Dwie Dusze #66
"NAJWIĘKSZY STRACH"
Staliśmy kilkanaście
centymetrów od siebie. Cały ciężar ciała opierał jedną ręką na drzewie.
Widziałam jego ostro zarysowany profil twarzy, głęboko osadzone stalowe oczy,
niewielki, wydłużony nos i usta, wyglądające na zawsze mocno zaciśnięte. Jego
proste, gęste włosy przysłaniały mu wydatne kości policzkowe i mocno zarysowaną
żuchwę.
- Obiecujesz, że nie zmienisz o mnie
zdania? – spytał, nadal gapiąc się w korę.
- Obiecuję – przytaknęłam cicho. Wyraźnie
czekał aż powiem coś więcej. – Obiecuję, na srebrną tarczę księżyca, na światło
słońca, biały śnieg, czerwone maki, ruch wskazówek zegara, lot ptaków i na…
moje oczy – wydukałam.
Myślałam, że dalej tak ze
mną pogrywa. Jednak szybko odwrócił głowę, popatrzył na mnie swoim zimnym,
sztywnym spojrzeniem. Trzymał mnie jeszcze chwilę w napięciu.
- Nie mam magicznych mocy – wyszeptał.
Jego głos załamał się, ale twarz była jak z kamienia, poważna i spięta.
Wytrzymał moje spojrzenie.
- Jak to? Przecież wszyscy nazywają cię
czarodziejem, nosisz przy sobie różdżkę, sama widziałam jak czarujesz!
- Mogę tylko w Zamku.
- Dlaczego?
- To długa historia…
- Mamy dużo czasu – przerwałam mu.
Popatrzył
na mnie jakby zmęczył się na samą myśl o opowiadaniu mi „tej długiej historii”.
Zaczął się wspinać po ogromnym, iglastym drzewie, przy którym staliśmy.
- Nie pokłujesz się? – zdziwiłam się.
Gąszcz wyjątkowo dużych i gęstych igieł nie wyglądał przyjaźnie.
- Nie, zaufaj mi. Chodź do mnie – zawołał
z góry.
- Że, co?
- Nigdy nie wspinałaś nie na drzewa?
- Na iglaki nie, zwłaszcza z tak dużą
ilością igieł.
- Oj, przestań. One są mięciutkie –
zachęcał mnie.
- Co ty masz z czuciem, człowieku?
- Hana, dotykałaś ich?
- Nie i nie muszę, by stwierdzić, że
powbijają mi się w skórę.
- Dobra, jak chcesz. Siedź na dole, gdzie
jest zimno. Tu jest ciepło, przytulnie. Tylko tu opowiem ci moją historię –
udawał, że dał za wygraną.
- Możesz ją opowiadać tam. Słyszę cię tu –
ciągnęłam temat. Co prawda, wspomnienie o cieple było dobrym ruchem z jego
strony. Rzeczywiście, robiło się coraz zimniej. Słońce chyliło się ku
zachodowi.
- Jak chcesz, ale pamiętaj, że w nocy w
lesie grasują wilkołaki, ogry, czasem zdarzą się orkowie lub Osaranea. Nie
brakuje też ogromnych pająków…
Przełknęłam ślinę. Hana, przecież wiesz,
że on zmyśla. A jeśli nie? Skąd on wie, że się boję pająków.
- Pająków? – przestraszyłam się.
- Tak, takich wielkich, z grubymi i
owłosionymi odwłokami, ośmioma trzeszczącymi nogami, tysiącem czerwonych oczu,
ociekających wydzieliną i ze szczękami silnymi do tego stopnia, że mogłyby
zmiażdżyć ludzkie kości. Lubią smak ludzkiego mięsa i nikomu nie darują życia. Nie da się
przed nimi ukryć na ziemi. Wyczują jak szumi ci krew w żyłach, jak świszczy
twój oddech. Zapach potu wyczuwają z kilometra. Jedynym sposobem by się przed
nimi ukryć, jest wspiąć się wysoko na drzewo. Najlepsze są iglaki, które
odstraszają te potwory wonią swojej żywicy i dzięki niej tłumią ich zmysły.
Nie
miałam ochoty zastanawiać się, czy posunął się tak daleko, by przekonać mnie do
wejścia na drzewo. Strach mnie sparaliżował. Pająki należą do jednej z niewielu
rzeczy, których nie potrafię znieść. Przyprawiają mnie o nudności i zawroty
głowy. Kiedyś, gdy byłam mała, mama zabrała mnie do zoo. Był tam dział z
pająkami. Po zobaczeniu ptasznika zemdlałam. Nie miałam ochoty na powtórkę z
rozrywki.
- Podaj mi rękę –
zawołałam błagalnie.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
-----------------------------------------------------
Hana cierpi na arachnofobię, biedna. A Wy boicie się pająków? Ja zaczęłam po lekcjach przyrody w podstawówce. Nasza pani powiedziała, że da plusa osobie, która dotknie zasuszonej tarantuli. W trakcie pokazu z pajączka sypały się jego włosy. Mogła nam go pokazać tylko od dołu, bo każdy większy ruch mógł skończyć się rozczłonkowaniem zwierzęcia. Do dziś pamiętam widok tych podkulonych pod siebie, owłosionych, przerażających nóg i szczęk... Br...! Okropne wspomnienie.
Pozdrawiam, zwłaszcza właścicieli pająków hodowlanych. Podziwiam Was.
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)