Opowieść Mirty Fenix #13
'POWIETRZE' Dokoła padał śnieg. Wszędzie było biało. Tylko niebo było czarne jak smoła. Na horyzoncie nie było nic widać. Mała dziewczynka kroczyła boso przez zawieruchę. Było jej naprawdę zimno. Skąpo odziana w białą, krótką sukieneczkę z cienkiej tkaniny brnęła przez śniegi. Nie znała celu swej podróży. Czuła jednak, iż nie jest to zwykła przechadzka. Co chwila zapadała się w śniegu; raniła o niewidzialne korzenie; upadała z wycieńczenia. Jednak zawsze podnosiła się i brnęła dalej. Nie wiedziała, ile już idzie ani dokąd zmierza. I tak po długiej wędrówce bez celu zniknęły w dziewczynce siły. Upadła. Nagle wewnątrz jej pojawiło się przyjemne ciepło. Przed nią stanęły dwie kobiety; jedna ubrana w błekit, druga na czarno. Obie były podobne jak dwie krople wody. Jednak ta pierwsza była blondynką o spieczonej słońcem skórze. Jej towarzyszka miała kruczoczarne włosy i potwornie bladą karnację. Jedna niosła w swych ramionach kulę ciepła i światła. Druga, ciemno ubrana,