Sen #17
'OSTATNIE PROMIENIE SŁOŃCA'
Było wpół do czwartej. Ubrałam się w
czerwoną sukienkę do kolan i narzuciłam na ramiona czarną, grubą chustę z
frędzlami. Laura upięła mi włosy w koka, z którego spływały loki. Od Riki
pożyczyłam buty na obcasie. Od piętnastu minut siedziałam przed lusterkiem w
naszym pokoju i robiłam sobie make-up. Byłam naprawdę zadowolona z efektu. Po
chwili zwolniłam swoje miejsce. Już miałam wyjść, gdy wróciłam się po kurtkę.
Nałożyłam ją na siebie i wyszłam szybkim krokiem na pole. Chciałam być sama.
Jakby odseparowana od świata. Czułam pulsujący ból na skroni. Może trafił tam
odłamek szkła. Ale nie. To był inny ból. Moje złe przeczucia też dochodziły do
zenitu. „Dlaczego to się stało? Jak przywrócić rodziców i innych? – myślałam. –
Może jest jakiś sposób? Musi być. Na wszystko jest sposób.” Chodziłam w te i z
powrotem, jak Felix z powieści Rafała Kosika. Usiadłam na ławce koło
ośnieżonego drzewa. Zamknęłam oczy.
-
Co tak siedzisz? – usłyszałam znajomy mi głos.
-
Chcę pomyśleć.
-
Mogę cię o coś spytać? - dopytywał się
Seba, siadając obok mnie.
-
Pytaj o co chcesz. Teraz nic już nie ma znaczenia. Nie ważne, co będzie jutro,
bo i tak teraz jest źle. Może jutro będzie jeszcze gorsze, ale na pewno nie
będzie łatwiejsze. Jutro jest jak niewiadoma w równaniu. Przeraża już samym
faktem, że jest, a by ją obliczyć trzeba przejść przez szereg zasad i
dodatkowych obliczeń.
-
Y… - zaniemówił. – To pytanie dotyczy przeszłości. Dlaczego twoja mama została
alkoholiczką?
-
Ona… była kiedyś chora. Miała depresję. Kiedy poznali się z tatą, ona się
leczyła. Po kilku miesiącach po ich ślubie mamie się pogorszyło i zaczęła pić.
Piła nawet, kiedy była w ciąży. Po niej z resztą zaczęła jeszcze więcej,
dostając depresji po porodowej. Nienawidziła mnie. Mówiła, że bez niej byłoby
jej łatwiej pokonać chorobę. Pewnego dnia tata nie wytrzymał i wyrwał jej
butelkę… mama oddała mu nią po głowie. Był w szpitalu przez trzy miesiące, a ja
byłam sama. Potem odjechał bez pożegnania. Rozwiedli się i mama zaczęła
robić zapasy alkoholu za alimenty
przesyłane od taty. Pijała od trzech do pięciu butelek dziennie. To było
straszne.
Seba
nie odezwał się słowem. Otworzyłam oczy. Popatrzyłam w stronę ostatnich
promieni słońca i wstałam.
-
Chodź. Zaraz zacznie się Wigilia.Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
-----------------------------------------------------
To trochę smutna historia. No, ale nie pora, byśmy martwili się przeszłością Hany, bo czeka nas jej przyszłość!
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)