Opowiadania i sceny bez ładu i składu #47
"BO MOGĘ"
Siedzę, zamknięta między światłem a ciemnością. Panuje zaduch. Nie słychać nic, choć krzyczę, błagając o to, co mi należne.
O śmierć.
A ona nie chce przyjść, uważa, że moim obowiązkiem jest żyć, dalej krwawić nic niewartymi słowami.
Wyciągam rękę. Chcę po raz ostatni poruszyć powietrzem. Wydaje się być gęste jak moje myśli.
Po policzku ścieka mi łza. Ukrywam w niej cały mój świat. Każdy mój uśmiech, pomysł, pocałunek, zjedzony obiad. Każdą kłótnię, nienawiść, wrzask.
Kropla słonej wody upada na białe płytki, mieszając się z krwią. Tak poetycko to wygląda, jakby od zawsze te dwie krople były sobie przeznaczone.
Nastaje nicość.
Umieram, bo mogę.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)