Sen #16

'LAWINA SZKIEŁ'
Stanęłam na miejscu Seby, który posłusznie zszedł. Potem już wszystko działo się jak w mgnieniu sekundy. Chwyciłam za klamki i pociągnęłam. Ze środka jak na zwolnionym filmie wypadło wiele szklanych butelek. I pełnych, i pustych. W ostatniej chwili zeskoczyłam pod ścianę. Pod drugą stał Seba. Dosłownie się do nich przykleiliśmy. Rozbryzgi szkła latały we wszystkich kierunkach. Tłuczone naczynia wydawały bardzo nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Kiedy wszystkie butelki leżały już na podłodze, wypuściłam głośno powietrze. Popatrzyłam na Sebę. Po policzku spływała mu strużka krwi. Na podłodze leżała warstwa tłuczonego szkła, a wszędzie panował zapach alkoholu.
- N-nic ci nie jest? – spytałam, siląc się na spokojny ton głosu, choć w środku czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Chyba nic. A tobie? – pokręciłam głową. – Co to miało być? Skąd tu tyle butelek?
- Ja… - zaczęłam płakać. Zsunęłam się na podłogę. Nie przejmowałam się szkłem. – Moja mama… jest alkoholiczką – wychlipałam. – To jej awaryjne zapasy – zatoczyłam ręką krąg nad pobojowiskiem.
- Ja… - zmieszał się.
- Nic nie mów. Po prostu weźmy tą cholerną choinkę i chodźmy – powiedziałam twardo, otarłam łzy. Podniosłam się i znów stanęłam na taborecie. Pociągnęłam za worek na śmieci, w którym co roku chowaliśmy drzewko. Kiedy już wychodził z pawlacza, tuż koło mnie spadła kolejna butelka, rozbijając się jak pozostałe. Automatycznie się skuliłam. Popatrzyłam na górną część leżącej na ziemi butelki. Miałam już dość. Coś we mnie całkowicie pękło. Usiadłam na stołku i ukryłam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać. Nie tak jak zawsze, ale mocniej. Łzy lały się strumieniami, a ja szlochałam i trzęsłam się. Nie potrafiłam wziąć się w garść. Po prostu nie mogłam. Nie przejmowałam się tym, że obok stoi Seba, na którym chciałabym zrobić wrażenie. On ściągnął do końca drzewko i postawił je pod ścianą. Pomyślałam, że wydaje mu się, że jestem mięczakiem. Trudno…Nagle poczułam na swoim ramieniu jego dłoń. Podniosłam wzrok. Patrzył na mnie tak, jak tata na ukochaną córeczkę, którą rzucił chłopak.

- Chodź tu – rozłożył ramiona. Mnie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wstałam i bez zastanowienia uwiesiłam się na nim. Nadal nie mogłam przestać płakać, ale, nie wiem czemu, było mi dużo lżej na sercu. Teraz łkałam w jego ramię. On położył jedną swoją dłoń na mojej głowie i powoli mnie głaskał, a drugą na górze moich pleców. W życiu czegoś takiego nie przeżyłam. Czułam, że ktoś mnie kocha. Po raz pierwszy w życiu.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone] 
-------------------------------------------------------
No to wiemy, co się mogło stać. Hana nie ma lekko. A to dopiero początek...
Pozdrawiam :)

Komentarze

Przeczytaj też...

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL