Opowieść Mity Feniks #3

'OGIEŃ'
Nagle usłyszała, jak mama woła rodzinę na obiad. Z niechęcią zamknęła album. Była to ostatnia rzecz, której nie spakowała. Zeszła na parter. Weszła do kuchni i bez słowa usiadła przed miską rosołu. Robert, jak zwykle palił papierosa. Była to jego „odskocznia od rzeczywistości”, jak mawiał. Mama Mirty położyła przed nim zupę i zaczęła narzekać.
- Mógłbyś choć raz nie palić przy obiedzie? Przez ciebie nie chce mi się jeść. I możesz tego nie robić przy mnie?
- Przepraszam bardzo, że lubię palić! – podniósł głos, kładąc papierosa do popielniczki.
- Mógłbyś to robić w ogrodzie? Przynajmniej bym nie musiała  wiecznie prać obrusów! – krzyknęła.
- Co ci nie pasuje w tych obrusach?! – krzyknął potwornie głośno ojczym Mirty i szarpną za obrus.
Popielniczka wywróciła się rozsypując wszędzie popiół.
- Coś ty narobił? – fuknęła mama.
- Już to posprzątam, Kaśka – złościł się Robert. Podniósł szklane naczynie.
- Znów muszę zrobić przez ciebie pranie, kretynie! – krzyknęła pani Katarzyna.
- I dobrze! Od dwóch dni tylko ślęczysz przed telewizorem!
- O wypraszam sobie! – mama podeszła do blatu i wzięła ścierkę, którą zaczęła okładać swego męża. Ten począł oddawać pani Katarzynie ręcznikiem, który znalazł na krześle.
         Wtem bez ostrzeżenia z kępki popiołu zaczęła wić się smuga dymu. Po chwili pojawił się mały snopek ognia. Mirta, która zauważyła dziwne zjawisko, spojrzała na rodziców. Oni jednak nic nie zauważyli i wciąż okładali się nawzajem. Kolejne płomyczki ognia zaczęły pełznąć po białym obrusie. Mirta poderwała się i powiedziała:
- Mamo.
Nic to jednak nie dało. A na stole płonęło ognisko.
- Mamo! – krzyknęła.
Znów brak reakcji. Dziewczynka postanowiła spróbować nalać do czegoś wody i samodzielnie zgasić płomienie. Niestety, gdy postąpiła krok, Robert stanął jej na drodze. Spróbowała go ominąć, lecz dostała ręcznikiem w szczękę. Mirta nie zważała jednak na rozbitą wargę. Cały stół płonął, a ogień zaczął zachłannie dobierać się do firanek. Spróbowała pociągnąć Roberta za rękaw, ale otrzymała kuksańca w żebro. Ból w szczęce coraz mocniej dawał o sobie znać, lecz mała krzyknęła z całej siły:
- MAMO!!! PALI SIĘ!!!
         Mama nic nie zrobiła. Mirta zauważyła jak płoną firanki, stół i podłoga. Już miała znów krzyczeć, gdy przypomniała sobie o kartce, którą znalazła na stole. „Nie mów. To nic nie da. Rozsądek też mi nie pomoże. Daj działać swojej intuicji.” – myślała. Pomimo tego, że wydało jej się to bzdurą, skoczyła od tyłu na Roberta i powaliła go. W czasie upadku mocno uderzyła się w głowę. Potem mężczyzna uderzył ją ręcznikiem, ale to nie miało znaczenia. Mirta pokazała  mu palcem pożar. Robert okrzyczał ją, o to, że nie pokazała im wcześniej ognia. Zaczął gasić ogień ręcznikiem. Niestety, ten podpalił się. Mirta spojrzała dokoła – wszystko stało w płomieniach. Drzwi do kuchni były zaledwie trzy metry od niej. Gdyby udało jej się przekroczyć pominie, uratowała by ich. „Nie myśl, działaj” – pomyślała. Po chwili manewrowała między płomieniami. Pomimo wielu zadrapań udało jej się dotrzeć do wyjścia. Ku jej przerażeniu, gdy otworzyła drzwi okazało się, że cały parter stoi w płomieniach. Nie namyślając się długo zaczęła przeskakiwać płomienie. Nie raz ogień musnął jej ciało ale ona szła dalej. Gdy dotarła do telefonu chwyciła za jego słuchawkę. Wykręciła numer straży pożarnej. Chwila oczekiwania na odebranie dłużyło się, a ogień rósł z każdą chwilą. W końcu rozmówca odebrał telefon.
- Błagam! Pomocy! – powiedziała do telefonu. Opowiedziała w kilku zdaniach o sytuacji. Strażak powiedział, że już jadą.
- Dziękuję. I błagam pręd…AUU – zawyła. Szafka pod którą stała zawaliła jej się na głowę. Mirta upadła, puszczając słuchawkę. Ból stawał się nie do zniesienia. Ogień rósł z każdą sekundą. Dziewczynka nie mogła się podnieść. „To koniec – pomyślała. – Żegnaj świecie.” Nagle rozejrzała się wokół. Płomienie nie ruszały jej. Przypomniała sobie kartkę. „Pamiętaj, że uczucia mają wielką moc. Słuchaj swych przeczuć, nie rozsądku.” Przestała myśleć, jak w obliczu zagrożenia. Myślała o czasach spędzonych z tatą. Podniosła się choć nie było to proste. Pod jej nogami leżała kartka z zeszytu. Podniosła ją i zaczęła czytać:

Pamiętaj o współczuciu. O magii i odwadze, którą nosisz w sobie. Nie rób rzeczy rozsądnych. Nie myśl wiele. Po prostu rób, co uważasz za słuszne…


         Mirta włożyła kartkę do kieszeni i od razu wcieliła jej treść w życie. Podbiegła do drzwi wejściowych i otworzyła je. Wybiegła do ogrodu, w chwili, gdy przyjechał wóz strażacki i ambulans. Była zmęczona oraz w ciężkim szoku. Trochę się podtruła się dymem. Czyste powietrze kuło w płucach. Mirta obejrzała się za siebie. W domu szalał ogień. Upadła na kolana. Wszystko ją bolało i piekło. Po chwili z karetki przybiegli do niej sanitariusze. Chwycili ją pod boki i powlekli do karetki. Tam opatrzyli jej rany.
YYY
         Po około godzinie strażacy skończyli gasić budynek. Jej rodzice od trzech godzin byli w jednej sali szpitalnej. Mirta w tym czasie siedziała w kafejce, w tym samym szpitalu, w którym umarł jej ojciec.
         Nagle podszedł do niej ten sam wysoki lekarz z siwizną.
- O co chodzi? – spytała Mirta.
- Otóż, może zjesz kawałek sernika?
Mirta już przypuszczała o co chodzi. Czy ten lekarz zawsze tak postępował?
- Nie, dziękuję.
- No cóż – zaczął. – Jak masz na imię?
- Mirta. Mirta Feniks – odpowiedziała Mirta znak Harry’ego Pottera.
Medyk zdębiał. Już raz rozmawiał z tą dziewczynką. Wówczas miała sześć lat i została półsierotą.
- No więc, Mirto – ciągnął swój wywód. – Jak pewnie wiesz, gdyż jesteś dużą dziewczyną, że wszystko ma swój koniec. Każde drzewo prędzej, czy później uschnie; każdy kwiat w końcu przekwitnie i każda rzeka kiedyś wyschnie.
Mirta podniosła głowę. Jej oczy były wielkie i okrągłe. Już znała tę śpiewną i poetycką wypowiedź.
- Proszę pana, gdzie leżą ich ciała? – spytała z łzami w oczach.
Mężczyzna podrapał się po głowie i westchnął. Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie.
- W tej samej sali, co twój ojciec.
Mirta poderwała się i chwyciła książkę. Przeszła przez kilka korytarzy i dotarła do znanej już jej sali. Weszła przez skrzypiące drzwi do pomieszczenia podzielonego na dwie części. Za szybą na łożach leżeli jej rodzice. Niestety, tylko ona przetrwała walkę z żywiołem.

Co się stanie z Mirtą po śmierci jej rodziców?

Kto pisze tajemnicze kartki?

Dlaczego dziewczynkę spotykają same nieszczęścia?

Wszystkiego dowiemy się w najbliższym czasie...

Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]



Komentarze

Przeczytaj też...

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL