Opowiadania i sceny bez ładu i składu #78
"PO RAZ KOLEJNY"
Ciemność otuliła ją jak ramiona ukochanego. Dusiła ją. Gorąc w piersiach nie pozwalał zaczerpnąć powietrza. Kołdra wydawała się być ciężka jak koc z ołowiu. Zapadała się w poduszce, tonęła w niej. Myśli zalewały jej głowę. Tama pękła. W ustach czuła metaliczne smak. Oczami wyobraźni widziała, jak krew wypływa z zagryzionego policzka i oblewa jej zęby. Ten smak był jedynym, jaki ostatnio czuła. Wszystko smakowało niczym. Krew smakowała bólem. Łzy przecinały jej policzki jak metaliczne ostrza. Zimne. Przyjemne. Znane. Lewy nadgarstek wydawał się być jakby nagi. Wołał o coś. Czegoś mu brakowało i się tego domagał. Ale ona musiała być silna. Nie sięgnie po żyletkę. Nie przegra po raz kolejny. Nie zacznie się ciąć po raz kolejny. Nie, nie pozwoli sobie na to.
Pod jej skórą chodziły robaczki, krzyczące "Przetnij mnie, a zniknę!". Wszystko zaczynało boleć. Jakby była pokryta siniakami i puchła. Wszystko drętwiało. Nie mogła się ruszyć. Słyszała tylko swój krótki oddech i muzykę w słuchawkach.
>... why is everything so heavy...?<
Zegar tykał nieubłaganie, a łzy moczyły czerwony T-shirt. Czerwony...
Ucisk pod żebrami stawał się coraz bardziej nieznośny. Chciała tylko usnąć.
I dowiedzieć się, że się nie obudziła.
Po raz kolejny.
Po raz kolejny tego zapragnęła.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)