Dwie Dusze #85

"ŁATWIEJSZE WYJŚCIE"
- Nie rozumiem, o czym mówisz.

- Fortisie, bo zacznę cię uważać za głupca.
- Uważaj mnie za kogo chcesz. Może nim jestem, zasługuję na to miano. Wziąłem ją do lasu i pozwoliłem się zgubić. Ale jednego jestem pewien – znasz sposób by ją uratować.
- Skąd takie wnioski?
- Sama to przed chwilą powiedziałaś.
         Zastanawiała się, co odpowiedzieć.
- Andreo, jeśli jesteś w stanie jej pomóc… zrobię wszystko…
- Skąd znasz moje imię…? – wyszeptała. Zdawała się być mniejsza. Zaczynałem wygrywać tę walkę.
- Nie udawaj głupiej, przecież ty taka nie jesteś, Andreo.

         Zapadło między nami ciężkie milczenie. Walka słowna traciła już sens. Ona wiedziała, jak uratować Hanę.
- Proszę, powiedz mi, jak ją uzdrowić – powiedziałem tak spokojnie, jak tylko potrafiłem, choć wewnątrz byłem wielkim kłębkiem nerwów.
- A co dostanę w zamian?
- Co tylko zechcesz.
- Umarłbyś za nią? – spytała.
- T-tak, umarłbym.
- Za łatwo ci przyszła ta odpowiedź. Albo nie jest szczera, albo jesteś głupcem. Albo…
- Albo?
         Odwróciła się do mnie przodem.
- Albo ją kochasz.
         Z niebieskich, wybałuszonych oczu spływały czarne zacieki. Aż do brody. Usta miała spękane. Zapadnięte policzki. Głębokie oczodoły. Spod wianka z wysuszonych róż na jej głowie ciekły cieniutkie stróżki krwi. Włosy opadały jej na ramiona pod postacią nienaturalnych loków. Suknia wyglądała na pobrudzoną czerwonym winem, choć miałem świadomość, że raczej jest coś o wiele gorszego. Była podobna do Hany, ale zupełnie inna. Przerażająca. Pachniała jesienią, przekwitniętymi kwiatami, wilgocią. Ręce kryła w fałdach spódnicy.
         Dała mi czas na przetrawienie jej słów. To ja to przegrywałem, nie ona.
- Umarłym dla niej, gdyby to ją uratowało.
- A dałbyś radę… żyć BEZ niej? – uśmiechnęła się półgębkiem. – Pozwoliłbyś jej odejść lub samemu to zrobić?
- Gdyby ją to uratowało… - Poczułem łzy na policzkach. – Wtedy bym musiał to przetrwać. Byłoby ciężko. Ona… ona jest inna. Zupełnie inna niż wszyscy.
- Na pewno inna? Jesteś pewien? A może pamiętasz tamtą elficę…?
- Nie, Hana jest zupełnie inna. Nikt nigdy nie był i nie będzie taki jak Hana.
- A mimo to dałbyś jej odejść?
         Przełknąłem ślinę. Nie mogłem dłużej patrzyć na tę karykaturę Hani.
- Tak, dałbym jej odejść wolnej, beze mnie. Przebolałbym to. Ale…
- Hm? – podeszła bliżej. – Ale co? Jest coś, czego byś nie przebolał, prawda?
- Nie przeżyłbym gdyby umarła.
- A nie uważasz, że to trochę na jedno wychodzi? Jeśli umrze, to i tak już nigdy z nią nie porozmawiasz. Jeśli odejdzie, będzie tak samo.
         Parsknąłem pod nosem.
- Nie widzisz żadnej różnicy? Naprawdę? – Patrzyłem na nią spod byka. Złość opanowała każdy centymetr mojego ciała.
- Nie, nie widzę.
- Czyli nigdy nikogo nie kochałaś.
- Skąd te przypuszczenia?!
- Widziałabyś różnicę. Jest kolosalna! Jeśli kogoś kochasz, zależy ci na jego szczęściu bardziej niż na swoim, nawet gdybyś miała cierpieć. Jego śmierć byłaby twoją wewnętrzną śmiercią. Nigdy byś sobie nie wybaczyła, że to się stało, zwłaszcza, gdybyś mogła temu zapobiec. To, że on żyje jest twoim napędem do tego, by żyć.
- Ale kiedy ta osoba umrze, przynajmniej wiesz, że nie będzie z nikim innym, że już nigdy nie będzie cierpieć. To łatwiejsze wyjście.

- Może, ale czasem to, co jest łatwiejsze dla nas, jest tym złym wyjściem. Dlatego… proszę, powiedz jak wyleczyć Hanę.

Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]

Komentarze

Przeczytaj też...

Ed Sheeran - Galway Girl - tłumaczenie pl

lil happy lil sad - Let me die - tłumaczenie PL

Maroon 5 - Girls Like You ft. Cardi B - tłumaczenie PL