Dwie Dusze #59
"PORANEK" - Jesteś – uśmiechnął się Alfa i podał jej rękę, a Omega podstawił krzesło. – W porządku? - Tak, trochę mi się niedobrze zrobiło i tyle – odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. Wyglądała na zmęczoną. Było mi jej żal. - Ale już jest okej? – upewniła się Netka. - Tak, kontynuujcie – położyła sobie dłonie na brzuchu. - Proszę, mów, Kasiu – uśmiechnął się do niej życzliwie i jakoś tak dziwnie Bigos… Odwzajemniła to. Dopiero teraz zauważyłam, że ma pomalowane oczy. - A więc, jak wiecie, Hana i Seba nie dają oznak życia. Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Żadnych wieści – mówiła, a głos jej się jakby załamał, po policzku popłynęła mała łza, psując czarną kreskę na dolnej powiece. – Minęło już… tyle… miesięcy… zanim wrócą… Rika będzie miała dziecko… o ile wrócą – zaczęła płakać i szlochać. Bigos objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego. Kilka osób, głównie dziewczyn też wycierało łzy. - Dlatego też… - kontynuował za Kame Bigos – mamy propozycję, by… urzą