Opowiadania i sceny bez ładu i składu #48
"LATARNIA TUŻ ZA OKNEM"

Może w środku żyły elfy, tak szybko polerujące szklaną kulę od środka, że aż jarzyła się blaskiem? A może mieszkała tam cała masa świetlików? Może jednak ktoś zamknął w środku kawałek słońca lub jego młodsze rodzeństwo?
Siadała tak co wieczór. W lampie widziała jedyną dobrą rzecz na świecie. Swoją nadzieję. Światło rozświetlające przyszłość. Chciała, aby była tak pewna, jak to, że jutro wieczorem też usiądzie na tym krześle, by podziwiać ten mały cud.
Otworzyła okno. Owiało ją zimno. Wychyliła się, by dotknąć tego cudu i stać się jego częściom. Nagle powiał mocniej wiatr. Okno uderzyło w nią. Czuła tylko, jak spada. Coraz bliżej grunt. Biały ból. Nic.
Latarnia zamigotała i zgasła.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)