Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Recenzja #1 - "Starter"

Obraz
źródło Podstawowe dane: tytuł : Starter autor : Lissa Price strona internetowa autora :  http://www.lissaprice.com/ ilość stron : 400 ilość rozdziałów : 30 cena (na okładce) : 34,90 zł gatunek : sci-fi narracja : pierwszoosobowa Opis fabuły: Szesnastoletnia Callie żyje na ulicy wraz ze swoim siedmioletnim, chorym braciszkiem Tylerem i przyjacielem Michaelem. Cała trójka straciła rodziców, jak wszyscy nastolatkowie, w wyniku wojny bakteriologicznej w Stanach. W całym USA nie ma ludzi między szesnastym, a sześćdziesiątym rokiem życia. Dzieci, młodzież oraz staruszkowie zostali zaszczepieni, dzięki czemu przeżyli.  Callie, chcąc pomóc bratu, wyrusza do siedziby Prime Destinations, by wynająć swoje ciało i zarobić dość dużą sumę na lepsze życie. Kto by pomyślał, że wszystko tak bardzo się skomplikuje przy trzecim wynajmie... Moja opinia: Pomysł na książkę - super. Zwroty akcji, kolejne problemy i jeszcze więcej problemów, duża ilość na prawdę dobrze wykreowanych

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #53 - Drabble

Obraz
Niżej zamieszczam zestaw pięciu drabble. Nie wiesz, co to drabble? To opowiadanie, które ma max 100 słów. Powinno mieć zaskakujące zakończenie, ale mnie nie zawsze to wychodzi. Praktyka czyni mistrza ;) │█║▌║▌║   ║▌║▌║█│  │█║▌║▌║   ║▌║▌║█│   │█║▌║▌║   ║▌║▌║█│   │█║▌║▌║   ║▌║▌║█│   │█║▌║▌║   ║▌║▌║█│   "WITAMY W RZECZYWISTOŚCI" -Słońce zaszło wiele miesięcy temu. Białe kreski na rękach i nogach wciąż przypominają o błędach z przeszłości. Poduszka mokra od łez każdego ranka. Przyklejony na usta uśmiech, dzięki któremu nikt nie widzi Twoich problemów. Tony strachu, duszące Cię w najmniej oczekiwanych momentach. Brak zaufania w stosunku do ludzi i wyuczone formułki do unikania problemów. Do tego wieczne obelgi pod Twoim adresem. Ktoś mówi, że chętnie by się z Tobą zamienił, że wszędzie robisz problemy, że jesteś do dupy z własnej woli. Zamykasz się w sobie coraz głębiej, a ludzie tego nie widzą, a jeśli już, to nie chcą pomóc. - Przekichane... - Witamy w rzeczywistości

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #52

Obraz
"MIŁOŚĆ JEST JAK" Weszła do uporządkowanego mieszkania. Było już ciemno. Jej dzieci od dawna leżały w łóżkach, a przynajmniej miała taką nadzieję. Nigdy nic nie wiadomo, kiedy są u ojca. Ściągnęła kurtkę i buty. Poszła do kuchni zaparzyć sobie herbatę, a przy okazji przygotować coś do jedzenia. To był ciężki dzień, a czekała ją jeszcze równie ciężka noc. Zaraz na stole znalazł się stos ciężkich zeszytów z aniołami, Jezusem lub papieżem na okładce. Otworzyła pierwszy. Należał do jakiejś dziewczyny z bardzo ładnym, eleganckim pismem. Podkreślała każdy temat. Ogółem panował porządek. Jednak jej to nie obchodziło. Znalazła odpowiedni nagłówek na górze strony i przeczytała zadanie. Zamaszystym ruchem wpisała czerwonym długopisem piątkę i przeszła dalej. Wszystkie zadania były do siebie podobne. Pisane tak, by wyglądały na mądre, a w rzeczywistości nie przekazywały nic. Nawet miały podobną długość. Zmieniały się tylko zeszyty i charakter pisma oraz ilość błędów. Po chwi

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #51

Obraz
"ŁZAWY DESZCZ" Wybiegli ze szkoły. On w samej bluzie, choć padał zimny deszcz. Uciekała przed nim. Przed źródłem jej problemów. Przed jedynym promieniem słońca w jej życiu. Minęli bramę. - Olka! Olka, zaczekaj! - wołał, jakby to miało coś zmienić. Jej płaszcz powiewał na październikowym wietrze wraz z końcówką zakrwawionego bandaża. Zostawili za sobą sklep z warzywami. Ogarnął ich wrzask ulicy, wcześniej tłumiony przez zabudowania. Było pusto. Nikt nie chciał narazić się na zmoknięcie. Każdy był tchórzem z cukru. Samochody z rykiem silnika rozbryzgiwały wodę na chodnik. Stanęli w pewnej odległości od siebie. Ona pokazywała mu plecy. - Nie chciałem, proszę, daj mi się... - Zostaw mnie w spokoju! - przerwała mu. Płakała. Słyszał to. - Nie obchodzi mnie, co ukrywasz. - Gdybyś wiedział, nie chciałbyś mnie znać. - Nie zmieniam o kimś zdania, jeśli go lubię. - Próbował się uśmiechnąć. Krople zalewały mu oczy. Nastało milczenie. Ważyła słowa, ważące tony. O

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #50

Obraz
"ZA PÓŹNO" Podał jej rękę, chwycił ją z całych sił. Jednak było już za późno. Jej usta były sine, dłonie zimne, a oczy zamknięte. Ironia losu targała ich włosami. Chciał ją chronić, utrzymywać przy sobie, uskrzydlać. Chciał mieć w niej przyjaciółkę, podporę. Miał nadzieję, że ona będzie w nim widzieć to samo. Skąd mógł wiedzieć, że złamie jej serce? On był silny, wydostał się z dołka. Ale miał czas... Ona tkwiła w studni, którą powoli wypełniała woda. Łańcuchy przykute do jej myśli ściągały ją w dół. Tamtego wieczora zerwał wiele z nich. Stworzył też nowy, grubszy i cięższy niż poprzednie. Przykuł go do jej serca. Nie dostrzegał tego. A woda już zalewała studnię w jej wnętrzu. Czara goryczy się przelała. Jedyną oznaką tego były łzy w jej oczach i białe kreski na ciele - szramy po paznokciach na ścianach studni po próbach wydostania się. Jaka szkoda, że zorientował się dopiero, gdy nastąpiła powódź. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #49

Obraz
"SEN NA JAWIE" Uśmiechnął się w ten wyjątkowy sposób. Dołeczki w wychudzonych policzkach były tak nierzeczywiste i tak piękne. Tylko one sprawiały, że wyglądał łagodniej. Wydawało się, że ktoś dokleił je przez przypadek. Dlatego tak rzadko się uśmiechał. Jego umięśnione ciało, okraszone twarzą o bardzo ostrych rysach domagało się szacunku. I go dostawało. jego oczy w odcieniu jesiennego deszczu wzbudzały respekt. Wszystkiego dopełniała blizna, biegnąca pod kątem między oczyma. Spalone słońcem i magią włosy jeszcze do niedawna sięgały mu do pasa, teraz zaledwie do podbródka, krzywo ścięte centymetry od głowy. Lewe ucho zdobiły mu trzy kolczyki. Jedna srebrna obręcz, drogocenny krwawy kamień obudowany złotem i bursztynowy walec w chrząstce. Patrzyła na niego z niemym podziwem i odrobiną obrzydzenia. Jak można zawsze być tak poważnym?! Tak chełpić się swoją osobą?! Z drugiej strony go rozumiała. Życie nauczyło go być zimnym i nieczułym. Przynajmniej z zewnątrz. Nikt nie moż

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #48

Obraz
"LATARNIA TUŻ ZA OKNEM" Usiadła przy oknie i podniosła roletę. Po drugiej stronie szyby stała latarnia uliczna. Była około pół metra od parapetu. Cieszyła wzrok. Dziewczynka od razu się uśmiechnęła na jej widok. Już wyobrażała sobie, jak wspaniała musi być latarnia, jak magiczna, by móc świecić. Może w środku żyły elfy, tak szybko polerujące szklaną kulę od środka, że aż jarzyła się blaskiem? A może mieszkała tam cała masa świetlików? Może jednak ktoś zamknął w środku kawałek słońca lub jego młodsze rodzeństwo? Siadała tak co wieczór. W lampie widziała jedyną dobrą rzecz na świecie. Swoją nadzieję. Światło rozświetlające przyszłość. Chciała, aby była tak pewna, jak to, że jutro wieczorem też usiądzie na tym krześle, by podziwiać ten mały cud. Otworzyła okno. Owiało ją zimno. Wychyliła się, by dotknąć tego cudu i stać się jego częściom. Nagle powiał mocniej wiatr. Okno uderzyło w nią. Czuła tylko, jak spada. Coraz bliżej grunt. Biały ból. Nic. Latarnia zamigotała i

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #47

Obraz
"BO MOGĘ" Siedzę, zamknięta między światłem a ciemnością. Panuje zaduch. Nie słychać nic, choć krzyczę, błagając o to, co mi należne. O śmierć. A ona nie chce przyjść, uważa, że moim obowiązkiem jest żyć, dalej krwawić nic niewartymi słowami. Wyciągam rękę. Chcę po raz ostatni poruszyć powietrzem. Wydaje się być gęste jak moje myśli. Po policzku ścieka mi łza. Ukrywam w niej cały mój świat. Każdy mój uśmiech, pomysł, pocałunek, zjedzony obiad. Każdą kłótnię, nienawiść, wrzask. Kropla słonej wody upada na białe płytki, mieszając się z krwią. Tak poetycko to wygląda, jakby od zawsze te dwie krople były sobie przeznaczone. Nastaje nicość. Umieram, bo mogę. Diamentowa Róża [prawa autorskie zastrzeżone]

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #46 - dalsza część "Podwójne ja"

Obraz
„Lżej na sercu”. Zaciskam pięści i uderzam nimi w zamarznięty grunt. Potem biję samą siebie. Za to, że się urodziłam. Za to, że jestem ciężarem. Nigdy nie powinnam się urodzić. Moi rodzice nie zasługują na to piekło. A ja nie zasługuję na życie. Podnoszę się i idę w stronę polanki. Gdy już na niej jestem, wspinam się na wierzbę, która płacze wraz ze mną. - Megan! Megan! – Eric krzyczy gdzieś w oddali.          Słyszę jego kroki. Nie obchodzą mnie. Krew świszczy w moich uszach, buzuje w żyłach. Wyobrażam sobie jak w pewnym momencie złość zwiększa jej ciśnienie. Zwiększa i zwiększa, aż nagle wszystko wybucha. Wokół mnie rozlewa się może czerwonej mazi, obryzgując drzewa i ciało Johna, którego nie ma. Spoglądam na swoje ręce. Są czyste. Nie ma krwi. Zastępuje ją ból, ale psychiczny. Muszę dać mu upust, bo zwariuję. Wrzeszczę z całych sił. Nabieram tyle powietrza, ile zmieszczą moje płuca i chwilę je wstrzymuje, po czym wrzeszczę. Cała się napinam. To boli, ale fizycznie. Nagle gałąź

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #45 - dalsza część "Podwójne ja"

Obraz
- Doktor będzie za godzinę, lepiej się przebierz – rzuca Eric, który dopiero co zszedł po schodach. * * * - Czyli znów się pogorszyło? – pyta od progu Edgar Edge. - Tak, miała omamy tej nocy. Nadal ma. Do tego w transie sama się postrzeliła – opowiada zaaferowana mama, której nie opuszcza już duże opakowanie chusteczek. - Zacznijmy od początku. Powoli, spokojnie – uspakaja ją lekarz, idąc do salonu.          Zaraz członkowie mojej rodziny siedzą na kanapie, a Edge naprzeciw mnie na rozkładanym fotelu. Wyglądem przypomina zapałkę. Duża, łysa, świecąca od potu głowa została osadzona na nieproporcjonalnie chudym i długim ciele. Jego ręce są jak patyki z dużymi dłońmi na końcu. Na serdecznym palcu jednej z nich wciąż nosi srebrną obrączkę, pomimo, że jego żona już od jakiś dwóch lat jest z innym mężczyzną. Psycholog ma prawie pięćdziesiąt lat, ale dla niego czas się zatrzymał. Gdybym go nie znała, uznałabym, że spokojnie mógłby zostać moim chłopakiem. Jedyne, co zdradza jego wie

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #44 - dalsza część "Podwójne ja"

Obraz
- Zadzwonić po doktora Edge’a? – Tym razem robi to Eric. - Proszę, synu. – Tata obdarza go smutnym spojrzeniem. - Numer jest w drugim dnie szuflady w szafeczce koło łóżka rodziców. Tej po prawej – szeptam, zaciskając pięści. – Ale chyba rękę widzicie? Ten zbir mnie postrzelił! - Sama to sobie zrobiłaś, sis – szepta Eric. Zanim zdążę o cokolwiek zapytać, on kontynuuje. – W nocy wyszłaś ze swojego pokoju i poszłaś do garażu, gdzie tata miał stary pistolet, tak na wszelki wypadek. Był ukryty, lecz go znalazłaś i jakimś cudem złamałaś kod. Potem chwyciłaś za pistolet i strzeliłaś sobie w ramię. - Skąd to możesz wiedzieć, panie wszystkowiedzący? – Wywracam oczami. - Monitoring… - odpowiadam sobie sama. - Dobrze myślisz, siostrzy… - Dlaczego mnie nie powstrzymałeś? – przerywam mu. - Wróciłem dopiero rano z randki z Sam. Wtedy, co rodzice.          Nie mogę w to uwierzyć. Wymyślili to. Przecież dobrze wiem, co działo się tej nocy. To ja mam rację, nie oni! - To kto mni

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #43

Obraz
"STALKERKA - HISTORIA PRAWDZIWA" Świat jest taki mały, choć mury szkoły nie potrafią pomieścić jego tajemnic. Oboje zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak aż mnie dziwi, że nie widzisz jednej, choć masz ją na wyciągnięcie ręki. Nie masz pojęcia, że cały czas Cię widzę. Wiem, co robisz w wolnym czasie. Wiem, gdzie spędzasz przerwy. Wiem, jakie masz lekcje, znam Twój plan na pamięć. Wiem, jak nazywają się Twoi koledzy, choć nigdy mi ich nie przedstawiłeś. Myślisz, że mijamy się przypadkiem? Przykro mi, ale to nie prawda. Nie mam zamiaru wyprowadzać Cię z błędu. Wtedy prysłaby magia. Wiem skąd wzięły się Twoje blizny, a w szczególności jedna. Widzę ją za każdym razem, gdy spoglądam Ci w oczy. To takie przykre, że dzieje się to tak rzadko. Zawsze odwracasz wzrok. Przerywasz rozmowy i ewidentnie starasz mi się powiedzieć, że Cię nie obchodzę. Staram się to zmienić, choć wszyscy próbują mnie uświadomić w tym, jaki popełniam błąd. Dlatego stoję z boku, obserwuję Twoje życie. Z

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #42

"BIAŁE SERCE" Ludziom wydaje się, że mogą wszystko. Zwłaszcza młodzi uważają, że glob należy do nich. W końcu się nadzieją dla niego! Panami przyszłości! To oni będą kiedyś zmieniać świat! Też tak myślałam. Dziś mija rok od tej wizyty u lekarza. Białaczka. Przez te trzysta-sześćdziesiąt-pięć dni przez mój dom przewaliła się tona leków, wiadra łez i kartony zapisanych przemyśleniami kartek. Miałam chłopaka. Kochałam go z całego serca, jednak gdy dowiedziałam się, co mi jest, jakby coś we mnie pękło. Nie chciałam, by cierpiał. Zerwałam przez SMS-a z dnia na dzień, tak jak zdrowie zerwało ze mną. Potem mijałam go w szkole. Był zły, smutny i rozkojarzony. Próbował ze mną rozmawiać, dowiedzieć się, dlaczego tak postąpiłam. Za każdym razem zostawiałam go z niemym pytaniem na ustach. "Dlaczego?" Choć pytał na głos, głębszy sens pozostawał niewypowiedziany. Przez leki nie miałam na nic sił. Wiecznie męczyły mnie biegunki, ciągle spałam. Do niedawna trenow

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #41

Obraz
"SZARA, NUDNA" Zegar na ścianie żył własnym życiem. Raz galopował w zawrotnym tempie, raz przystawał. Okrągłe indywiduum miało swój własny sposób mierzenia czasu, choć dla niego on nie miał znaczenia. Teraz pokazywał osiemnastą trzydzieści, choć dopiero wybiła jedenasta. Za brudnymi oknami wiatr targał gałęziami orzechów i dębów. Wyglądało na to, że drzewa boją się nadciągającej burzy. Czarny ptak przeleciał nad parkingiem, by przypomnieć, że on zostaje tu na zimę. A ta zbliżała się nieuchronnie, choć dopiero skończyło się lato. O jej powrocie przypominało denerwujące szumienie piecyka elektrycznego. Zza turkusowych drzwi co jakiś czas dochodziły głosy, trzaskanie szuflad i stukanie obcasów o zbyt cienką wykładzinę. Nie działo się to za często. Niektórzy powiedzieliby, że w pomieszczeniu panowały cisza i niczym niezmącony spokój. I byłoby tak, gdyby nie ten wkurzający piecyk! Jednak nie było wyboru - albo ten głośny, rytmiczny szum z postukiwaniem, albo marznięcie i prze

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #40

Obraz
"NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO" Salę numer szesnaście wypełniała gęsta, senna niemoc. Panowała prawie idealna cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara, strzelaniem długopisów, klikaniem w klawiaturę i pojedynczymi kaszlnięciami. Trzydziestu pięciu uczniów w skupieniu analizowało pierwsze zadania na kartce niemalże białego papieru. Wysoki blondyn, siedzący w kącie pod oknem, raz po raz sprawdzał, co się dzieje za szybą. Nic się nie zmieniało. Śnieg nadal prószył, okrywając drzewa lekkim puchem. Musiał wziąć się w garść, wiedział, że umie rozwiązać większość tych zadań. Od tego sprawdzianu zależała jego ocena półroczna. Uczył się z dziewczyną, która układy równań miała w małym palcu. Wziął głęboki wdech i zabrał się do pracy. Wszystko szło dobrze. Minęła już połowa czasu, a jego długopis coraz szybciej sunął po papierze, gdy poczuł charakterystyczne wibrowanie w kieszeni spodni. Zignorował je, mając zamiar sprawdzić wiadomość na przerwie. Wrócił do zadania. "Ala zaczęła roz

Opowiadania i sceny bez ładu i składu #39

Obraz
"W KRAINIE SNÓW" Zgasiłem światło, nadal słysząc jego słowa brzmiące gdzieś z tyłu mojej głowy. "Wiem, że masz kryzys. Od roku nie napisałeś żadnej książki... ale żeby romans? Najpierw musisz sam się zakochać" - mówił. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo jestem samotny, miałem tylko jego. Rodzinę zostawiłem z tyłu za sobą, po części na cmentarzu. Nigdy nie miałem dziewczyny, a niedługo zbliżały się moje trzydzieste urodziny. Położyłem się do łóżka i od razu zasnąłem. Otworzyłem oczy, zdziwiony, że obudziłem się przed budzikiem. Jednak nie znajdowałem się w swojej kawalerce, a na polanie w jakimś lesie. Otaczały mnie kolorowe drzewa, które oświetlała pełna tarcza księżyca. Wydawał się on być dziwnie obcy. Na gałęziach wisiały lampiony, a w czystym powietrzu unosił się słodki, duszący zapach. Było po prostu pięknie. Dopiero po chwili dostrzegłem małe wyspy, które unosiły się wiele metrów nade mną. - Podoba ci się tu? - Usłyszałem kobiecy głos za sobą