Opowiadania i sceny bez ładu i składu #58 - Drabble II
Kolejna porcja pięciu "drabbelków" :)
│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│
│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│ │█║▌║▌║ ║▌║▌║█│
"BIEL I CZERWIEŃ"
Niektóre rzeczy muszą splamić się czerwienią, by przetrwać. Wojna wymaga ofiar, tak jak walka o wolność. Jednak niektóre kolory przenikają w siebie, tak jak walka w pokój.
Najpierw kreska jest czerwona, waleczna. Jest wojną z samym sobą, światem zewnętrznym, naturą. Potem bieleje, zastyga jak wyziębione srebro. Jest już spokojem, jedynie przypomnieniem o wojnie.
Dwie rzeczy różne zupełnie: wojna i pokój, czerwień i biel. A obie w siebie przenikają i nas łączą. Aby być niewinnym, trzeba być walecznym; brudnym, a potem czystym od wszelkiego grzechu. Przeniknąć przez cienką granicę między czerwienią i bielą...
"AGONIA"
Żegnaj, Agonio, droga przyjaciółko!
Widziałyśmy się już tyle razy, że nie starczy mi czasu, by wymienić. Trwałaś tuż przy mnie od pewnego momentu. Byłaś jedyną rzeczą, dzielącą mnie od śmierci. Przecież trzymałaś mnie za rękę na każdym przejściu dla pieszych. Mało to razy popchnęłaś mnie bliżej krawężnika lub parapetu? Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy przyprowadziłaś mi nową koleżankę, bym ją poznała. Nie pytałaś o zdanie, gdy pozwoliłaś jej się wprowadzić z butami do mojego życia. Powiem tyle - bardzo jej nie lubiłam. Tak, nienawidziłam tej cholernej Depresji!
Ale trzeba Wam przyznać, wygrałyście. Dziś widziałyśmy się ostatni raz.
"METRO"
Widział ją każdy, nawet ten, który nie chciał, ale nikt nie zwracał uwagi. Stała razem ze wszystkimi, niezauważona w tłumie. Niepozorna, szara, zwyczajna, nudna. Oczekiwała następnego pociągu, raz po raz patrząc na reklamy, przyglądając się ludziom. Podziemne przeciągi nie robiły na niej wrażenia. Stała niewzruszona, obojętna, zmęczona.
Pojawiły się światła w tunelu. Stukot kół wypełnił przestrzeń. Motorniczy zaczął zwalniać, przyszli pasażerowie tłoczyć się przy żółtej linii. Wtem powietrze rozdarł kobiecy krzyk. Dołączyło do niego kilka następnych. Przerażeni cofnęli się wgłąb peronu. Krew ściekała po jego krawędzi, jelita wkręciły się w koła. Nie wiadomo, kiedy skoczyła, zdecydowana zakończyć swoje życie.
Biedna myszka.
"MAGNES"
- Dlaczego się tniesz? - zapytał.
- Ja się nie tnę, tylko okaleczam!
- Zwał jak zwał... i to, i to jest złe.
Chwycił jej nadgarstek, by się bliżej przyjrzeć bliznom i jeszcze krwawiącym kreskom. Nie mógł uwierzyć, że tak długo nazywa siebie jej przyjacielem, a nigdy tego nie widział.
- Nie wiem, nie umiem tego wytłumaczyć. To tak, jakbym była żelaznym gwoździkiem, a ostre przedmioty magnesem. Rozumiesz? - spytała, ze łzami w oczach.
"Gwoździem do trumny" - pomyślał, automatycznie chowając nadgarstek za siebie.
"GRABARZ"
Widziałem w swoim życiu więcej łez niż psychologowie. Widziałem więcej gaszących się świateł niż niebo o poranku. Widziałem więcej światła niż elektryk. Widziałem jak gaśnie nadzieja w ludzkich oczach. Widziałem tyle bukietów pięknych kwiatów, ile widziały kościelne ołtarze.
Grzebałem ludzkie plany, marzenia, miłości, rozterki, uśmiechy i kłótnie. Grzebałem ich przyszłość i przeszłość. Modliłem się za więcej dusz niż niejeden ksiądz. Pocieszałem więcej matek i ciotek niż jakikolwiek mężczyzna, jakiego znam.
Ale nigdy nie wybaczę sobie tego dnia, gdy musiałem pogrzebać swoje ambicje. Gdy pogrzebałem Ciebie.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)