zbliżyły się do siebie. Były
bardzo blisko. Chciałam tego, bardzo chciałam.
Nagle usłyszeliśmy trzask. Ktoś próbował otworzyć od zewnątrz drzwi, które
wcześniej jakimś sposobem zamknęła Florinda. Odsunęłam się od Seby. Wstałam,
choć on się nawet nie poruszył, wyraźnie wyrwany z czasoprzestrzeni. Zaczęłam
się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. W zasięgu mojego wzroku pojawiło
się okno.
- Seba, chodź – podałam mu rękę. Sebastian niechętnie wstał, wziął swój
plecak i podał mi mój, który w ferworze walki znalazł się pod biurkiem. Gdy
poprawiał kaptur, z kieszeni wypadła mu różdżka. Od razu przypomniał mi Harry
Potter i dla zabawy powiedziałam:
- Accio – nagle różdżka podfrunęła do mnie, rozsiewając dookoła tysiące
pięknych iskier. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Czułam się wyjątkowa.
- Wow – powiedział tylko Seba. Znów ktoś łomotał w drzwi, przypominając mi,
że znajdujemy się w pomieszczeniu, z którego musimy uciec.
- Chodź – powiedziałam do Seby, wskazując okno. Podeszliśmy powoli do
niego. Było zamknięte i nie miało klamki.
„Powtórka z rozrywki” – pomyślałam. Uderzyłam pięścią w szkło. Nic się nie
stało. Spróbowałam ponownie. I jeszcze raz. Zaczęłam bez opamiętania walić dłońmi
w szybę. Bolały mnie palce, które tu i tam popękały od uderzeń. Jednak szklana
tafla była cała, bez najmniejszej ryski.
- Hana – szepnął Seba. Popatrzyłam na niego, przerywając nieudane próby
stłuczenia okna.
- Co? – westchnęłam, dopiero teraz poczułam, że jestem zmęczona i zziajana.
- To nic nie da, musimy wymyślić coś innego.
- Tylko co? Masz jakiś pomysł?
- Właśnie… chyba mam – zmrużył jedno oko.
- Wal.
- Masz różdżkę, nie? – zaczął.
- No, mam.
- I ona się ciebie słucha.
- No…
- Może spróbujesz jakimś zaklęciem… rozwalić to okno? – zaproponował, a ja
poczułam się głupia. Czemu na to nie wpadłam?
- Dobra – zgodziłam się. Wyciągnęłam z kieszeni różdżkę i obróciłam się do okna.
Wzięłam głęboki wdech, przypominając sobie zaklęcia z "Harry’ego Pottera". –
Bombarda! – wrzasnęłam. Nic. – Bombarda Maxima! – krzyknęłam, też bez skutku. –
Alohomora? – spróbowałam, tak jak wcześniej, bez efektu. Spojrzałam przed
siebie, na równo przystrzyżoną różową trawę i zrozumiałam, co muszę zrobić.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
----------------------------------------------
Mam skłonności do HP, powiedzmy sobie szczerze. Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam :)
Potterheads tak bardzo <3 Nie było mnie tutaj całkiem sporo czasu, więc nadrabiam zaległości i piszę komentarze. Początek napisany przez ciebie zainspirował mnie do pewnego rodzaju opisu pocałunku na mojego bloga, więc może i twoje inne rozdziały dodadzą mi weny? Oby :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozdziały, w których Seba i Hana okazują sobie czułości, choć szczerze mówiąc, nie znoszę Seby. Jest wkurzający. Koniec, kropka i przecinek :D Ale Hana jest świetna :3