Dwie Dusze #59

"PORANEK"
- Jesteś – uśmiechnął się Alfa i podał jej rękę, a Omega podstawił krzesło. – W porządku?
- Tak, trochę mi się niedobrze zrobiło i tyle – odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. Wyglądała na zmęczoną. Było mi jej żal.
- Ale już jest okej? – upewniła się Netka.
- Tak, kontynuujcie – położyła sobie dłonie na brzuchu.
- Proszę, mów, Kasiu – uśmiechnął się do niej życzliwie i jakoś tak dziwnie Bigos… Odwzajemniła to. Dopiero teraz zauważyłam, że ma pomalowane oczy.
- A więc, jak wiecie, Hana i Seba nie dają oznak życia. Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Żadnych wieści – mówiła, a głos jej się jakby załamał, po policzku popłynęła mała łza, psując czarną kreskę na dolnej powiece. – Minęło już… tyle… miesięcy… zanim wrócą… Rika będzie miała dziecko… o ile wrócą – zaczęła płakać i szlochać. Bigos objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego. Kilka osób, głównie dziewczyn też wycierało łzy.
- Dlatego też… - kontynuował za Kame Bigos – mamy propozycję, by… urządzić im… symboliczny pogrzeb…
        Kilka dziewczyn zaczęło otwarcie płakać, a chłopcy starali się powstrzymać łzy w oczach, pokazać, że są twardzi. Gordon pierwszy się poddał. Kame wstrząsały drgawki. Wyglądała tak smutno, jak gdyby straciła kogoś bardzo bliskiego. Dopiero teraz dotarło do mnie, że rozstałyśmy się dość ostro pokłócone.
- „Ty nigdy niczego nie wymyślisz!”… - zaczęłam płakać. – Zobaczysz, Kame, coś wymyślę – powiedziałam w przestrzeń, przytulając lusterko do piersi.
- Powinien się odbyć w ważnym dla nich miejscu, takim, które coś dla nich znaczy… - usłyszałam z niego już nie tak pewny i smutny głos Bigosa. – Zasługują na to. Jeśli zginęli dla nas… przepraszam, nie mogę – powiedział o wiele ciszej. Jego głos również zaczął brzmieć, jakby dławił się łzami. – To byli nasi przyjaciele, teraz prawie rodzina. Poszli tam gdzieś dla nas wszystkich. To byli ludzie! Mieli uczucia, sny i oddychali! Mogli tu zostać i tak jak my, kraść i robić głupoty! Mogli teraz być wśród nas i to nawet na moim miejscu! Mogli dziś dowiedzieć się, że to oni robią jutro kolację, a… ich już nie ma… nie ma szans, by przeżyli tyle czasu… - zrobił pauzę, a gdzieś w tle ktoś zaczął siąkać nos, ktoś inny szlochał. – Dlatego… w niedzielę odbędzie się ich pogrzeb. To już za trzy dni. Proszę, by każdy znalazł sobie odpowiedni strój i coś do powiedzenia. Jeśli macie pomysł, gdzie mógłby się odbyć, proszę przychodzić… do mnie… dziękuję za uwagę… pamiętajmy o nich…
        Rozpłakałam się całkowicie. Mój własny pogrzeb… mój i Seby… To przerażające. Przesunęłam szybko ręką po lustrze, a jadalnia zniknęła. Przytulałam je do siebie i kuliłam się. Nigdy chyba nie czułam takiego rodzaju bólu. To był chyba najgorszy dzień w moim życiu.
        A dopiero niedawno wzeszło słońce…
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
--------------------------------------------------
Jak Wam minęły Święta? Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z prezentów oraz dobrze się bawiliście. Życzę udanego Sylwestra i mega Nowego Roku :)
Pozdrawiam :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)

Przeczytaj też...

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL