Sen #3
'NOWY DOM'
Dziewczyny
zaczęły na mnie krzyczeć i wyzywać. Kuba i Gordon rzucali we mnie kawałkami
gipsu. Po chwili zachwiałam się. Kiedy upadałam, chwycił mnie Seba. Popatrzyłam
w jego niebieskie oczy a on w moje. Nagle zdałam sobie sprawę, że może to moja
wina. Puściłam się rękawa Seby i upadłam.
-
Słuchajcie. Trzeba wejść do szkoły – powiedziałam podnosząc się.
-
Ale jak to się mogło stać? – spytała Laura.
-
Nie wiem – skłamałam.
Podeszłam
do drzwi i popatrzyłam do środka. Był załączony alarm. Popatrzyłam na Sebę.
-
Odsuńcie się – poprosiłam.
Zrzuciłam plecak. Seba
podsadził mnie tak, abym sięgałam parapetu na piętrze. Spróbowałam się
podciągnąć. Nie wyszło to do końca, ale znalazłam się ta nim. Zaczęłam żałować,
że tak nie lubiłam W-F-u. Usiadłam na parapecie i zauważyłam, że od tej strony
nie ma klamki. Usiadłam na parapecie i zauważyłam, że od tej strony nie ma klamki. „Super! Zostanę wandalem” – pomyślałam.
-
Wybij szybę – krzyknął Gordon.
Chwilę
się zastanawiałam, kiedy nagle tuż obok mojego ucha świsnął kamień i rozbił
szybę. Przerażona omal nie spadłam.
-
Stary, chciałeś ją zabić? – zakrzyknął na Gordona Seba.
-
Nie, w życiu! Chciałem, by wreszcie ktoś rozbił tą szybę – odpowiedział
zjadliwie Gordon.
Zaczęli
się kłócić, a ja w tym czasie włożyłam rękę w dziurę. Wyczułam ręką klamkę i
próbowałam otworzyć okno. Wtem ktoś krzyknął z dołu moje imię. Wychyliłam się i
poczułam nagły kłujący ból w przedramieniu prawej ręki. Spojrzałam na nią i
wrzasnęłam. Była cała we krwi.
-
Coś się stało? – usłyszałam pytanie wypowiedziane przez Kasię.
Nie
odpowiedziałam, lecz spróbowałam drugą ręką. Tym razem po chwili otworzyłam
okno. Ręka straszliwie bolała, ale weszłam do środka. Okazało się, że jestem w
sali matematycznej. Zamknęłam okno i zbiegłam na dół. Wzięłam pęk kluczy z
dyżurki. Po kolei próbowałam każdym otworzyć wejście. W końcu zielony klucz
zazgrzytał w zamku. Pchnęłam drzwi i wszyscy krzyknęli z zachwytu, a może z
innego powodu?
-
Hana, co ci się stało w rękę? – zapytały od razu Lena i Laura.
-
Nic. Po prostu się skaleczyłam – wytłumaczyłam im.
-
Ty się „skaleczyłaś”? To wygląda strasznie. Chodź. Idziemy do gabinetu pani
Strąki – zarządziła Kasia, a Laura pokiwała głową.
Poszłyśmy
do gabinetu naszej szkolnej higienistki. Tam Lena opatrzyła moją ranę.
-
Dziwnie się czuję – powiedziałam nagle. – Jak sobie poradzimy bez dorosłych?
Kto będzie dbał o wszystko?
-
Spokojnie, Hana, ty przesadzasz. Damy radę – odpowiedziała mi Laura.
-
Musimy zamieszkać w szkole. Wszyscy. I ja, i ty, i każdy – powiedziałam.
Po
chwili to samo rzekłam do wszystkich.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz dodaje więcej sensu temu, co tu robię.
Dzięki, że jesteś :)