Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Opowieść Mirty Fenix #25

'SALAZAR' W tym czasie Mirta znalazła się na starym cmentarzu. Tu i tam stały groby. Było już ciemno, ale nie padało. Od razu rozpoznała tę scenerię – to był cmentarz, na którym pochowano ojca Voldemorta… Poczuła, jak po jej plecach przechodzi dreszcz. Dopiero po chwili zrozumiała, że tuż za nią stoi jej kuzyn. Odwróciła głowę i poparzyła na niego. - Po co mnie porwałeś? – spytała z miną wielkiej damy. - A co cię to obchodzi? – odparł, wzruszając ramionami. - Chyba jako ofiara mam prawo wiedzieć? - A! No tak. Małe przeoczenie – uderzył się w czoło otwartą dłonią. – Ale wpierw muszę cię związać. - Ale… dlaczego? - Bo tak – odpowiedział chłopak. Po chwili dziewczynka była już skrępowana. Jej kuzyn w jakieś dwie  minuty związał ją tak, że nie mogła nawet poruszyć małym palcem. - Teraz mi powiesz? – zniecierpliwiła się Mirta. -  Dobrze. Wyobraź sobie, że jestem kimś wielkim i mam misję. Jestem twoim kuzynem. Tak samo jestem synem Czarnego Pana – zaczął swoją op

Sen #11

'ZACHÓD SŁOŃCA' Po chwili tylko ja stałam na sali. Rozejrzałam się i wyszłam. Nagle coś mnie tknęło. - Yyyy… Kleofas! – krzyknęłam za kolegą. - Co? – zdziwił się. - Powiedz wszystkim, że to Kasia ma być głównodowodzącym. Ja… idę się przejść – wytłumaczyłam mu po krótce. - Okej – uśmiechnął się i pobiegł do reszty. Ja skręciłam w stronę schodów i zbiegłam na parter. Skierowałam się w stronę drzwi. Nie miałam jednak w planach przechadzki. Chciałam znaleźć Sebę.          Wyszłam przed budynek. Owiało mnie zimne powietrze. Słońce już zachodziło. Jego ostatnie promienie wychylały się zza budynków miejskiej dżungli. Było cicho. Jak gdyby ktoś wyłączył dźwięk. Rozejrzałam się dookoła. Smutny późno listopadowy krajobraz wydawał się wyjątkowo przygnębiający. Drzewa straciły już liście, które teraz walały się wszędzie. Budynki stały się zimnymi, szarymi bryłami, które nagle stały się kanciaste. Nigdzie nie było widać nawet wiewiórki. Wszelkie ptactwo odleciało już na zimę,

Sen #10

'GENERAŁ' Po chwili wszyscy rzucili się do kartki zawieszonej przy drzwiach przez Lenę. Ja w tym czasie dostałam talerz z obiadem, czyli kotlet i trzy niewielkie ziemniaki. I tak byłam zadowolona. Miałam nadzieję, że dziewczyny będą sobie radziły w kuchni. - Skąd ty masz takie dobre pomysły? – spytała nagle Laura siadając naprzeciwko mnie. - Nie wiem. One przychodzą tak nagle – odpowiedziałam, przełykając ziemniaka. – Nie mam nawet za bardzo nad nimi kontroli. W ogóle nie wiem skąd się biorą. - Aha – wzruszyła ramionami. Wstała, a po chwili przede mną pojawiła się lista. Popatrzyłam na nią i uśmiechnęłam się w myślach. Szczerze, nie wiem czemu. Wzięłam od Kame piórnik i zaczęłam robić plan. * * *          Zagwizdałam. Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Stałam na stole w stołówce. - Dobra. Osoby, które wyczytam stają przede mną – zaczęłam. – Rika, Netka, Arek, Alfa i Omega – wystąpili do przodu. – Jesteście pierwszą grupą i idziecie do waszych domów na dwie go

Sen #9

'TRZY ZIEMNIAKI' Stałam przed lustrem. Było wielkie i pozłacane. Patrzyłam w swoje oczy. Były takie smutne i zmęczone. Jakby przez tydzień nie zamknęły się. Ale ja nie czułam nic. Jakby wszystko ze mnie uleciało. Nie było niczego. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mam na sobie długą do ziemi różową suknię, pobrudzoną krwią. - Poszukaj tego w sobie – powiedziałam do lustra. – Nie patrz tak na mnie. Wiesz, że zrobiłam to, co musiałam. Otworzyłam oczy. Oślepiło mnie światło. Czyli jednak żyłam. Poruszyłam palcami. Podniosłam się na łokciach. Wbrew pozorom wymagało to dużego wysiłku. Dysząc, usiadłam. Spuściłam nogi na białą podłogę i zakryłam twarz dłońmi. Cała się trzęsłam i ciężko mi było oddychać. Po chwili wstałam, ale zaraz oparłam się o ścianę. Nie miałam w ogóle siły. Opierając się o mur, podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Już chciałam iść w stronę schodów, gdy coś w mojej głowie huknęło. Chwyciłam się poręczy i powoli schodziłam schodek po schodku, aż doszłam

Opowieść Mirty Fenix #24

'BIAŁY KRUK' Wszyscy dobiegli do Harry’ego. Nikt nie wiedział, co zrobić, co powiedzieć i co myśleć. Harry uklęknął i skulił się. Zaczął płakać. Ron położył mu rękę na ramieniu, a drugą ręką otulił Hermionę, po której polikach spływały krople deszczu i łzy. Hagrid wyciągnął z kieszeni swoją chustkę do nosa i również zaczął pochlipywać. Błyskawice uderzały z coraz większą siłą. Pierwszy przełamał się Ron. - Musimy iść do McGonagall – rzekł grobowym głosem. Wszyscy bez słowa ruszyli ku drzwiom Hogwartu. Minerwa McGonagall była wówczas dyrektorką Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, a kiedyś członkinią Zakonu Feniksa. Dlatego też nikt nie podważył propozycji Rona. Weszli na siódme piętro, gdzie znajdował się gabinet dyrektora. Stanęli przed posągiem chimery. Już mieli powiedzieć hasło, gdy zorientowali się, że żadne z nich go nie zna. - Może któryś nauczyciel zna hasło? – zaproponowała Hermiona. - To co, lecimy do Nevilla? – uśmiechnął się Ron. - Nie. Prędzej do

Sen #8

'SYMFONIA FILIŻANEK' Poczułam ciepło. Zaczęłam słyszeć czyjeś głosy. „Super. Brakowało tylko tego, bym umarła” – pomyślałam. Jednak po chwili głosy stawały się wyraźniejsze, a ciemność panująca dookoła jakby się rozpływała tak jak poranna mgła. Po kilku sekundach mogłam już rozróżnić słowa i to, kto je wypowiada. - Jesteś pewna, że wszystko będzie ok? – zapytała kogoś Laura. - Jasne. Pewnie to był szok. Wiesz jak to działa. Najpierw strach, i tak dalej, a potem wszystko puszcza razem z siłami – tłumaczyła jej wyjątkowo spokojnie Kaśka. - No, ale się nie budzi już od godziny – wtrąciła Lena. Usłyszałam szum wody z kranu. Po chwili dźwięk ucichł. Za to pojawiło się bulgotanie podobne do gotowania się wody. - Cała ta sytuacja jest strasznie dziwna – przerwała „ciszę” Kame. – Jakby z książek. - Nom. Pewnie jeszcze się wiele zdarzy. Ile łyżeczek? – spytała nagle Lena. Zadźwięczały filiżanki, a po nich polał się wrzątek. - Dwie – odpowiedziała Kasia. - A ja trzy –