Dwie Dusze #88
'OBOJE' Postanowiłem dać Hanie pospać do rana, była wyczerpana. Choroba coraz bardziej dawała jej się we znaki. Leżąc koło niej, wspominałem nasze pierwsze spotkanie. Wydawała mi się być wtedy dzieckiem. Niską, przestraszoną dziewczynką. Od razu zacząłem traktować ją z góry. W końcu byłem jej nauczycielem. Ilu rzeczy wtedy nie dostrzegłem... Jej inteligencji, uroku, humoru... nie dostrzegałem w niej Hany, człowieka. Była tylko uczennicą, pustym naczyniem, w które miałem wlać eliksir wiedzy, po czym spić piankę sukcesu. A to przecież od początku była Hana. Moja Hana. Nieostrożna, impulsywna, bardzo emocjonalna, śliczna, ciekawska czarodziejka. Zasnąłem. Gdy się obudziłem, ona siedziała, gapiąc się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą. Lekko się uśmiechała. Ale był to bardzo smutny uśmiech. Spod bandaża ściekała jej krew, policzki się zapadły, a skóra poszarzała. Niegdyś malinowe usta zbledły i popękały. Cienie pod oczami postarzały ją o kilka dobrych lat. M