Opowiadania i sceny bez ładu i składu #49
"SEN NA JAWIE" Uśmiechnął się w ten wyjątkowy sposób. Dołeczki w wychudzonych policzkach były tak nierzeczywiste i tak piękne. Tylko one sprawiały, że wyglądał łagodniej. Wydawało się, że ktoś dokleił je przez przypadek. Dlatego tak rzadko się uśmiechał. Jego umięśnione ciało, okraszone twarzą o bardzo ostrych rysach domagało się szacunku. I go dostawało. jego oczy w odcieniu jesiennego deszczu wzbudzały respekt. Wszystkiego dopełniała blizna, biegnąca pod kątem między oczyma. Spalone słońcem i magią włosy jeszcze do niedawna sięgały mu do pasa, teraz zaledwie do podbródka, krzywo ścięte centymetry od głowy. Lewe ucho zdobiły mu trzy kolczyki. Jedna srebrna obręcz, drogocenny krwawy kamień obudowany złotem i bursztynowy walec w chrząstce. Patrzyła na niego z niemym podziwem i odrobiną obrzydzenia. Jak można zawsze być tak poważnym?! Tak chełpić się swoją osobą?! Z drugiej strony go rozumiała. Życie nauczyło go być zimnym i nieczułym. Przynajmniej z zewnątrz. Nikt nie moż