Opowiadania i sceny bez ładu i składu #26
źródło |
Silver została wiecznym włóczykijem i listonoszem.
Oto jedna ze scen, opisująca część tej historii:
Stał przy jej łóżku, trzymając jej
dłoń. Miał dość jej płaczu. Ciężarna Arwena lamentowała już któryś dzień z
rzędu. W tym momencie do komnaty weszła Silver. Jak zawsze miała na sobie swój
magiczny płaszcz i lekką zbroję. Wszystko w czerni.
- Jak się cieszę, że w końcu jesteś
– powitał ją Aragorn.
- Słyszałam, że potrzebujesz pomocy
czarodzieja, więc jestem. Co się stało? – spytała, po czym spojrzała na swoją
przyjaciółkę. Nie wiedziała, że Arwena spodziewa się dziecka.
- Ono nie kopie – zapłakała elfica.
- Od kiedy?
- Już jeden księżyc będzie…
- Rozumiem, że mam sprawdzić, co
się z nim dzieje? – Silver spojrzała swoimi stalowymi oczami na Aragorna. Ten
przytaknął.
Czarodziejka
zdjęła palto i wyjęła z torby jakieś olejki i niepokojąco pachnące zioła.
- Pobrudzę ci łóżko – zastrzegła,
co nie wywołało żadnej reakcji. Klękła przy boku Arweny, podciągnęła rękawy. –
Gdyby cię bolało, każ Aragornowi odciągnąć mnie od brzucha – zwróciła się do
Arweny. – Będę w transie. Nic nie będę słyszeć. Gotowa?
Para
pokiwała głowami. Silver zdjęła kołdrę na podłogę i podciągnęła piękną koszulę
nocną. Wzięła do ręki pierwszą fiolkę z błękitnym płynem. Zaczęła coś szeptać w
niezrozumiałym dla nikogo języku. Rozlała ciecz w kształt gwiazdy na brzuchu.
Potem rozprowadziła go dłońmi. Zrobiła to samo jeszcze z czerwoną i złotą
cieczą. Przyszła matka czuła przyjemne ciepło i mrowienie. Oczy czarodziejki
wywróciły się białkami do przodu. Sięgnęła po roślinę przypominającą pokrzywę.
Po jej wzięciu w ręce pojawiały się poparzenia. Silver zmięła ją w palcach i
samą esencją namalowała na brzuchu Arweny kilka run. Jej głos łamał się co
chwilę, a z czoła kapał pot. Na koniec delikatnie pocałowała mieszkanko bobasa.
Dostała
kopniaka w zęby. Maluch znów postanowił pouczyć się chodzić. Jej oczy wróciły
do normalnego stanu.
- Ono kopie! Żyje! – cieszyła się
Arwena.
Król
i królowa dzielili się radością, a Silver usiadła na brzegu łóżka i wzięła
głęboki oddech. Nie lubiła tego robić.
- Dziękuję ci – zawołał Aragorn. –
My dziękujemy.
Silver
nie zwracała uwagi na to. Chciała tylko stąd wyjść. Była jednak zbyt
wyczerpana. Ledwo narzuciła zaczarowane ubranie i wzięła swój chlebak, a omal
się nie wywróciła. Pokojówka zaprowadziła ją do jednej z komnat bardzo blisko
pokoju pary królewskiej.
Zapadał
zmrok. Silver położyła miecz i wszystko, co obecnie nie było jej potrzebne na
komodzie. Na łożu leżała błękitna suknia. Nawet nie przeszło jej przez myśl by
ją założyć. Usiadła przy wąskim, ale wysokim oknie z ozdobnymi kratami w górnej
części. Oparła się o stolik nocny i patrzyła w gwiazdy. Były tak piękne.
Napawały nadzieją, ale i smutkiem. Zaczęła płakać, uśmiechając się. Brakowało
jej kogoś, kto by ją teraz przytulił. Zasnęła.
Obudziła
ją ta sama służąca, która ją tu przyprowadziła.
- Coś jest nie tak z panią Arweną.
Jaśnie król kazał po panią posłać…
Wstała
i pobiegła do pokoju, z którego dochodził krzyk. Weszła tam. Arwena trzymała
się za brzuch i płakała z bólu. Koło niej stał przerażony Aragorn.
- Idź po pomoc i przynieś wszystko,
co będzie potrzebne. Ona rodzi – szepnęła do stojącej obok starszej kobiety.
Ona tylko kiwnęła głową i pobiegła.
Król
wyczekująco patrzył na wojowniczkę. Ona się uśmiechnęła i podeszła do niego.
- Za chwilę będziesz tatą –
oznajmiła.
Wywołało
to salwę radości i jeszcze więcej paniki.
- Proszę cię, zrób coś. Nie umiem
patrzyć na jej ból – poprosił.
- Nie mogę…
- Przecież wiem, że umiesz –
przerwał jej. – Już raz to zrobiłaś. Słyniesz z tego, że uśmierzyłaś ból
rodzącej kobiecie.
- To było co innego…
- Wcale nie, proszę pomóż nam… -
Znów nie dał jej dokończyć.
Silver
biła się z myślami. Wtedy oszczędziła cierpienia tej kobiecie, ale tamta umierała. Do tego następnego ranka obudziła się w kałuży krwi. Otworzyła jej
się rana na piersiach. Dopiero niedawno znów się zasklepiła… Wtedy też miała
sporą przerwę od bardziej wymagających zaklęć. Teraz ożywiała zaledwie kilka
godzin temu. Tak, to dziecko było martwe.
- Dobrze… - szepnęła.
Zdjęła
z szyi naszyjnik. Niebieski klejnot w kształcie łzy zawieszony na rzemyku był
najbardziej kolorową rzeczą na tej czarodziejce. Teraz położyła kamień na pępku
Arweny.
Nagle
elfka nie czuła tego potwornego rozrywania. Za to Silver czuła je bardzo dobrze.
I pomimo tego, że nigdy nie miała dzieci, znała ten rodzaj boleści. Był jednym
z najgorszych. Zabierał jej oddech. Skuliła się obok szafy. Świat już dla niej
nie istniał. Liczyło się tylko to piekielne uczucie. Przyłożyła rękę do
rozerwanej przez strzałę skórze na klatce piersiowej, by przekonać się, że znów
płynie z niej krew. Z zewnątrz docierały tylko pojedyncze bodźce. Biegające w
te i wewte białe fartuchy, radosny głos Aragorna i… krzyk noworodka.
C.D.N.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Chyba jestem jakaś dziwna, ale kto to Silver?
OdpowiedzUsuńTrzyma w napięciu, genialne :)
Pozdrawiam, kochana :*
blogtylkodlamnie.blogspot.com
Silver to postać, którą stworzyłam jakiś czas temu.
UsuńPosty z nią:
http://zsensemibezsensu.blogspot.com/2015/05/cos-innego-bonus-na-dugi-weekend-majowy.html
http://zsensemibezsensu.blogspot.com/2015/10/opowiadania-i-sceny-bez-adu-i-skadu-6.html