Opowieść Mirty Fenix #14
'DZIECKO SŁOŃCA I
KSIĘŻYCA'
„Znowu boli. Tak mocno. Czemu wokoło
jest ciemno? Umarłam? Nie. Nie mogłam umrzeć, bo kogoś słyszę. A może to głosy
aniołów? Nie. Te głosy są zbyt znajome. I coraz wyraźniejsze. Czy to moi
rodzice? Nie, na pewno nie. Coraz mocniej czuję ból. Jakby te osoby mówiły
wyraźniej i z bliska. I jakby robi się coraz jaśniej…”
Mirta otworzyła oczy. Wszystko było
jedną wielokolorową kulą. Jeszcze kilka razy mrugnęła. Za każdym razem obraz
robił się wyraźniejszy. Po sekundzie widziała już nad sobą Hermione, Ginny i
Rona.
- Ona żyje!!!
- Dobrze się
czujesz?
- Słyszysz
mnie?
Mówili na raz.
Mirta uciszyła ich siadając. Przez chwilę głęboko oddychała. Spojrzała na salon
Potterów. Przy oknie stał Harry. Wpatrywał się w gwiazdy.
- Panie Harry
– zaczęła lekko drżącym głosem Mirta – nic mi nie jest. Nie musi się pan martwić.
Ja… ja wiem o czym pan myśli.
Harry odwrócił
się do dziewczynki i spojrzał jej głęboko w oczy. Ona wzięła głęboki oddech i
mówiła dalej:
- Boi się pan,
że jestem kimś więcej niż dzieckiem; że przynoszę kłopoty, od których chce pan
odpocząć. Pana podświadomość mówi panu, że kolejna przygoda czeka na pana za
rogiem. Pan jednak wie, czym kończą się przygody; że są wyczerpujące; że jest
niebezpieczna. Ale co najgorsze… może nie mieć szczęśliwego zakończenia.
Wszyscy popatrzyli na Harry’ego. Ten
stał jak wryty. Wiedział, że mała dziewczynka, która siedzi przed nim ma rację.
- Przygody
pana nie opuszczą – powiedział cicho Mirta. – Męczyły pana przez siedem lat i
jeszcze wcześniej. Ale przyzna pan, że były czymś wyjątkowym. Jest pan z nich
nawet zadowolony – uśmiechnęła się blado. – One są życiem. Będą pana męczyły
jeszcze wiele lat. Los ma ich pełen worek. Będzie pan spotykał nie tylko
przygody związane z codziennością, ale… też z innymi… trudniejszymi sprawami.
Nie pawie pan, że woli żyć spokojnie. Teraz los stawia przed panem kolejne
wyzwanie… proszę je przyjąć i mi pomóc. Wie pan, że niektóre rzeczy czynią nas
bohaterami. Niech pan nie zbacza z kursu. Następna przygoda siedzi przed panem.
Wystarczy, że pan wyciągnie rękę, Harry – wyciągnęła przed siebie rękę.
Harry nie od
razu przyjął propozycję. Był zszokowany. Usiadł naprzeciw Mirty, tak samo jak
Hermiona i Ron. Ginny jednak poszła przyszykować ciasteczka, herbatę i kawę.
Wszyscy głęboko odetchnęli. Zapadła cisza przerywana jedynie tykaniem zegara i
dźwiękami, które dobiegały z kuchni.
- Mitro, mam
do ciebie pytanie – przerwała ciszę Hermiona. – Co się stało tej nocy? Dlaczego
wyszłaś na pole?
- Ja… ja nie
wiem – odpowiedziała cicho Mirta. – Po prostu… coś kazało mi iść za dom. Miałam
dziwny sen. Widziałam w nim Draco Malfoy’a. Tuż przed ich dworem. Nagle pojawił
się księżyc w pełni i… i zbiegłam na dół. Chyba coś mnie przestraszyło, bo
pamiętam, że chciała krzyczeć… krzyczeć i płakać. Coś we mnie obudziło. Jakby
zew. Jakby ciągnął mnie księżyc?
- Mirto –
powiedziała głęboko oddychając Hermiona. – Musisz mi opowiedzieć coś więcej.
Przypuszczasz dlaczego dementorzy pojawili się tej nocy?
- Nie mam
pojęcia – żachnęła Mirta, kręcąc głową i przygryzając wargę. – Myślę, że
przylecieli na czyjeś wezwanie. Jakby ta kropla deszczu była ich wiadomością.
Chcieli coś ode mnie. Ale nie wiem czego.
- Nie mam
więcej pytań. A ty chcesz o coś zapytać? A może chcesz nam coś opowiedzieć? –
oparła się wygodniej na kanapie Hermiona.
W sercu Mirty coś zaskoczyło. Bała się
mówić o tym, co czuje lub myśli. Ale teraz postanowiła mówić.
- Kiedy nie
dawałam rady walczyć, – zaczęła – upadłam. Wtedy widziałam… moich prawdziwych
rodziców. To… to mój tata pisał te kartki. Nie wiem, po co. Ale się tego dowiem
obiecuję.
- Przynajmniej
coś się wyjaśniło – zaśmiał się Ron.
- I jest
jeszcze jedna rzecz, o której chce wam powiedzieć.
- Słuchamy –
powiedziała Ginny, wchodząc do pokoju z tacą pełną smakołyków.
- Otóż, kiedy
byłam nieprzytomna coś widziałam. Przez dłuższą chwilę brnęłam przez głęboki
śnie bez celu. Później pojawiły się dwie kobiety i… - opowiadała dziewczynka.
Snuła swą opowieść z najmniejszymi szczegółami, nie omijając niczego. Wreszcie
zakończyła – I te kobiety powiedziały, że znam odpowiedź na moje pytanie, tylko
o tym nie wiem. Jeszcze nie wiem…
Zapadła cisza. Wszyscy unikali wzroku
pozostałych. Nagle Mirta nie wytrzymała i wstała.
- Dlaczego moi
rodzice umarli?! Kim jestem?! O czym opowiada opowieść o Dziecku Słońca i
Księżyca?! I dlaczego wiecznie widzę dwór Malfoy’ów?! – wrzasnęła.
Wszyscy
popatrzyli się na nią. Pierwszy odezwał się Harry.
- Nie wiem
dlaczego twoi rodzice umarli, ale wiem, że nie na darmo.
- Widzisz dwór
Malfoy’ów, bo ostatnio często widzisz i słyszysz ich nazwisko. Przecież
ostatnio został mężem Astorii Greengrass – wytłumaczył Ron.
- A na dwa środkowe pytania jest jedna odpowiedź – powiedziała smętnie
Hermiona. – Jesteś lempatą. Czekaj – powiedziała widzą, że Mirta chce zadać
kolejne pytanie. – Lempatą jest człowiek o wielkich zdolnościach. Człon „le”
wziął się od legilimecji, czyli umiejętności, dzięki której można czytać w
myślach. „M” od oklumencji (mocy zamykania swego umysłu przed innymi). Ostatnia
część „pata” nawiązuje do telepatii, porozumiewania się między ludźmi bez
używania zmysłów. Każda z tych zdolności jest ściśle związana z umysłem. Lempatą
jest tak zwane Dziecko Słońca i Księżyca.
- Więc kto to Dziecko Słońca i … - chciała spytać Mirta, lecz Hermiona
uciszyła ją spojrzeniem.
- Wyjaśnię ci
to. Według legend kiedyś na ziemi każdy miał swoją gwiazdę – zaczęła opowiadać
historię. – Jednak pewnego dnia młody królewicz otrzymał za swą gwiazdę Słońce.
Wszyscy uważali go za przyszłego pana świata. Jako dziecko był rozpuszczany,
ale wyrósł na rozsądnego człowieka. Kiedy raz jechał przez wieś jego koń spadł
z mostu. Wtedy wyłowiła go z wody piękna wieśniaczka. Ten zakochał się w niej
od pierwszego wejrzenia i to z wzajemnością. Wziął ją do pałacu, gdzie ówczesny
władca zgodził się na ich małżeństwo. Dopiero po kilku latach od zaślubin królewicz
dowiedział się, że jego ukochana ma za swego patrona Księżyc. Spodziewali się
wówczas dziecka. I pewnego wieczora urodziła się śliczna dziewczynka, której
włosy w czasie pełni bielały. Miała ona wielką moc. Potrafiła odgadnąć czyjeś
myśli, a nawet czasami przepowiadać przyszłość. Od chwili, kiedy skończyła
trzynaście lat postanowiono, że ludzie nie powinni władać nad gwiazdami. Owe
Dziecko Słońca i Księżyca było pierwszym lempatą. Jej potomkowie również mają
tę moc, ale naprawdę bardzo, bardzo rzadko.
Kim dokładniej jest lempata?
Co widziała "w śnie" Mirta?
Dlaczego Harry tak mało się odzywa?
Kiedyś się dowiemy...
(Dalszy ciąg rozdziału pojawi się wkrótce)
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
--------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, że tak długo nic się nie działo na blogu, ale przeceniła swoje siły. Nie wyrabiam z nauką. No i brak weny nie ułatwia pisania. Mam nadzieję, że się nie gniewacie? Pozdrawiam :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)