Dwie Dusze #39
"PIP"
Chwilę szliśmy w milczeniu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie. I to na
pewno nie Seby.
- Seba, posłuchaj – chciałam mu o tym powiedzieć.
- Tak – chwycił mnie za rękę. Zobaczyłam jego roześmiane spojrzenie.
- Wiem, co chciałeś powiedzieć tam przed murem. To było urocze – zmieniłam
zamiary. To pewnie tylko moja chora wyobraźnia. Nic nam już nie grozi.
Stawialiśmy kroki, jeden za drugim, rozmawialiśmy. Żadne z nas nie zauważyło,
gdy słońce schowało się za horyzont i zapanowała ciemność. Nie było nawet
księżyca, który schował się za chmurami.
- Musimy gdzieś przenocować – zauważył Seba.
- Gdzie? Masz jakiś pomysł?
- Na drzewie? Trawie? Drodze? Jest wiele miejsc.
- Znajdą nas od razu. Chcemy się wystawiać jak na patelni? – spojrzałam na
niego poważnie.
- Jak jajko sadzone? – uśmiechnął się, westchnęłam. – To… może poszukamy
jakiegoś domu czy czegoś?
- Oby gdzieś coś takiego było…
- Nie pesymizmuj mi tu, proszę – coś nagle trzasnęło tuż obok nas,
stanęliśmy. Mocniej chwyciłam Sebę za rękę.
- Co to było? – spytałam cicho.
- Nie wiem… i nie wiem czy chcę wiedzieć…
- Ja też nie – znów coś trzasnęło, tym razem z innej strony. „Zachowaj
spokój. Zachowaj spokój. Nie krzycz!” – myślałam.
- Mam propozycję – wyjąkał, wyraźnie przerażony. – Może… wyciągniesz
swojego badyla i tu trochę poświecisz?
- Dobra, już – szepnęłam, sięgając do kieszeni, w której jakimś cudem
zmieściła mi się różdżka. – Czemu ty nie możesz poświecić?
- Błagam nie teraz…
- Nie wziąłeś latarek – westchnęłam.
- Zapomniałem, śpieszyłem się – wyjaśniał nienaturalnie wysokim głosem.
- Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć, co się tam skrada? – spytałam dla
pewności. Chwilę się wahał. Znów coś trzasnęło, bliżej, o wiele bliżej. Chwycił
mnie drugą rękę za łokieć. Pokiwał głową.
- Lumos – szepnęłam. Koniec różdżki rozjarzył się jasnym blaskiem, oślepił
nas. Chwilę mrugałam i mrużyłam oczy, by przyzwyczaić się do światła. Słyszałam
kroki coraz bliżej, czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Kiedy moje oczy
przyzwyczaiły się do światła, miałam ochotę krzyknąć.
- O <pip> - szepnęłam.
Diamentowa Róża
[prawa autorskie zastrzeżone]
---------------------------------------------------
Myślę, że nie muszę tłumaczyć, jakie słowo zostało zamienione na "<pip>" ;)
Pozdrawiam :)
"O - szepnęłam". TY MÓJ GENIUSZU, MISZCZU MÓJ :D Aż spadłam z krzesła, gdy to przeczytałam i śmiałam się przez dobre kilka minut. Diamentowa Róża - Władczyni Pipów :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za tytuł xD Umiesz poprawić humorek :)
Usuń