Dwie Dusze #87
"NA PÓŁNOC"
- Gdzie?
- Dobra, już udowodniłeś, że używasz tylko połowy
mózgu, więc ci daruję - westchnęła. - Widzisz ten klif? Ten tuż obok ciebie.
Wiesz, taką pionową ścianę w dół.
- Nie jestem idiotą... czy to... czy to będzie bolało?
- Dowiesz się, gdy skoczysz! - uśmiechnęła się
perfidnie, po czym rozpłynęła się we mgle. Nie wiem, czy po prostu w nią
weszła, czy stała się jej częścią. Nie miało to teraz znaczenia.
Miałem
odpowiedź. Wiedziałem, co zrobić, by Hana przeżyła. To znaczyło więcej niż....
niż wszystko. Stanąłem na krawędzi. Miałem świadomość, że gdy skoczę, obudzę
się przy ognisku. Ale i tak się bałem. To mnie wręcz paraliżowało. Przez głowę
przebiegła mi myśl, by jeszcze się tu rozejrzeć, nim odejdę. Może nigdy tu nie
wrócę, a tak mógłbym się dowiedzieć, czy Hana czuje to, co ja. Ale czy
trafiłbym tu z powrotem? Znalazłbym inne wyjście z Umysłu? Co, gdybym został tu
na zawsze, jak Andrea?
Ona by
umarła. Nigdy by już się do ciebie nie uśmiechnęła i byłaby to tylko i
wyłącznie TWOJA wina.
Poczułem
tylko, jak moje mięśnie się napinają; jak wiatr targa moim ubraniem, kołacze mi
serce, a ja spadam. Skoczyłem. Wydawało mi się, że trwa to wieczność, a ziemia
się nie przybliżała. Wszystko dookoła było tylko czarną, gęstniejącą mgłą. Przyspieszałem
coraz bardziej. Nie mogłem złapać oddechu. Zamknąłem, łzawiące oczy. Świst w
uszach był coraz głośniejszy.
I nagle
ucichł.
Obudziłem
się gwałtownie. Rozejrzałem się dookoła, nie wiedząc, co się dzieje. Korony
drzew zamykały się nad moją głową, wszędzie panował półmrok. Koło mnie dogasało
ognisko.
- Wszystko w porządku? – spytała półgłosem Hana.
- Tak, teraz już tak – uśmiechnąłem się, przypominając
sobie wszystko.
- Co się stało? I co robisz z Księgą?
- Szukam mapy.
- Tis, czy ty się dobrze czujesz?
- Lepiej niż kiedykolwiek, uwierz mi.
Wstałem
z radości. Hana patrzyła na mnie jak na obłąkanego.
- Wytłumaczysz mi, co się stało, gdy spałam?
- Uznajmy, że po prostu znalazłem rozwiązanie naszego
problemu – mówiłem, wertując Księgę.
- Nie, nie będziemy niczego uznawać. Powiedz mi...
- Jest! – krzyknąłem, gdy zobaczyłem coś w rodzaju
kompasu na kolejnej stronie. Napis pod spodem brzmiał: Zaprowadzi Cię północ. –
Dziękuję – wyszeptałem.
- Kurde, Tis, co jest grane?
Podszedłem
do niej i przytuliłem ją z całych sił.
- Tis...?
- Wszystko będzie dobrze.
- Już to przerabialiśmy, nie warto wierzyć w cuda.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)