Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2015

Sen #20

Obraz
'NIEDOSZŁY OSTATNI POST' Następny tydzień minął normalnie. W sylwestra siedzieliśmy do białego rana i tańczyliśmy. Nie odzywałam się do Seby, aż do pierwszego stycznia…          Siedziałam jak co dzień w bibliotece i szukałam czegoś ciekawego. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, a po chwili zza regału wyłonił się Sebastian. - Musimy pogadać – powiedział. Zasiedliśmy przy stole. - Musimy coś zrobić. Żyjemy tak już dwa miesiące. Musimy znaleźć sposób na przywrócenie dorosłych – zaczął. - Wiem… - wyszeptałam. – Ja… nie… mam… pomysłów… - czułam, jak powietrze nie może się wydostać z moich płuc. Ciężko oddychałam. - Wszystko w porządku? – spytał, a ja pokręciłam głową. Zapadła ciemność… [prawa autorskie zastrzeżone] -------------------------------------------------------------- Tym razem krótko, ale niestety tak musi pozostać. Ten post miał być ostatnim napisanym przeze mnie na tym blogu, jednak... sytuacja się zmieniła i mam zamiar dalej tu pisać, pomimo

Sen #19

'MAGIA JEMIOŁY' Popatrzyłam na nią. Seba zamilkł i spojrzał tam, gdzie ja. Potem nasze spojrzenia się spotkały. Zaległa cisza. Na świecie nie było niczego. Niczego prócz jego niebieskich oczu. Dużych niebieskich oczu. Mój oddech przyśpieszył. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Na jego także. Czułam, jak nasze spojrzenia się elektryzują, a serce bije coraz szybciej i mocniej. Zrobiło mi się gorąco. Seba położył dłoń na moim policzku. Stanęłam na palcach. Nasze twarze zbliżyły się do siebie i… - Wiecie co dostałem? – stanął koło nas Gordon. Cała atmosfera padła, a my powróciliśmy do pozycji stojących, jakby nigdy nic. – Model samolotu do sklejania! - To… super – próbowałam ukryć złość i zażenowanie. - Naprawdę ekstra – dodał Seba zaciskając usta. - Wiem. Cieszę  się. Nie będę wam przeszkadzać – dodał, odchodząc w stronę stołu. We mnie buzowało wiele emocji. Głównie złość na Gordona i wstyd. Jak to się mogło zdarzyć?! - Dz-dzięki. Wesołych świąt – pow

Sen #18

'WIGILIA'          Weszliśmy do pięknie udekorowanej sali. Na stołach leżały białe obrusy i piękna biała zastawa. Na środku każdego dla ozdoby ustawiono piękne stroiki. Pod ścianą stała moja choinka przybrana białymi okrągłymi bombkami i przyprószona sztucznym śniegiem. Pod nią już piętrzyły się prezenty. Na lampach dziewczyny powiesiły śliczne śnieżynki na wstążkach. Na parapetach leżały kawałki materiału,  a na nich świeczniki z czerwonymi świecami i pomarańcze nadziewane goździkami. Wszyscy rozmawiali. Niektórzy wypatrywali też pierwszej gwiazdki. Chłopcy poubierali garnitury lub koszule, a dziewczyny wspaniałe sukienki. Ogółem panowała elegancja. Ja również podeszłam do okna. Od razu zauważyłam małą białą gwiazdkę na nieboskłonie. - Pierwsza gwiazdka! – krzyknęłam. Wszyscy rzucili się do okna, by sprawdzić, czy się nie pomyliłam. Wtedy weszły dziewczyny z opłatkami. Rika i Netka ślicznie wyglądały w granatowych sukienkach w cekiny. Ludzie brali po jednym i zaczynali

Sen #17

'OSTATNIE PROMIENIE SŁOŃCA'          Było wpół do czwartej. Ubrałam się w czerwoną sukienkę do kolan i narzuciłam na ramiona czarną, grubą chustę z frędzlami. Laura upięła mi włosy w koka, z którego spływały loki. Od Riki pożyczyłam buty na obcasie. Od piętnastu minut siedziałam przed lusterkiem w naszym pokoju i robiłam sobie make-up. Byłam naprawdę zadowolona z efektu. Po chwili zwolniłam swoje miejsce. Już miałam wyjść, gdy wróciłam się po kurtkę. Nałożyłam ją na siebie i wyszłam szybkim krokiem na pole. Chciałam być sama. Jakby odseparowana od świata. Czułam pulsujący ból na skroni. Może trafił tam odłamek szkła. Ale nie. To był inny ból. Moje złe przeczucia też dochodziły do zenitu. „Dlaczego to się stało? Jak przywrócić rodziców i innych? – myślałam. – Może jest jakiś sposób? Musi być. Na wszystko jest sposób.” Chodziłam w te i z powrotem, jak Felix z powieści Rafała Kosika. Usiadłam na ławce koło ośnieżonego drzewa. Zamknęłam oczy. - Co tak siedzisz? – usłyszałam zn

Sen #16

'LAWINA SZKIEŁ' Stanęłam na miejscu Seby, który posłusznie zszedł. Potem już wszystko działo się jak w mgnieniu sekundy. Chwyciłam za klamki i pociągnęłam. Ze środka jak na zwolnionym filmie wypadło wiele szklanych butelek. I pełnych, i pustych. W ostatniej chwili zeskoczyłam pod ścianę. Pod drugą stał Seba. Dosłownie się do nich przykleiliśmy. Rozbryzgi szkła latały we wszystkich kierunkach. Tłuczone naczynia wydawały bardzo nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Kiedy wszystkie butelki leżały już na podłodze, wypuściłam głośno powietrze. Popatrzyłam na Sebę. Po policzku spływała mu strużka krwi. Na podłodze leżała warstwa tłuczonego szkła, a wszędzie panował zapach alkoholu. - N-nic ci nie jest? – spytałam, siląc się na spokojny ton głosu, choć w środku czułam, że zaraz się rozpłaczę. - Chyba nic. A tobie? – pokręciłam głową. – Co to miało być? Skąd tu tyle butelek? - Ja… - zaczęłam płakać. Zsunęłam się na podłogę. Nie przejmowałam się szkłem. – Moja mama… jest alkoholiczką

Sen #15

'CHOINKA' Kolega posłusznie wykonał moje polecenie. Po chwili biegliśmy już na dół. Wybiegliśmy przed szkołę. Tu zwolniłam. Powoli szliśmy w stronę mojego domu. Tym razem nie miałam ochoty przeskakiwać ogrodzeń. Wpatrywałam się w samochody stojące na ulicach. Niektóre wyglądały, jakby ktoś porozrzucał samochodziki po makiecie miasta. Po raz pierwszy poczułam się tak samotna. To było silniejsze ode mnie. Pierwszy raz wyszłam ze szkoły od tego dziwnego dnia. Zazwyczaj radziłam sobie sama. Jednak tym razem to mnie przytłoczyło. Taka pustka… cisza… nie będzie taty… mamy… nikogo… i to może na zawsze… - O czym tak dumasz? – spytał mnie Seba. - O niczym – odpowiedziałam szybko i nienaturalnie. - Po co idziemy do twojego domu? - Po choinkę. - A masz bombki? – spojrzał na mnie. - Nie… - przypomniałam sobie smutne zdarzenie. - To weźmiemy moje – powiedział Seba i uśmiechnął się pod nosem. Mnie nie było stać na uśmiech.          Po kilku minutach spaceru dotarliśmy do m

Sen #14

'PORANEK 24 GRUDNIA' Przez następne siedem dni w szkole panowała świąteczna atmosfera. Po szkole porozwieszano łańcuchy z bibuły i papieru kolorowego. Niektórzy nosili czapki Świętego Mikołaja. Porozdzielano zadania. Każdy miał coś przygotować. Najtrudniej było z opłatkiem. Na szczęście Bigos i Lola znaleźli u siebie w domach to, czego potrzebowaliśmy.          Nastał wigilijny,  śnieżny poranek. Znów obudziłam się, gdy było ciemno, a dokładniej o drugiej trzydzieści. Chwilę leżałam, myśląc o tym, że dziś jest już Wigilia. Ten piękny dzień! Tata miał przyjechać… zrobiło mi się smutno. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam cztery lata. Pamiętam tatę tylko ze zdjęć i filmów. Teraz ma żonę i trzech synów oraz córkę. Mieszka w Londynie i… nie widziałam go od dziewięciu lat… Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Nie! Nie będę płakać – mówiłam sobie w myślach. Ale łzy same cisnęły mi się do oczu. Wstałam i wyszłam z sypialni, zabierając ze sobą zeszyt i ubrania. Pobiegłam do

Sen #13

'ZEBRANIE' Od tej pory codziennie przybywało  śniegu. Każdy, kto miał ochotę wychodził na dwór. Po dwóch tygodniach tu i tam stały bałwany.          Nadszedł szesnasty grudnia. Jak co wieczór razem z Kame stanęłyśmy na specjalnie do tego celu  postawionym stole z zeszytem i długopisem. Wszyscy zaczęli przysuwać sobie krzesła, tak, by nas dobrze widzieć. - Nie ruszajcie się przez chwilę – poprosiła Kasia, po czym wszystkich policzyła. Podała mi, że są trzydzieści dwie osoby, więc możemy zaczynać. Chrząknęła. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. - Jutro do sprzątania są wyznaczone osoby – zaczęłam czytać – łazienka: Gordon i Daria, kurze: Lilia i Bigos, a podłogi Alfa i Omega. Kwiaty podleją tym razem osoby mieszkające w daneym pokoju. - Jutro niedziela, więc Rika i Netka przygotowują coś mięsnego. Na co macie ochotę? – spytała Kame. Rękę podniósł Arek. - Schabowego! Odpowiedział mu ryk radości, który Kasia uciszyła gwizdnięciem. - I teraz ostatnia kwestia. Myśl