Dwie Dusze #21
'ANDREA'
Obudziłam się w ciemnym jak grób
miejscu. Nie było widać niczego dalej niż na dziesięć metrów. Dalej była tylko
czarna mgła. Czułam się, jakbym lewitowała. Nie czułam pod sobą podłoża, a
utrzymywałam się w miejscu. Po chwili spostrzegłam Sebę, leżącego koło mnie. Po
momencie on też się obudził i zaczął rozglądać.
-
Hana, gdzie my jesteśmy?
-
Nie wiem, ale to miejsce wydaje się znajome… nawet bardzo… - w tej chwili z
mgły wyłoniła się czternastoletnia dziewczyna w różowej, długiej do ziemi sukni.
Miała włosy w kolorze ciemnego blondu i niebieskie oczy.
-
Hana? Jest was dwie? – przestraszył się Seba.
-
Gdzie jesteśmy? – oprzytomniałam.
-
Nie wiesz? To miejsce wydaje się znajome, prawda? – uśmiechnęła się pod nosem.
– To twój umysł.
Zatkało
mnie.
-
A kim jesteś?
-
Jak widzisz jestem tak jakby twoim sobowtórem. Nazywam się Andrea.
-
Co tu robisz? Albo inne pytanie: co my tu robimy? – pytałam nie wierząc w to,
co się dzieje.
-
Jestem tu, by wam pomóc. Z tego co wiem, a wiem to, co ty wiesz – wskazała na
mnie palcem. – zniknęli z waszego świata ludzie i została tylko wasza klasa. A
wy będziecie ze mną rozmawiać. Tylko tak mogę rozmawiać z waszą dwójką
jednocześnie.
-
A jak się znalazłaś we… mnie?
-
To długa historia.
-
Mamy czas.
-
No więc – zaczęła swoją opowieść – spokojnie sobie żyłam w Anglii za panowania
króla Henryka VIII, aż do dnia, w którym mój ojciec postanowił wysłać mnie do
mej babki oraz matki mej przedwcześnie zmarłej rodzicielki do Polski. Uczyła mnie ona
szycia, zajmowania się gospodarstwem i tak dalej. Aż wybuchła wojna
polsko-moskiewska. Nie mogłam wrócić do kraju. Musiałam pozostać w Polsce,
gdzie zostałam zamordowana w pięćset czternastym roku. Jako, że… zrobiłam coś
strasznego w swoim życiu, moja dusza została zesłana za karę na ziemię. Przez
pięć wieków błąkałam się po niej, nie mogąc z nikim rozmawiać. Ale w dwa tysiące
czternastym roku, dokładnie trzynastego czerwca, urodziła się mała dziewczynka,
którą rodzice nazwali Hanną. Wówczas tam na górze – pokazała palcem –
postanowiono, że moje winy zostały odkupione. Jednak nie chcieli mnie tam, więc
pozwolili mi zostać twoim… duchem-pomocnikiem? Zamieszkałam w twojej głowie, by
ci pomagać. Jednak przez wiele lat nie pozwalałaś mi działać. Miałaś tak bujną
wyobraźnię, że zajmowała ona zbyt ważną rolę, co za tym idzie – dużo miejsca.
Ja siedziałam skulona w małym kącie i czekałam. Aż w dniu twoich trzynastych
urodzin fantazja postanowiła, że skoro jestem, mogę się przydać. Dopiero wtedy
okazało się, że prócz niej całe mnóstwo przestrzeni pochłania miłość, której
stopniowo ubywało odkąd skończyłaś cztery lata. Kiedy było jej mało,
wyobraźnia, której też troszkę ubyło, ale bardzo niewiele, przeniosła się lekko
na jej miejsce. I w ten sposób tu jestem!
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
-----------------------------------------------------
Najpierw co do rozdziału: kto się tego spodziewał? Jak myślicie, czy Andrea przyda się Hanie? A może wręcz przeciwnie?
No, ale jedno jest pewne - Seba i Hana nie odstępują siebie na krok. Czyż to nie urocze? <3
A teraz o tytule. Jak wiecie z poprzedniego posta, nazwa się zmienia. Myślę, że teraz wszyscy będą wiedzieli skąd ta nazwa.
Pierwszy post z nowym tytułem dedykuję osobie, dzięki której "wydostałam się ostatnio z dołka" ;) Niektórzy wiedzą, o co chodzi. Dziękuję, Julciu! <3
Pozdrawiam :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)