Opowieść Mirty Fenix #6
'LIST'
Mirta
posłusznie poszła do łazienki. W czasie kąpieli, w gorącej wodzie myślała o
słowach Alice. Czy to prawda? Naprawdę jest córką jakichś Bena i Klary? Jeśli
tak, to w jaki sposób zginęli? Była wówczas z nimi? Co się stało? Dlaczego nic
nie wiedziała? Pytania pojawiały się w jej głowie z ogromną szybkością. Każde
jedno wiodło za sobą dwa kolejne. A odpowiedzi? Na żadne z nich jej nie było.
Kiedy była
czyściutka poszła do swojego pokoju. Pod łóżkiem zastała swoje buty. Zakładając
je zauważyła kartkę wciśniętą pod regał. Pochyliła się i wyciągnęła zakurzoną i
pożółkłą kartkę pergaminu. Zaczęła łapczywie czytać tekst, który okazał się
listem napisanym bardzo drobnym i eleganckim pismem.
Drogi Benie!
Przesyłam
pozdrowienia dla Ciebie, Klary i Twojej malutkiej córeczki. Nie mogę się
doczekać, by ją zobaczyć!
Dziękuję Ci za
poprzedni list. Zdjęcia malutkiej były prześliczne. Prosiłeś mnie również o
radę. Wszystkie imiona, jakie wybraliście były piękne, ale myślę, że Mirta
będzie pasowało do malutkiej królewny. Byłam z nim też u wróżki. Powiedziała,
że to imię ma wielką moc.
Jeszcze raz
pozdrawiam i gratuluję narodzin małej.
Twoja siostra
Diana
Gdy Mirta skończyła czytać list, łzy
pociekły po jej policzkach. Czyli to prawda? I ma ciocię, która ma imię Diana.
Tego było za
wiele. Poderwała się z połogi i pobiegła do salonu, gdzie siedziała jej ciotka.
Akurat piła herbatę.
- Mówiłam, żebyś zeszła mi z oczu – przypomniała, kiedy zobaczyła
Mirtę.
- Tak, jak każde normalne dziecko czasem łamię przepisy. Tym razem
też to zrobię – rzekła spokojnym tonem.
- Czego chcesz? – zapytała nieprzyjemnie ciotka.
- Chcę znać prawdę – odpowiedziała z naciskiem na ostatnie słowo.
– Kim jest Ben albo Diana. Czy to nie moja rodzina? A moja matka nie miała
przypadkiem na imię Klara?
- Ben i Diana to rodzeństwo, do twojej widomości. Zaś Klara
rzeczywiście jest twoją matką i żoną Bena – wyjaśniła przez zaciśnięte zęby
angielka.
- Tyle to i ja wiem – odpowiedziała jej zuchwale Mirta. – A dla
ciebie kim oni byli? I jak zginęli moi rodzice?
- Diana i Ben byli moimi dziećmi. Twoi rodzice zginęli w czasie
huraganu. Stali sobie na moście, który nagle się zawalił – wyjaśniła
gestykulując.
- Byłam wtedy z nimi – brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż
jak pytanie. – A Diana? Co się z nią stało?
- Obecnie mieszka w Stanach. Ma męża i dwoje dzieci. Nie
pozwoliłam jej się do ciebie zbliżać. Jesteś przeklęta! Mówiłam twoim rodzicom,
by wybrali ci inne imię lub oddali cię do sierocińca. Niestety, byli głupcami i
nie posłuchali. A teraz, gdzie są?! W grobie!
- Dlaczego jestem przeklęta? – spytała zaciekawiona Mirta.
- Nie domyślasz się? Gdy miałaś zaledwie miesiąc zginęli twoi
rodzice. Byłaś wtedy z nimi. Tylko ten jeden most się zawalił. I tylko ty
jedna przeżyłaś, choć nie umiałaś się ratować – wyjaśniała ciotka ze złością.
Gestykulowała przy tym żywo rękami. – Później nic się nie działo przez jakiś
czas. Ale gdy miałaś sześć lat, zmarł twój tatuś, który cię adoptował. Twoja
matka znalazła ci ojczyma, który wraz z nią zmarł w zeszłym tygodniu! A teraz
pod tobą i Alice zawaliło się wzgórze! Czy to nie dziwne?
Mircie oczy
zaszły mgłą. Ile ona przeżyła. Przypomniała sobie, jak mama odbierała ją ze
szkoły; jak jej nie lubiła. W tym momencie przyszły jej do głowy dwa pytania.
- A moi polscy rodzice wiedzieli o tym, ż jestem przeklęta? –
spytała z pochylając głowę.
- Nie sądzę – odpowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem ciotka.
- A moje nazwisko nie jest też przypadkowe, prawda? – Mirta
spojrzała zimnym jak lód spojrzeniem prosto w oczy ciotki.
- Widzę, że jesteś mądrzejsza niż sądziłam. Twoje nazwisko
pochodzi od nas, od anglików. Powinno się je pisać przez „X” na końcu. I nie
powiesz mi, że słyszałaś takie anielskie nazwisko, prawda? Bo o twój ojciec
wymyślił, byście nosili przez niego wymyślone nazwisko. Teraz znasz całą
prawdę, więc uciekaj! – rozkazała gniewnie ciotka.
Mirta jednak nie
zrobiła ani jednego kroku ku drzwiom. Stała z poważną miną i patrzyła prosto w
oczy ciotce.
- Co chcesz ze mną zrobić? – spytała.
Ciotce zaparło dech. Skąd ona wie?
- Jeszcze pomyśle, smarkulo! – krzyknęła.
Mirta jednak
wciąż utrzymywała z nią kontakt wzrokowy. Widziała w nich siebie, gdy miała
zaledwie kilka dni. Ciotka pochyliła się nad wózkiem i zaczęła łaskotać ją.
Wyraźnie ją kochała. Wszystko, co Mirta zauważyła było jakby za mgłą.
- Dlaczego kiedyś mnie kochałaś, a teraz mnie nienawidzisz?
Myślisz, że to moja wina, że umarł twój syn. Chciałabyś cofnąć czas i naprawić
wszystkie złe rzeczy, które mu uczyniłaś. Żałujesz, że się z nim nie
pożegnałaś; że ostatnie słowa jakie od ciebie usłyszał nie były zbyt przyjazne.
Pragniesz, by świat pozwolił ci o nim zapomnieć, lecz on zawsze będzie żył w
twej świadomości; w twym słowie i pisanym, i mówionym; w moich oczach, w które
nie możesz patrzyć, gdyż przypominają ci o twoich dzieciach, które cię
nienawidziły. Marzysz, bym to ja zginęła, a nie twój syn, Ben… - przez cały
monolog, który wygłosiła jej wzrok wydawał się martwy, a ton głosu spokojny i
jednostajny.
Ciotka patrzyła,
jak ciele w malowane wrota, na swoją wnuczkę. Łzy pociekły jej do oczu. Mirta
wyczytała z jej oczu całą prawdę.
- Idź do pokoju – rozkazała przez łzy ciotka. Ton jej głosu
wskazywał, że jest bardzo smutna.
Dziewczynka
posłusznie poszła do swojego pokoiku. Usiadła na łóżku i zaczęła czytać. Było
jej ciężko. Niby nareszcie poznała prawdę, ale czy ktoś mówił, że prawda nie
boli? Bo ta paliła w gardle. Mirta ledwo wytrzymywała, by nie płakać. A co
dopiero krzyczeć? Siedziała u siebie do zmroku.
Nagle do jej
pokoju weszła ciotka.
- Idź spać.
Zgasiła światło i wyszła. Mirta włożyła zakładkę do książki. Stanęła przy
malutkim okienku. Spojrzała w mrok. Gwiazdy pięknie świeciły. Czy kiedyś jej
tata też oglądał te same gwiazdy? Może nawet robił to w taki sam sposób, jak
ona. Mirta pogrążyła się w smutnych myślach, nawet nie przypuszczając, że każdy
koniec jest początkiem…
Co stanie się z główną bohaterką?
Dlaczego w życiu Mirty tyle się dzieje?
Czy to dopiero początek przygody?
Wszystkiego dowiemy się wkrótce...
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)