Opowiadania i sceny bez ładu i składu #8
"HISTORIA PEWNEJ KŁÓTNI"
Znów
do mnie piszesz, że powinnam poznać Marcina. Wiem, że to Twój „brat”.
Opowiadasz mi o nim za każdym razem, gdy się odzywasz, czyli niestety, rzadko.
Uważam, że to coś więcej.
Pytasz się, co robię w sobotę. Co mogę
robić? Siedzę i czytam. Nie mam zamiaru iść na jakąś pizzę z Twoją paczką. Znów
czułabym się niezręcznie, gdy Ty będziesz się z nimi wygłupiać, a ja nie będę
umiała. Masz do mnie o to pretensje. O to, że nie lubię wychodzić z domu. Nie
mam z kim i po co. Nie przyszłaś do mnie od miesiąca, a mieszkasz zaledwie
pięćdziesiąt metrów dalej. Nie raz Cię zapraszałam, ale wtedy były inne zajęcia.
Kiedy chodziłam się spytać, czy jesteś, dowiadywałam się, że nie. Zawsze byłaś
u jakiejś innej koleżanki. Przyjaźnimy się siedem lat. A może raczej
przyjaźniłyśmy? Mam ochotę napisać: to koniec. Ignorujesz mnie. Jestem dla
Ciebie już tylko kolejną osobą do opowiedzenia po raz setny tej samej historii.
Zmieniłaś się. I to bardzo. Już nie
czuję się Twoją przyjaciółką. Myślę, że gimnazjum Cię zmieniło. Masz lepszych
przyjaciół i kumpli ode mnie. I to o wiele lepszych. Masz inne
priorytety. Idziesz w swoją stronę, a ja zostaję w tyle. I
pewnie tak będzie. Już nie jesteśmy przyjaciółkami. Od
miesiąca nawet się nie widziałyśmy. Zamienimy kilka suchych
zdań na Skype i tyle. Super.
Uwielbiam
kogoś tracić. To takie przyjemne rozszarpywanie. Bardzo przyjemne
łzy i przekleństwa. Naprawdę. Szkoda, że tego nigdy nie poczujesz.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
--------------------------------------------------------
To opowiadanie napisałam w oparciu o rozmowę z pewną osobą. Było to już dawno, a na sam tekst natknęłam się niedawno porządkując jeden z folderów. Postanowiłam, że jest na tyle dobry, że warto go tu wrzucić.
Ps: pogodziłyśmy się :)
Pozdrawiam i przepraszam za taką ilość akapitów, ale nie mogłam dogadać się z bloggerem :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)