Coś innego - Bonus na długi weekend majowy!
Wczoraj wieczorem po raz pierwszy oglądałam film "Hobbit: Bitwa Pięciu Armii", choć książkę przeczytałam już ponad półtora roku temu. Jak zawsze po obejrzeniu takiego filmu miałam wielką wenę, która wciąż ze mną trwa. Jednak kiedy zabrałam się za "Dwie Dusze" zrozumiałam, że to nie to chcę pisać w tym momencie. Dlatego też postanowiłam wziąć się za coś, co miałam w planach od kilku dni. Otóż chciałam napisać swoją wersję śmierci Thorina Dębowej Tarczy. Ten krasnolud skradł moje serce już w pierwszym rozdziale książki J.R.R. Tolkiena i przy jego śmierci zużyłam kilka opakowań chusteczek, a dwie strony, na których jest to opisane są tak zniszczone, że powieść sama się na nich otwiera. Już przy pierwszym moim spotkaniu z tą książką "przerobiłam" ją po swojemu, dodając pewną postać, wymyślając dodatkowe wątki i trochę zmieniając bieg wydarzeń (ale robię to zawsze; od czego jest wyobraźnia?).
Przerobiłam to w oparciu o książkę, nie film, choć w wersji filmowej jest ona o wiele tragiczniejsza (moim zdaniem).
Podpowiedź: Silver jest czarodziejką księżyca, potrafi czarować, choć nie zna do końca swych możliwości. Jej matka była zwykłą kobietą, a ojciec elfem. Ona zginęła, rodząc Silver, a on walcząc w bitwie. Wówczas Silver trafiła do Gandalfa, który obiecał się nią opiekować i ją chronić. Ukrywał jej istnienie przed światem aż do dnia, w którym się zbuntowała i powiedziała, że ma ją wziąć ze sobą; że chce wziąć udział w przygodzie, a jeśli jej nie weźmie, ucieknie. Los trafił, że w czasie tej przygody towarzyszyła Bilbowi i Thorinowi oraz reszcie kompanii w podróży i odzyskaniu Ereboru. W pierwszą noc Silver zakochała się w Thorinie i to z wzajemnością. Wiedząc, że czeka na nich wiele walk, krasnolud, obawiając się o nią, zakazał jej walczyć. Nie wolno jej się było zbliżać do mieczy i łuków. Dziewczyna obiecała to, choć niechętnie (od maleńkości marzyła o tym, że kiedyś będzie wojownikiem). Jednak niewiele czasu minęło nim złamała dane słowo i zabiła mieczem Thorina kilka pająków. Ich miłość rozkwitała, gdy Thorin zachorował na "smoczom chorobę" - zakochał się w bogactwie. Wówczas Silver pomogła Bilbowi zanieść Arcyklejnot. Kiedy Bilbo przyznał się do tego, dziewczyna go poparła i wykrzyczała Thorinowi prosto w twarz, że nie jest tym samym krasnoludem, którego poznała i którego kochała. Omal nie przypłaciła tych słów życiem, jednak dały one Thorinowi do myślenia. Potem w czasie Bitwy walczyła dzielnie u jego boku. Zawsze nosiła sukienki, jednak po śmierci swego ukochanego zaczęła nosić spodnie, gdyż piękne suknie kojarzyły jej się z księżniczkami (a dlaczego to niezbyt przyjemne skojarzenie, dowiecie się z tekstu poniżej).
Przerobiłam to w oparciu o książkę, nie film, choć w wersji filmowej jest ona o wiele tragiczniejsza (moim zdaniem).
Podpowiedź: Silver jest czarodziejką księżyca, potrafi czarować, choć nie zna do końca swych możliwości. Jej matka była zwykłą kobietą, a ojciec elfem. Ona zginęła, rodząc Silver, a on walcząc w bitwie. Wówczas Silver trafiła do Gandalfa, który obiecał się nią opiekować i ją chronić. Ukrywał jej istnienie przed światem aż do dnia, w którym się zbuntowała i powiedziała, że ma ją wziąć ze sobą; że chce wziąć udział w przygodzie, a jeśli jej nie weźmie, ucieknie. Los trafił, że w czasie tej przygody towarzyszyła Bilbowi i Thorinowi oraz reszcie kompanii w podróży i odzyskaniu Ereboru. W pierwszą noc Silver zakochała się w Thorinie i to z wzajemnością. Wiedząc, że czeka na nich wiele walk, krasnolud, obawiając się o nią, zakazał jej walczyć. Nie wolno jej się było zbliżać do mieczy i łuków. Dziewczyna obiecała to, choć niechętnie (od maleńkości marzyła o tym, że kiedyś będzie wojownikiem). Jednak niewiele czasu minęło nim złamała dane słowo i zabiła mieczem Thorina kilka pająków. Ich miłość rozkwitała, gdy Thorin zachorował na "smoczom chorobę" - zakochał się w bogactwie. Wówczas Silver pomogła Bilbowi zanieść Arcyklejnot. Kiedy Bilbo przyznał się do tego, dziewczyna go poparła i wykrzyczała Thorinowi prosto w twarz, że nie jest tym samym krasnoludem, którego poznała i którego kochała. Omal nie przypłaciła tych słów życiem, jednak dały one Thorinowi do myślenia. Potem w czasie Bitwy walczyła dzielnie u jego boku. Zawsze nosiła sukienki, jednak po śmierci swego ukochanego zaczęła nosić spodnie, gdyż piękne suknie kojarzyły jej się z księżniczkami (a dlaczego to niezbyt przyjemne skojarzenie, dowiecie się z tekstu poniżej).
-
... Żegnaj!
Bilbo już miał wstać, gdy do namiotu weszła Silver. Po
jej bladym policzku spływała krew, wydobywająca się z podbitego oka. Miała
rozciętą wargę i usta pełne krwi. Zawsze schludnie zaczesany warkocz w żadnym
wypadku nie mógł być nazwany warkoczem. Przez całą długość prawej ręki
przebiegała jej głęboka rana. Utykała. Gdy zobaczyła Thorina zlanego krwią,
ścisnęła usteczka, a w jej pięknych, dużych oczach pokazały się łzy i wyraźny
strach. Podbiegła do niego, po drodze rzucając miecz, i chwyciła go za rękę.
Gandalf podstawił jej stołek, by usiadła. Wtedy obie ręce splotła na jego dłoni
i położyła je pod czołem. Młoda czarodziejka popatrzyła w twarz krasnoluda.
Zawsze była spokojna, pełna powagi. Teraz nie mogła się opanować.
-
Thorinie… - załkała. Po chwili zaczęły nią wstrząsać drgawki, a z jej ust
wydobywało się ciche szlochanie. Gandalf chwycił Bilba za ramię i powiódł do
wyjścia. – Ja… nie pozwolę ci umrzeć…
-
Silver, córko czarodzieja księżyca, nie płacz. To nic nie pomoże, a tylko
będzie ci ciężej – pogłaskał ją po policzku. – Wystarczająco się dla mnie
wycierpiałaś – spojrzał na bliznę nad okiem dziewczyny. – Zobaczysz… wszystko
będzie dobrze.
-
Thorinie, ja… ja coś wymyślę… zobaczysz…
-
Silver – uśmiechnął się – to koniec. Całe złoto i srebro Erebor są Twoje. Tam,
gdzie odejdę nie mają żadnej wartości…
-
Nie! – przerwała mu. – Zostaniesz tu ze mną i jeszcze nie raz będziesz się
zachwycał swym skarbem.
-
Jeszcze tylko do jednej rzeczy przydadzą mi się moje oczy – do spoglądania w
twoje. Moje uszy za chwilę przestaną słyszeć, oczy widzieć, usta mówić, a ręce
się ruszać. Dlatego zrobię to teraz – sięgnął za kolczugę i wyciągnął małe
zawiniątko. – Gdyby zostało mi jeszcze trochę więcej czasu – podał Silver coś
zawinięte w szmatę – czy zostałabyś… królową Samotnej Góry?
Dziewczyna
rozwinęła splamiony krwią materiał. W środku spoczywał pierścień, który Thorin
nosił na swej dłoni przed Bitwą.
-
Thorinie, ja… - rozpłakała się całkowicie i wtuliła się w krasnoluda – ja cię
kocham…
-
Ja ciebie też – szepnął Thorin, a do jego oczu napłynęły łzy. Dlaczego miłość
jest tak bolesna? Dlaczego? – Obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz –
wyszeptał, zakładając na palec Silver pierścień.
-
Przysięgam… - odszepnęła.
Ich oczy po raz kolejny się spotkały.
Thorin ostatkiem sił usiadł i uchwycił głowę Silver. Wtulił ją w siebie, tak
jak to robił, gdy się o niego bała; jak wtedy, gdy obiecywał, że wróci z tej
Bitwy…
Silver uwiesiła się na nim ramionami,
choć była od niego o wiele niższa. Nie mogła uwierzyć w to, że to już koniec.
Miało być tak pięknie. Miała widzieć Thorina w złotej koronie na głowie, a w
najśmielszych snach, siebie obok niego w pięknej sukni. Ale jednak los
przewidział dla nich inny scenariusz. Zamiast korony opatrunek, a zamiast sukni
poszarpane spodnie.
-
Dlaczego to się musi tak kończyć? – spytała w końcu, chcąc się nacieszyć (o ile
jeszcze potrafiła odczuwać szczęście) głosem Thorina.
-
Na to nie znam odpowiedzi – szepnął krasnolud. Nie chciał, by Silver płakała.
Nie potrafił tego znieść, ale też wiedział, że pocieszenia są tu na nic.
-
Gdybym mogła… dać nam jeszcze tylko
kilka lat więcej… kilka lat… Oddałabym za to wszystko.
-
Ja także, ale niestety… odchodzę do krainy mych ojców – odpowiedział, tracąc
siły. Siedzenie i przytulanie Silver kosztowało go wiele energii, ale zarazem
jej zapach, głos, widok utrzymywał go przy życiu.
Nastała
cisza, którą przerywał jedynie szloch i to już nie tylko Silver. Thorin powoli
ją kołysał w przód i w tył. Zza płachty,
zasłaniającej wejście, co chwilę wyglądały głowy krasnoludów. Im również nie
było zbyt wesoło. Choć nadal mieli Erebor, wiedzieli, że za chwilę stracą
króla. On też wiedział, że już za kilka krótkich chwil zginie. Zostanie tylko
legendą; wspomnieniem w sercach swych kompanów; w sercu Silver. Wiedział, że te
kilka chwil jest zbyt krótkich by wszystko powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Coraz większy ból sprawiało mu
siedzenie. Coraz więcej wysiłku kosztowało branie oddechu. Rana na piersiach
była coraz bardziej uciążliwa. Opuszczały go siły.
Silver ściągnęła z siebie swój szary
płaszcz i opatuliła nią ukochanego. Smutna rzeczywistość coraz mocniej do niej
docierała. Już wiedziała, że za chwilę po raz ostatni spojrzy w jego oczy.
Ostatni raz go przytuli. Ostatni raz z
nim porozmawia. Ostatni raz powie mu, że go kocha; że bez niego nic nie będzie
takie same; że świat bez niego to nie świat.
-
Kocham cię – powiedziała.
-
Obiecaj mi, że nigdy nie ściągniesz tego pierścienia – poprosił Thorin. – Będzie
ci o mnie przypominał. O tych wszystkich wieczorach; o tym, że się spotkaliśmy;
o nas; o mnie.
-
Obiecuję. Przysięgam – płakała – i przepraszam. Za to, że cię nie posłuchałam;
za to, co powiedziałam…
-
Miałaś rację – przerwał jej, czując, że nie ma sił, by dłużej siedzieć. Opadł
na łoże. Silver nadal trzymała go za rękę i krztusiła się spazmami płaczu. –
Nie zapomnij o mnie.
-
Nigdy. Jakbym mogła zapomnieć o osobie, którą kocham? – spytała retorycznie,
ocierając krew zmieszaną z łzami. – Gdyby nie ja, nie zginąłbyś…
-
Silver, nie mów tak. Wiesz, co było najpiękniejsze w tej podróży? Że cię
poznałem; że mnie nie posłuchałaś; że mnie pokochałaś. Jesteś najlepszą rzeczą,
jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Ten świat stał się piękny właśnie dzięki
tobie. Jednak, choć tak wesoły, ja go muszę opuścić. Żegnaj!
Jeden szloch zniknął. Ucichł. Silver
zawyła jak gdyby ktoś ją trafił strzałą lub przebił mieczem, po czym padła na
Thorina, wybuchając płaczem jeszcze silniej niż wcześniej. Do namiotu weszli
wszyscy. Gandalf, Bilbo, Dwalin, Balin, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur,
Bofur i Bombur – wszyscy chcieli po raz ostatni ujrzeć Króla spod Góry.
Ściągnęli okrycia głów i uklękli. Niektórzy byli bardziej lub mniej poranieni,
ale każdy nosił ślady walk. Brakowało Filiego i Kiliego, którzy także polegli w
Bitwie. Choć to nieprawdopodobne, w oczach niektórych z nich także pojawiły się
łzy. Balin położył rękę na ramieniu Silver. Ta od razu uklękła na jednym
kolanie przy łożu. Jednak wciąż trzymała rękę zaciśniętą na dłoni Thorina. Nie
umiała uwierzyć, że to koniec. Rozum wiedział, że już nigdy się nie spotkają,
ale serce miało cichą nadzieję, że to tylko sen; że Thorin zaraz wstanie i ją
przytuli, zaprowadzi na zewnątrz i pochwali się ile orków lub goblinów zabił.
Jednak nic takiego się nie wydarzyło.
Po
chwili, która wydawała się trwać wieczność, wszyscy zaczęli wychodzić. Tylko
ona wciąż klęczała.
-
Silver – podszedł do niej Gandalf. – Wszystkich nas to boli, ale trzeba żyć
dalej. Zapomnieć o tym i iść przed siebie.
-
Zapomnieć? – oburzyła się. – Gandalfie, pamiętasz jak mi opowiadałeś bajki?
Zawsze na ich końcu księżniczka i książę zamieszkiwali zamek i żyli długo i
szczęśliwie. Razem. Dlaczego tak jest tylko w bajkach?
-
Moja mała – czarodziej popatrzył na nią jak na małą dziewczynkę. – Nie tylko w
bajkach. Pomyśl sobie, że poznałaś swego księcia.
-
A pamiętasz jak zawsze, kiedy gdzieś podróżowałeś, zostawiałeś mnie w Rivendell
u Elronda? Bałeś się o mnie. Nie pozwalałeś mi nawet słuchać o bitwach. Nie
chciałeś bym podzieliła losy mego ojca, który zginął w jednej z nich. Wtedy
zostałam sama. I gdy znalazłam „księcia” pojawił się ork. I wszystko przepadło –
do jej oczu znów napłynęły łzy.
-
Każdy z nas kiedyś odejdzie z tego świata. Na każdego przyjdzie czas. Jednak
zawsze będzie wśród żywych.
-
Jak?
-
O tu – dotknął jej głowy – ale przede wszystkim tu – dotknął miejsca, gdzie
znajduje się serce. – Może i Thorin poległ w tej walce, przyszły jego dni, ale
nigdy nie zginie w twym sercu. Miłość do niego pozostanie, a on sam będzie
jednym z najpiękniejszych wspomnień. Będziesz się uśmiechać za każdym razem,
gdy o nim pomyślisz, choć będzie to też bolesne. Pamiętaj, że umiera tylko
ciało, dusza pozostaje w sercach innych. Na pewno nigdy o nim nie zapomnimy.
Młoda czarodziejka wstała i popatrzyła
na Thorina. Położyła mu obie ręce na piersiach, a między mnie włożyła Orcrist,
jego miecz. Na koniec pocałowała go delikatnie w usta i znów zapłakała.
-
Żegnaj – szepnęła. Gandalf objął ją ramieniem i zaprowadził w stronę wyjścia.
Silver ostatni raz spojrzała na ciało Thorina i wyszeptała – Tak, Thorinie.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
Bardzo fajnie napisałaś ten alternatywny koniec. Czy w przyszłości pojawi się jeszcze coś takiego?
OdpowiedzUsuńMam taki zamiar, choć na razie nie mam pomysłu, co przerobić :)
OdpowiedzUsuńJednak zawsze czekam na propozycje.