Sen #8
'SYMFONIA FILIŻANEK'
Poczułam
ciepło. Zaczęłam słyszeć czyjeś głosy. „Super. Brakowało tylko tego, bym
umarła” – pomyślałam. Jednak po chwili głosy stawały się wyraźniejsze, a
ciemność panująca dookoła jakby się rozpływała tak jak poranna mgła. Po kilku
sekundach mogłam już rozróżnić słowa i to, kto je wypowiada.
-
Jesteś pewna, że wszystko będzie ok? – zapytała kogoś Laura.
-
Jasne. Pewnie to był szok. Wiesz jak to działa. Najpierw strach, i tak dalej, a
potem wszystko puszcza razem z siłami – tłumaczyła jej wyjątkowo spokojnie
Kaśka.
-
No, ale się nie budzi już od godziny – wtrąciła Lena.
Usłyszałam
szum wody z kranu. Po chwili dźwięk ucichł. Za to pojawiło się bulgotanie
podobne do gotowania się wody.
-
Cała ta sytuacja jest strasznie dziwna – przerwała „ciszę” Kame. – Jakby z
książek.
-
Nom. Pewnie jeszcze się wiele zdarzy. Ile łyżeczek? – spytała nagle Lena. Zadźwięczały
filiżanki, a po nich polał się wrzątek.
-
Dwie – odpowiedziała Kasia.
-
A ja trzy – dopowiedziała Laura.
Po
chwili nastąpiło milczenie, a po pomieszczeniu rozszedł się zapach herbaty. Byłam już pewna, że żyję, co
wcale mnie nie ucieszyło. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie leżeć tak, aż umrę
z głodu. Już podjęłam decyzję. Nie chcę mieć wyrzutów sumienia. To wszystko to
na pewno moja wina. Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi.
-
Jak z nią? – spytał Seba.
-
Nie wiem. Nie chce się obudzić – odparła Lena.
Drzwi
zamknęły się. Poczułam jak moje nogi bardziej zapadają się w materac, więc Seba usiadł w nogach tego
na czym leżałam.
-
Moja bidulka – pogładził mnie po dłoni.
-
Miała szczęście. Jeszcze pół metra i spadłaby ze schodów – powiedziała Kame.
-
Rzeczywiście. Nie mogę uwierzyć, że to się stało – rzekł Sebastian.
-
Chodzi ci o to, że zemdlała, czy o to, że nie ma już dorosłych?
-
Lena, chyba wiadomo, że o to drugie. Jak to się mogło stać? Tego nie da się
nawet wytłumaczyć! – wyraźnie się zirytował.
-
Wiem. Też się boję. Chyba Hana miała rację. Nie poradzimy sobie bez dorosłych –
dodała Laura.
„Dopiero
teraz to zrozumiałaś?” – pomyślałam z przekąsem.
-
Ej, słyszeliście to? – przestraszyła się nagle Kasia.
-
Co? – zdziwił się Seba.
-
Hanę…Jakby mówiła „dopiero teraz to zrozumiałaś?” – tłumaczyła wszystkim Kasia.
W jej głosie dało się wyczuć przerażenie.
-
To nie możliwe! – chyba potrząsnęła nią Lena.
„Oni
mnie słyszą? Może serio umarłam?” – przemknęło mi przez myśl.
-
Teraz znów coś słyszałam – przestraszyła się Kame.
-
Przestań żartować, okej? To już nie jest śmieszne – poprosiła Laura.
-
Ja nie żartuję! – wrzasnęła Kaśka.
-
Choć. Trzeba cię od niej odciągnąć – powiedziała Lena, po czym drzwi otworzyły
się, usłyszałam kroki i znów zamykanie ich.
„Czyli
teraz leżę sama. Może tak będzie dla mnie lepiej? Może serio jestem duchem,
który lata po tym pomieszczeniu, tylko te iskry wyżarły mi oczy? Prawie nic nie
pamiętam. Ostatnią rzeczą, której jestem pewna, jest to, że byliśmy w sali
informatycznej, ten snop iskier i… potem nic. Ciemność. Pustka w głowie. Może
duchy zapominają swojej śmierci? Fajnie by było. Tylko, że teraz każdy jest na
wagę złota. Śmierć jednej osoby można porównać do porwania koło stu samolotów
pasażerskich.” Zasnęłam.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
-------------------------------------------------------------
No i minęła przerwa świąteczna. Jak widać, Hana jest nietypowa. Tylko dlaczego? Jak to się dzieje? Może kiedyś nam opowie.Tym razem pisałam dla Alex Nuna Vacoo (tutaj link do bloga), czyli dziewczyny z krainy wielu stworów i nietypowych zdarzeń.
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)