Opowieść Mirty Fenix #8

'KSIĘŻYCOWE ZIELE'
Pewnego dnia miała dziwny sen. Widziała w nim śmierciożerców, którzy zgromadzili się w dworze Malfoy’ów. Wszyscy siedzieli przy wielkim stole i głośno o czym dyskutowali. Nagle Draco poderwał się i wybiegł, krzycząc coś do ojca. Od razu poderwała się jego matka. Chciała iść za synem, ale jej mąż chwycił ją za rękę. Najwyraźniej o coś ją poprosił, gdyż pani Lucyna usiadła.
         W tym momencie Mirta obudziła się zlana potem. Cała się trzęsła. Co to był za sen? Podeszła do lustra. Uczesała się, a potem ubrała. Szczęśliwa podeszła do wyjścia z pokoju. Otworzyła drzwi i wyjrzała przez nie. Wokół panowała mrok. Nikogo nie było w pobliżu. Dziewczynka postanowiła zgodnie z planem spróbować iść do szklarni. Schodząc po schodach zastanawiała się, kiedy ostatnio z kimś rozmawiała. Jak zawsze zeszła do kuchni. Tam skrzaty zaproponowały jej kluski z masłem. Mirta bez namysłu pochłonęła całą miskę posiłku. Teraz, gdy ucichło w niej poczucie głodu, poszła przed zamek. Wszystko było skąpane w blasku księżyca. Gwiazdy na niebie pięknie miotały. Nagle dziewczynka spostrzegła Hagrida, który był gajowym Hogwartu. Mirta marzyła, by do niego podejść i pogadać. Nie mogła jednak tego uczynić. Schowała się więc za krzewem i spojrzała w okrągłą tarczę księżyca. Była pełnia. Dziewczynka wnet zauroczyła się widokiem. Wtem coś zobaczyła. Zamrugała kilka razy. Nadal jednak widziała dziwne zjawisko. Bowiem wydawało jej się, że gwiazdy ułożyły się w jej imię. Po sekundzie usłyszała cichy kobiecy głos, który dochodził z nieba.
- Mirto, idź dalej. Nie stój w miejscu. Jest ktoś, kto cię zrozumie – szeptały gwiazdy.
         Dziewczynka wstała tknięta przeczuciem. Przygryzła dolną wargę i zaczęła powoli kroczyć ku strażnikowi kluczy. Ten od razu ujrzał postać kroczącą ku niemu. Jej skóra jakby odbijała światło nocy. A może świeciła własnym blaskiem? Nie śmiał krzyknąć. Dziwna zjawa była zbyt piękna. Nie chciał jej spłoszyć. Jej włosy nagle zaczęły się mienić. Zrobiły się bielsze od śniegu. Teraz było wyraźnie widać, że to mała kobietka. Tylko, czy to uczennica? Duch? Zjawa? Coś innego?
         Kiedy Mirta stanęła przed nim serce w jej piersiach zaczęło bębnić jak bęben.
- Ktoś ty? – zapytał Hagrid.
-Nazywam się Mirta Feniks – powiedziała melodyjnym głosem „zjawa”.
- Kim jesteś? Albo czym?
- Jestem mugolem – odpowiedziała zniżając wzrok. – Błagam, nie krzycz i nikogo nie wzywaj. Potrzebuję pomocy. Z nikim nie rozmawiałam od miesiąca. I chcę się dowiedzieć, co się ze mną dzieje. Muszę porozmawiać z kimś z Zakonu Feniksa. Wiem, że Neville Longbottom jest tu nauczycielem zielarstwa. Proszę, zaprowadź mnie do niego.   
Półolbrzym spojrzał na Mirtę, po czym chrząknął i rzekł:
- Zaprowadzę cię do niego, jeśli powiesz mi jak się tu dostałaś. I skąd, holibka, wiesz o Zakonie? O Nevillu?
- Dobrze opowiem, ale najpierw zaprowadź mnie do profesora. Dziwnie się czuję. Jakby ktoś mi coś mówił. Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zapytała, widząc zdumione oczka Hagrida.
- Nie wyglądasz jak człowiek. Twoja skóra jest nieskazitelnie biała i świeci. Zaś twoje loczki są srebrne, jak u jednorożca. Rozwiewa je wiatr, którego nie ma. No, chodźmy. Zaraz mi jeszcze przemarzniesz i będzie kipsko.  
         Gajowy otulił ją ramieniem, bowiem noc była wyjątkowo zimna. Oddech zamieniał się w parę. Mirta jednak prawie nie czuła chłodu. Coś ją ogrzewało. I to nie był płaszcz Hagrida. Jakby gwiazdy zsyłały na nią ciepło. Szli w kierunku szklarni. Jedną z nich zajmowało biuro i zarazem mieszkanie nauczyciela zielarstwa.
         Po chwili dotarli do celu. Hagrid swoją wielką jak pokrywa od pojemnika na śmieci dłonią zastukał do drzwi. Dłuższy moment goście czekali nim zaspany profesor otworzył drzwi. Był ubrany w białą pidżamę w błękitne prążki.
- Witaj, Hagridzie – przywitał gajowego. – Czy aby nie za późno na odwiedziny?
- Przepraszam cię, ale jest taka sprawa – wskazał kciukiem małą dziewczynkę. Profesor Longbottom otworzył szerzej oczy. Mirta wyglądała, jakby ktoś sprószył na nią śniegiem.
- Wchodźcie – zaprosił ich ruchem ręki, gdy przypomniał sobie o gościach.
         Całe pomieszczenie było pomalowane na zielono. Stało utaj biurko i trzy fotele. Po środku pomieszczenia znajdowała się ściana. Zapewne za nią znajdowało się łóżko profesora. Wszędzie pachniało kwiatami, które stały w wielu miejscach. Cała trójka zasiadła w głębokich fotelach. Dziewczynka spojrzała podejrzliwym wzrokiem w oczy profesora Nevilla.
- Panie profesorze, bardzo przepraszam za porę, – zaczęła – ale muszę pana o coś poprosić. Tylko nikt niepowołany nie może się o niczym dowiedzieć. Nawet o moim istnieniu. Chcę prosić o pomoc.
- Jaką pomoc? Nic nie rozumiem – zdziwił się Nevill.
- Jestem mugolem – tłumaczyła Mirta. Na te słowa profesor zdziwił się jeszcze bardziej. – Wiele przeszłam i czuję, że to, że tutaj jestem nie jest przypadkowe. Wiem wiele o świecie czarodziejów. Wiem o Zakonie Feniksa; o Voldemorcie; o pana przygodach. Znam formułki wielu zaklęć. Dlatego dziwi mnie, że zaklęcia obronne na mnie nie działają. Chcę się tego dowiedzieć i właśnie dlatego proszę o pomoc właśnie pana. Pan zna Harry’ego Pottera – zakończyła.
         Oczy obydwu mężczyzn były wielkie i okrągłe. Chwilę trwała cisza, po czym Nevill przemówił:
- Oczywiście, że ci pomogę. Tylko nie rozumiem, w jaki sposób się tu dostałaś?
- Przyjechałam Expresem Hogwart – odpowiedziała Mirta patrząc na kwiat, który stał w blasku księżycowego światła.
         Podeszła do niego, po czym zaczęła głaskać jego listki. Był bardzo schorowany i prawie całkiem ususzony. Po chwili roślina zaczęła gibać się do przodu i do tyłu. Nauczyciele parzyli osłupieni. Mirta uśmiechnęła się. Liść, który trzymała w swym rączkach zaczął się robić biały. Fala koloru przeszła przez całą roślinkę, sprawiając, że wracała do życia. Po chwili dziewczynka ucałowała roślinkę w jeden z listków. Na tamtym miejscu zakwitł malusieńki srebrny kwiatuszek. Nauczyciel zielarstwa podszedł do jednego ze swoich okazów. Obok niego klęczała Mirta. Profesor podniósł roślinę i z wielkim zadowoleniem zaczął chwalić:
- Już myślałem, że go straciłem. To piękny i rzadki okaz. Nazywany jest potocznie Księżycowym Zielem. Niestety, rok temu zachorował na jakąś  dziwną chorobę, której nie potrafiłem wyleczyć. Byłem z nim u wielu osób, ale dopiero ty go wyleczyłaś! Jak mam ci się odwdzięczyć? Ale co ważniejsze, jak ty to zrobiłaś?

- Nie mam pojęcia – odpowiedziała Mirta. 

Jak Mirta sprawiła, że roślinka wróciła do życia?

W jaki sposób dowie się wszystkiego?

Czy Mirta jest kimś więcej niż dziewczynką z marzeniami?

Kiedyś się tego dowiemy...

Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]

Komentarze

Przeczytaj też...

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL