Dwie Dusze #25
'POWIEŚĆ TOLKIENA'
Wtedy Kasia chwyciła powieść Tolkiena i uderzyła mnie nią z całej siły w twarz. Chwyciłam się za obolałe miejsce, które po chwili zaczęło piec. Chyba miałam złamany nos. Jak ona mogła?! – Nienawidzę cię! – krzyknęłam i odbiegłam w stronę naszej sypialni. Jednak po chwili stanęłam. Nie puszczę jej tego płazem. Odwróciłam się na pięcie i powoli podeszłam do niej. Wyciągnęłam książkę z jej rąk. Patrzyłyśmy się przez kilka sekund na siebie spojrzeniami pełnymi nienawiści, po czym… uderzyłam ją w ramię. Lekko się skuliła. „I dobrze jej tak.” – pomyślałam, odchodząc w drugą stronę.
- Wiesz co?! Myślałam, że przynajmniej ty potrafisz porządnie przywalić, ale jak widać się myliłam! – usłyszałam głos Kasi za plecami. – Ty nigdy niczego nie wymyślisz! Jesteś po prostu zbyt słaba i zbyt bojaźliwa, by się czegokolwiek podjąć!
Tego było za wiele. Weszłam do naszej sypialni. Wzięłam szkolny plecak, włożyłam do niego kilka ubrań, książkę i najpotrzebniejsze rzeczy, a także to, co znaleźliśmy z Sebą za regałem. Ubrałam kurtkę i ruszyłam w stronę higienistki. Stamtąd zaś zabrałam trzy bandaże i opakowanie plastrów. W ostatniej chwili wzięłam z biurka jeszcze kilka chusteczek. Jedną wyciągnęłam, by zatamować krwotok z nosa. Zbiegłam po schodach na parter. Byłam zła jak osa i wyjątkowo wzburzona. Pchnęłam drzwi wyjściowe i wyszłam. Owiało mnie zimne powietrze. Padał śnieg. Poczułam, jak bardzo piecze mnie nos. Ruszyłam do głównej bramy. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce.
- Gdzie ty idziesz? – usłyszałam nagle zza swoich pleców. Od razu rozpoznałam Sebę.
- Przed siebie – powiedziałam, odwracając się. Stał przed wejściem, wciąż trzymając drzwi. Przez chwilę patrzył na mnie jak na upiora. Nigdy nie widział krwi lecącej z nosa?
- Czemu? Co się stało?
- To już nieważne. – odpowiedziałam, obracając się na pięcie.
- Hana, czekaj! – podbiegł do mnie i chwycił mnie za ramię. – Proszę cię, zostań. Nie wiem, co się stało, ale wiem, że nie pozwolę ci uciec.
- Ja nie uciekam. Idę tam, gdzie mnie poniesie wiatr – odparłam, wyrywając mu się.
- Nigdzie nie idziesz! – zastąpił mi drogę.
- Mam wolną wolę i idę tam, gdzie mi się podoba. – odpowiedziałam, robiąc poważną minę.
- Zostajesz tu.
- Idę, gdzie chcę!
- Zostajesz ze mną!
- Zostaw mnie w spokoju! Nic ci do tego!
- Wracaj do środka!
- Odwal się!!! – wrzasnęłam i spróbowałam obejść Sebę. Ten jednak chwycił mnie za rękę.
- Nigdy się nie odwalę… nawet, jeśli będziesz tego chciała – odpowiedział spokojnie.
[prawa autorskie zastrzeżone]
-----------------------------------------
Chyba trochę mnie poniosło z ilością dialogów... No cóż... Napiszcie, czy lepsze są dialogi czy opisy.
Ale! Ale! Chwila, moment! Czy podejrzewacie co się stanie w następnym rozdziale? Podpowiem Wam: raczej każda z Waszych propozycji będzie tylko po części prawdziwa ;)
Tym razem dedykacja należy się Natalii Dębskiej, która jest obecnie moim "korektorem". To dzięki niej posty będą teraz bez literówek i błędów, powtórzeń, itd.
Bardzo dziękuję!
Pozdrawiam ;)
Więc tak: Według mnie nie można być "złym jak osa", ale okej xDD Taki tylko jeden, malutki błąd. A co do rozdziału: Seba zapewne pocałuje Hanę i wyzna jej miłość (Moje fantazje, taaaa xDD) albo przyleci ta "sroka" i wszystko zepsuje xD
OdpowiedzUsuń